Od niepamiętnych czasów podobała mi się Asyryjska sztuka a zwłaszcza obrazy walk z lwami i umierających lwów, których pełno na Asyryjskich reliefach. Są przepiękne.
Jak choćby ten poniżej. Lew atakuje Asyryjczyka (jest to chyba król Assurbanipal) i już ma go dosięgnąć, a ten prawą ręką pakuje mu miecz prosto we wnętrzności. Człowiek przeciw zwierzęco w jakiejś atawistycznej walce razem spleceni szalonym uściskiem. Oto jest walka i oto ścieżka wojownika, której nie można zaznać w szalonym świecie XXI wieku. Nie można spojrzeć w ślepia lwa, zobaczyć jego kły i poczuć strach gdy umiera przebijany mieczem. Asyryjczycy wiedzieli co jest piękne w końcu stworzyli jedno z pierwszych większych imperiów w dziejach. Maleńki naród, który podbił kawał świata, a ich armie siały strach i przerażenie na całym bliskim wschodzie. I to co kochali najbardziej poza walką - polowanie, polowanie na lwy. Z rydwanu, wozu, zabijali je łukiem. Ale to wszystko było zbyt łatwe. Najdzielniejsi stawali naprzeciw lwa pieszo z mieczem w dłoni. Oto jest męstwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz