Cały spór o ACTA, o którym obecnie wszędzie jest głośno jest w pewnym sensie konsekwencją dwóch spraw o których już pisałem tutaj wcześniej a dokładnie:
nieistnienia demokracji – to co nazywamy demokracją parlamentarną faktycznie z demokracją nie ma wiele wspólnego i jest jedynie fasada dla rządów zdegenerowanych oligarchów,
idiotycznego wymysłu praw autorskich, który w historii rzez XIX wiekiem nigdzie nie istniał i jest całkowicie absurdalny co również wcześniej opisałem.
Brak demokracji powoduje, że pomimo sprzeciwu dużej części społeczeństwa rząd może sobie podpisywać czy ustanawiać dowolne prawa ponieważ w przeciwieństwie do demokracji w obecnym ustroju jakikolwiek głos większości nie liczy się zupełnie. Jedynym co się liczy jest głos złodziejskich oligarchów i korporacji dających pieniądze partiom politycznym, aby mogły wygrać wybory. Demokracja natomiast jest wtedy gdy głosujemy na SPRAWY a nie na LUDZI i żadne prawo, ani żaden akt nie może zostać zatwierdzony przy sprzeciwie większości społeczeństwa. Jeśli natomiast rząd może zatwierdzić COKOLWIEK w sytuacji, gdy większość społeczeństwa jest przeciw nie mamy do czynienia z demokracją. Jakież to proste, i jednocześni jak ta prosta i oczywista prawa z trudem przebija się w myśleniu wszystkich. Po części dlatego, że na myślenie to wpływa długotrwała propaganda, która przywykła nazywać obecny oligarchiczny ustrój „tak zwaną „demokracją parlamentarną”, mętnie pisząc o rodzajach demokracji i w pokrętny sposób dowodząc czemu ten dziwny twór jaki obecnie mamy jest demokracją.
Tymczasem wystarczy przyjąć tą banalną zasadę, że w demokracji zawsze wszystkie przepisy uchwalane są jak chce większość, by nie mieć żadnego kłopotu z odróżnieniem co jest demokracją faktyczną a co tylko jej fasada i pozorem. Tak jak w naszej obecnej demokracji w której chodzi jedynie o pensje polityków i interesy korporacji a nie o interesy większości.
I jakże pięknie wpisuję się w to cały obecny spór, gdzie sztucznego współczesnego, całkowicie bezsensownego wynalazku praw autorskich, który gdyby istniał w danych wiekach nie powstała by duża cześć dzieł kultury i literatury światowej bronią członkowie fasadowej rzekomo demokracji w imię interesów wielkich korporacji wbrew większości społeczeństwa. Smutne, przykre, głupie, ale jakże dobrze wpisujące się w te szalone czasy, w jakich żyjemy, gdzie zwykle pod piękną nazwą wielki syf się ukrywa.
Ale do czego innego może doprowadzić ograniczenie wolności w postaci praw autorskich połączone z brakiem demokracji w postaci obecnej demokracji fasadowej. W dłużej perspektywie pewnie do tyranii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz