Blog poświęcony, przemyśleniom, okolicy, Czeladzi, Jurze, i wszystkiemu co tylko przyjdzie mi do głowy.
niedziela, 26 lutego 2012
CLXXV. O naturze melancholii
Kontynuując temat acedii i nudy egzystencjalnej warto zauważyć, że wielu twierdzi, że zjawisko to powstaje z nadmiaru myślenia i prowadzi w efekcie do melancholii. Jak pisze autor cytowanej Historii nudy, "Naukowcy są szczególnie podatni na melancholię. dlatego niejeden z nich wyzionął ducha w trakcie prowadzenia badań lub powiesił się we własnym gabinecie".
Zdaniem Burtona XVI wiecznego autora zajmującego się problematyka melancholii "najlepsi ze studentów zazwyczaj zachowują się w stosunku do innych niedorzecznie i delikatnie, absurdalnie i śmiesznie".
Rufus z Efezu natomiast zauważył co następuje: " Znam człowieka, który zaczął zdradzać objawy melancholii... Był łagodnego usposobienia, doznawał niezbyt silnego smutku i strachu... Chorobę wywołała nieustanna kontemplacja zagadnień z dziedziny geometrii".
I kolejny cytat: "ciężki to los - mówiąc oględnie - być człowiekiem wysoko wykształconym, a nie umieć się cieszyć... nigdy nie doznać uniesienia... nie zaznać żaru namiętności... ale pozostawać wciąż człowiekiem uczonym i banalnym, ambitnym i lękliwym, skrupulatnym i krótkowzrocznym".
Również Oskar Pamuk uważa, że "melancholia jest następstwem nadmiernego myślenia".
Widać więc wyraźnie z tej garści cytatów, że nadmiar myślenia szkodzi, a ludzie wykształceni, dysponujący dużą widzą łatwo popadają w melancholię. Dlaczego wszakże tak jest? Pewnie wiele jest naukowych tłumaczeń tego zjawiska ja spróbuje jednak to skomentować po swojemu na podstawie moich odczuć i przeżyć. Osobiście miewam taki nastrój dość rzadko i zwłaszcza wtedy, kiedy nie uprawiam żadnego sportu. czyli głównie zimą, jako że nie lubię sportów zimowych. Nadmiar książek, siedzenia w domu, także niedotlenienia mózgu, bo mózg pożera straszne ilości tlenu i przebywanie długo w zamkniętym pomieszczeniu czytając powoduje że robimy się senni i apatyczni, wyczerpuje organizm. Brak wydzielania korzystnym enzymów wynikających z ruchu i działalności fizycznej prowadzi do apatii i zniechęcenia.
Wystarczy pewien ruch, trochę poćwiczyć, i już jet lepiej, ale tylko trochę, ponieważ ćwiczenie w domu jest zwyczajnie nudne. Ileż można robić pompki, przysiady, skłony,, czy co tam jeszcze. Może niektórzy mogą dużo, w końcu sporo osób chodzi na siłownie, ale mnie o zwyczajnie nudzi. Troszkę wiec ma to wpływ na poprawę funkcjonowania, ale jednak ciężko w ten sposób poruszać się wystarczająco wiele.
Starczy natomiast, że jest ciepło siądę na rower, i pojadę z godzinę lub dwie bez przerwy, aby jakikolwiek zły nastrój minął od ręki i nie pojawił się przy regularnym jeżdżeniu aż do jesieni. Nie znam się na medycynie, nie wiem jak to nazwać, ale wiem, ze ruch ma zbawienny wpływ dla funkcjonowania, zwłaszcza kogoś kto wykonuje prace umysłowa, przy której się mało rusza. W końcu to nie może być przypadek, że antyczni greccy filozofowie uważali, że należny zapewnić równomierny harmonijny rozwój ciała i umysłu. Przecież Platon nazywał się tak dlatego że był szeroki w barach (po grecku Platon) i dobrze walczył w zapasach, stąd też taki przydomek nu nadano (normalnie nazywał się Aristokles syn Aristoklesa, ale pod tym imieniem nikt go nie zna). Dlatego trzeba podążać Greków śladem bo nie ma żadnych wątpliwości, że sport niezawodowo uprawiany ma zbawienny wpływ dla funkcjonowania ludzkiego ciała jak i umysłu.
Szkoda jedynie, że żyć przyszło pod dalekim północnym niebem, gdzie słonce tylko część roku wysoko na niebie świeci iw przeciwieństwie do takiej Grecji letnie aktywności fizyczne nie da się cały rok robić :( Niby można zimowe sporty uprawiać, ale jak się zimy nie lubi nie jest to takie proste. Niemniej kończę tą optymistyczną konkluzją, że rower, a pewnie również inne sporty których nie uprawiam jak bieganie, tenis itp. lekiem jest na melancholię, akedię i inne w umyśle rodzące się przypadłości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz