środa, 31 października 2012

CCCXXVI. Hymn do róży

W porze wiosny strojnej kwieciem,
Sławię różę delikatną,
A ty druhu, śpiewaj ze mną,
Ona tchnieniem jest od bogów,
Ona ludziom radość niesie,
Chlubą Charyt jest co roku
I igraszką upragnioną
Dla Erosów uwieńczonych.
Często temat opowieściom
Daje wdzięczna Muz wybranka.
By ją zdobyć, słodko nawet
Zakosztować ostrych cierni.
Słodko pochwycić ją dłońmi,
Pieścić lekko i do twarzy
Ów Erosa kwiat przybliżyć.
Jakież uczty i zabawy,
Jakie święto Dionizosa
Mogą obyć się bez róży?
Eos - zważ? - różopalcana,
Nimfy - różanoramienne,
Afrodytę - też różaną
Zwie się w pieśniach u poetów.
Innym róża równie miła:
Ona chorym ulgę sprawia,
Ona także zmarłych strzeże,
Nawet czas ujęła w jarzmo:
Pachnie nadal, jak za młodu,
Pora rzec jak kwiat ten powstał:
Kiedy morze pośród piany
Wyłoniło z fal błękitnych
Kytherejkę w kroplach rosy,
Gdy Atena wojownicza
Wyskoczyła z Zeusa głowy,
Budząc grozę na Olimpie,
Wtedy cud ów, pęd różany,
Ozdobiła kwieciem ziemia,
- Dziecię swoje niezrównane.
By roślinę upodobnić
Do szczęśliwych bogów, nektar
Rozlał na nią bóg Lyajos,
Każąc ciernią się przemienić
W nieśmiertelną, pyszną różę,


Carmina anakreontyka
tł. Jerzy Danielewicz

niedziela, 14 października 2012

CCCXXXIV. Hijo de la luna

Hiszpańska ballada, o cygańskim pochodzeniu mówiąca o tym skąd wziął się księżyc. Tym razem styl dużo spokojniejszy, mniej metalowy od wcześniej zamieszczanym materiałów :)
Piosenka grana przez hiszpański zespół MEcano.

Tytuł po polsku brzmi "Syn księżyca"




Przedstawiając treść za Wikipedią:
Tekst piosenki przedstawia historię cygańskiej kobiety, która błaga przez całą noc boginię Księżyca o męża. Pod koniec jej prośby zostają wysłuchane, ale w zamian bogini żąda, żeby oddać jej pierworodne dziecko, które urodzi się z tego związku. Kiedy dziecko przychodzi na świat okazuje się, że nie przypomina z wyglądu ojca. Jego skóra jest biała niczym grzbiet gronostaja a oczy są szare. Mąż oskarża żonę o cudzołóstwo i zabiją ją nożem. Następnie zanosi noworodka na szczyt góry i tam go porzuca. Księżyc zabiera dziecko. Kiedy dziecko jest szczęśliwe księżyc jest w pełni, a kiedy płacze – księżyca ubywa w celu ukołysania dziecka.

I w oryginale:

Tonto el que no entienda
cuenta una leyenda
que una hembra gitana
conjuró a la luna hasta el amanecer
Ilorando pedia
al llegar el dia
desposar un calé


Tendrás a tu hombre piel morena
desde el cielo hablo la luna llena
Pero a cambio quiero
el hijo primero
que le engedres a él
que quién su hijo inmola
para no estar sola
poco le iba a querer

Luna quieres ser madre
y no encuentras querer
que te haga mujer
dime luna de plata
que pretendes hacer
con un nino de piel
hijo de la luna

De padre canela nació un nino
blanco como el lomo de un armino


con los ojos grises
en vez de aceituna
nino albino de luna
maldita su estampa
este hijo es de un pajo
y yo no me lo cayo

Luna quieres ser madre
y no encuentras querer
que te haga mujer
dime luna de plata
que pretendes hacer
con un nino de piel
hijo de la luna

Gitano al creerse deshonrado
se fue a su mujer cuchillo en mano
¿ de quién es el hijo ?
me has enganao fijo
y de muerte la hirio
luego se hizo al monte
con el nino en brazos
y alli le abandono


Luna quieres ser madre
y no encuentras querer
que te haga mujer
dime luna de plata
que pretendes hacer
con un nino de piel
hijo de la luna


Y en las noches que haya luna llena
sera porque el nino este de buenas
y si el nino llora
menguara la luna
para hacerle una cuna
y si el nino llora
menguara la luna para hacerle una cuna...

sobota, 13 października 2012

CCCXXXIII. Cienie nocy

Ciemnym wieczoru kształtem smutnym
Wrony klekocą dziobami mrocznie,
Nad snu krawędzią wyciem okrutnym,
Paszczę rozwiera ptaszysko żarłocznie,

I chce pochłonąć światła promienie,
Chce swej ciemności oparem zgnieść,
Na świecie zgasić całe istnienie,
I żywot mroczny po wieki wieść.

Walczą siły ciemności ponure,
Słychać syczenie jak węża jęki,
W krzakach kolczastych zmienia skórę,
Opodal krzaków widać wnęki,

Tam jadem kąsa on swą ofiarę,
Zaciska na niej oślizgłe zwoje,
A dalej widać śmierci marę,
Gdzie dąb rozwija swoje powoje.

Ciemność i mara śmierć i zgnilizna,
Krew na twych rękach ,
Krew na twej twarzy,
Woda smakuje dziś jak trucizna,
Ogień nie grzeje, a lód mnie parzy.

Czy czarne mary niebo zakryją?
Czy pętla ujmie szyję wisielca?
Czy wilki które w oddali wyją,
Wyszarpią promień z mojego serca?

Czy mara czarna, która przebiega
Zęby swe szczerząc w trupim mroku?
Pies upiorny do niej przylega,
Jej pocałunek zapewnia spokój.

Czy może promień w niebo wzleci?
Na skrzydłach smoków ogniem zionących,
Twarze upiorów płomień oszpeci,
W tańcu ostatnim  się wijących. 


wtorek, 2 października 2012

CCCXXXII. El conscriptio

Każdy naród chcąc kogoś zachęcić do wojska nagrywa różne piosenki, zagrzewające do walki, marsze wojskowe, takie jak nasza polska rezerwa ;) i znane marsze niemieckie czy anglosaskie. Mniej znane są tego typu utwory z innych krajów. To ja zamieszczę sympatyczną piosenkę o poborze z dalekiego Ekwadoru :)  Nie, żebym myślał o zasileniu szeregów Ekwadorskiej armii ;) ale tak jakoś natknąłem się na tą piosenkę.


poniedziałek, 1 października 2012

CCCXXXI. Lisowczycy

Jako żem jest człek leniwy ;) nie chce mi się rozpisywać kim byli Lisowczycy, kto by reczy nie wiedział, niech w encyklopedie jakowąś, np. ową in Interrete Wikipedią zwaną siegnie. Ja zaś zamieszczam, idąc obyczajem pastów moich ostanich, piosenkę o Lisowczykach. Wczoraj ją usłyszałem i od razu mi się spodobała, jest w niej moc i uczucie pędzących po stepie koni. Piękne.



Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...