poniedziałek, 13 lutego 2012

CXLIV. Wzlot

Nie będę pisał o śmierci Wisławy Szymborskiej, bo inni potrafią to zrobić lepiej niż ja. Ale ponieważ tłumaczyła jeden z moich w ogóle ulubionych wierszy Wzlot Charlesa Baudelaire to zamieśćmy dzisiaj wzlot, bo jest śliczny. Bo czasem chciałbym jak w tym wierszu wzlecieć, w niebo, aby podziwiać piękno przyrody i świata i lecieć, lecieć gdzieś pod chmurami patrząc na wszystko z góry. I chyba najbardziej czuję taki wzlot jak wyjadę gdzieś na rower i pojadę dłużej tak z 60-80 kilometrów. Wtedy w pewnym momencie jest tylko droga, niebo bezkresne a ja czuje się jakbym miał skrzydła i mógł latać nad ziemią :) Ale wzlot nie dotyczy przecież tego jedynie, bo i książki pisząc i inne rożne rzeczy robiąc można mieć taki wzlot.


Wzlot

Nad doliny, nad góry, jeziora i morza,
Nad chmury, poza kręgi słonecznych promieni,
Poza kres wypełnionej eterem przestrzeni,
Dalej niźli sięgają sferyczne przestworza,

Unosisz się, mój duchu, i lżejszy od tchnienia
- Jak doświadczony pływak niesiony na falach -
Nurzasz się w bezgranicznych i bezdennych dalach
Z samczą pożądliwością nie do wysłowienia.

Unieś się ponad ziemię owiniętą morem
- Duch tym czystszy się staje, im wyżej ulata -
I ogniem, który płonie w kielichu wszechświata,
Zachłyśnij się i upij jak boskim likworem.

Kres jałowym marnościom, kres wszelkim niedolom,
Pod których się ciężarem istnienie ugina;
Szczęśliwy ten, co skrzydła szeroko rozpina,
Szybując ku świetlistym pozaziemskim polom!

Szczęśliwy, czuje myśli zdolne są do lotów,
Kto z chyżością skowronka wznosi się nad chmury,
Na życie spoglądając z wysoka i który
Rozumie mowę kwiatów i niemych przedmiotów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...