sobota, 16 lutego 2013

CDXIII. Lilie

Jako, że ostatnio mam wenę pisarską, no to sobie jeszcze trochę dziś po blogu popiszę. Zawsze wena łapie mnie zimową porą, ciekawe, że tak też było na starym blogu, że zimą pojawiało się dużo postów, czasem po kilka jednego dnia a latem całymi tygodniami nieraz nic nie pisałem. Zima widać wyzwala we mnie jakieś ukryte pokłady weny, które wydobywają się jak opary z gezjerów.

Ale tym razem choć piszę zimą, to nie o zimie będzie, ale o liliach. Lubię lilie, mam ich sporo, różnych. Podoba mi się w nich to, że są niepowtarzalne. Zawsze jak się kupi i zasadzi kilka lilii, a co roku dokupuję kilka, to tak naprawdę każda jest inna. Bywa podobna, ale jednak się różni. Ma inny kształt płatków, inne ułożenie plamek na sobie, inne wzory. Mogą być dwie czerwone czy też dwie białe lilie. Ale jeśli tylko zostały osobno kupione to nie będą nigdy dwie takie same lilie! Nigdy mi się to nie zdarzyło. Zawsze będą się w mniejszym lub większym stopniu różniły.

Choć mam ich wiele kolorów, to najbardziej mi szkoda, że jak kiedyś na targu widziałem niebieskie lilie, nie miałem przy sobie pieniędzy. Niebieskie lilie były takie śliczne, niestety nie udało mi się ich więcej spotkać, może w tym roku się uda. Bo chętnie bym sobie niebieskie lilie posadził. Ogólnie lubię niebieski kolor. Niebieskie jest letnie niebo, gdy nie mam na nim chmur i gdy można stojąc najlepiej na jakiejś skale albo leżąc spocony po jeździe w trawie patrzyć na nie i na bezkresny rozciągający się horyzont. I niebieski jest mój rower. Tak, kolor niebieski jest ładny. Ale póki nie mam niebieskich lilii, choć myślę że pewnego dnia będę je miał :) to zamieszczam zdjęcia jednych z licznych jakie mam - czerwonych.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...