Czarne chmury gdzieś się w głowie
W skroń wżerają ciemną nocą
Swoje ciała, obłe tułowie
Jak robactwa stada toczą
Blasku nigdzie nikt nie widzi
Nawet świeca się nie pali
A zygzakiem wśród gawiedzi
Mkną korpusy tych robali
Szare, dziwnie poszarpane
Których cień trudno zobaczyć
W mroku kąta gdzieś schowane
W skroń wżerają ciemną nocą
Swoje ciała, obłe tułowie
Jak robactwa stada toczą
Blasku nigdzie nikt nie widzi
Nawet świeca się nie pali
A zygzakiem wśród gawiedzi
Mkną korpusy tych robali
Szare, dziwnie poszarpane
Których cień trudno zobaczyć
W mroku kąta gdzieś schowane
Cóż widok taki może znaczyć?
Zasłonięta jest zasłona
Promień słońca nie przenika
Sen zmożone oczy dzisiaj
Swym dotykiem wnet zamyka
Czy żyć dalej, czy już skończyć
Tą wędrówkę nieulękłą?
Po cóż ciągnąć mam ją jeszcze,
Gdy jej koniec wcześniej znany?
I gdy siedzę w półśnie nocy
Macką swoją nikczemnika
Gładzi lekko po mej twarzy
Lekko włosów mych dotyka
Ten istnienia bezsens durny
Który serce me ogarnia
Gdy tynk łuszczy się obskurny
W mroku pali się latarnia
Przecież wszystko sensu nie ma
Głosy szepcą mi do ucha
Homunculus w głowie mojej
Chciałby, abym go posłuchał
I na sznurze zawisł grubym
Co z sufitu haka sterczy
Obejmuje sińcem lubym
W koło słychać śmiech szyderczy
Kto się śmieje tu z wisielca?
Homunculus z jego głowy
Skusił głupca i się cieszy
Prezent piekłu on gotowy
Sprawił, wczoraj go skłaniając
Aby w bezsens swój uwierzył
Drzwi przegniłe otwierając
Za którymi obłęd leży.
Promień słońca nie przenika
Sen zmożone oczy dzisiaj
Swym dotykiem wnet zamyka
Czy żyć dalej, czy już skończyć
Tą wędrówkę nieulękłą?
Po cóż ciągnąć mam ją jeszcze,
Gdy jej koniec wcześniej znany?
I gdy siedzę w półśnie nocy
Macką swoją nikczemnika
Gładzi lekko po mej twarzy
Lekko włosów mych dotyka
Ten istnienia bezsens durny
Który serce me ogarnia
Gdy tynk łuszczy się obskurny
W mroku pali się latarnia
Przecież wszystko sensu nie ma
Głosy szepcą mi do ucha
Homunculus w głowie mojej
Chciałby, abym go posłuchał
I na sznurze zawisł grubym
Co z sufitu haka sterczy
Obejmuje sińcem lubym
W koło słychać śmiech szyderczy
Kto się śmieje tu z wisielca?
Homunculus z jego głowy
Skusił głupca i się cieszy
Prezent piekłu on gotowy
Sprawił, wczoraj go skłaniając
Aby w bezsens swój uwierzył
Drzwi przegniłe otwierając
Za którymi obłęd leży.
Możnaż znać, czyjeż to rymy?
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Moje własne :)
OdpowiedzUsuńWszystkie z tagiem "wierszyki" oraz "versiculi latini mei" są że tak powiem mojej produkcji.