poniedziałek, 13 lutego 2012

CXXVIII. O mnie i historii tego bloga

(Notka właściwie dotyczy poprzedniego bloga, ale jako że większość spraw jest i tu aktualna to ją przekopiowałem)


Jako że nie napisałem jeszcze na tym blogu żadnej notki o sobie, a wielu nawet jako pierwsza notkę coś takiego pisze, wiec postanowiłem coś na ten temat skrobnąć i niejako brak ten nadrobić. Nie mam zamiaru tu jakichś szczegółów opisywać, ale przynajmniej kilka zdań poniekąd też z tym blogiem i treścią jego związanych opisać.



Mieszkam w województwie śląskim w pewnym średnim mieście, którego nazwę czytając treści na blogu odgadnąć nie trudno wiec podawać jego nazwy nie trzeba :D Pracuję na wyższej uczelni, ale na kierunku nie mającego związku z tematyką, która tu na blogu jest poruszana. Znaczy jak dobrze poszukać to związek ma wszystko ze wszystkim, ale przynajmniej jakikolwiek bezpośredni związek miedzy moją tematyką, którą się zajmuję zawodowo a tym co tu piszę trudno znaleźć. Acz oczywiście związek jakiś jest bo choćby taki, że i tu piszę i w pracy dużo piszę, bo pisać lubię :D W pewnym momencie pisanie tak w nawyk wchodzi, że człowiek by pisał, i pisał i pisał i przestać pisać nie chciał :D I nawet jak na jakis czas się to znudzi, to ciągle się wraca do tego.



Łaciny nigdy się nie uczyłem w żadnej szkole, bo jakoś tak wyszło, że nawet w średniej szkole jej nie miałem. Tak więc w 100% jestem jej samoukiem. Zawsze odkąd pamiętam, a przynajmniej gdzieś od połowy szkoły podstawowe interesowała mnie historia, głównie starożytna i dawne czasy. I choć szkoły pokończyłem w zupełnie innym kierunku, to zainteresowanie to mi zostało. W pewnym momencie postanowiłem nauczyć się łaciny, bo trudno interesować się rzymskim antykiem i jej nie znać. Greki też bym się chętnie nauczył ale jak dotąd nie stało mi do tego ani czasu ani zapału bo nie miałem nigdy specjalnie dużych zdolności językowych a i z systematycznością też u mnie różnie bywa, bo raczej wolę zrywami pracować, a taki system do nauki języków średnio się sprawdza. Co nie znaczy, że się jej jeszcze kiedyś nie nauczę, albowiem dum vivimus sperandum est, zobaczymy, w każdym razie obecnie znam tylko elementarne podstawy, czego żałuję.



Tak też było u mnie z nauką łaciny, że nieraz uczyłem się intensywnie, innym zaś razem z powodu innych zajęć dawałem sobie z tym spokój na jakiś czas. Niemniej jednak jakoś tam jej lepiej lub gorzej się nauczyłem przynajmniej na tyle, że co napisanym jest o ile to jakąś skomplikowana poezja nie jest to zwykle bez słownika lub przy rzadkim jego użyciu rozumiem. Książek też wiele w oryginale łacińskim przeczytałem to i jakoś mi to idzie.



Ale jak to bywa w nauce języków w drugą stronę gorzej jest. Więc moja umiejętność pisania po łacinie jest umiarkowana. Co prawda poprawiła się ostatnio mocno, ale ciągle to nie to co bym chciał. Nie mniej coś tam pisze i myślę, że da się to zrozumieć, nawet jeśli nie wszystko jest na tyle poprawnie jak by się chciało aby poprawnym było.



Blog założyłem kilka lat temu, gdyż widziałem, że w Polskiej sieci praktycznie nie ma blogów, które by tej tematyce były poświęcone. Tej to znaczy łacinie ale nie rozumianej w sposób naukowy a zabawowy. Teksty o łacinie, po łacinie o wszystkim to do głowy przyjdzie w tym własnych przeżyciach. A i na świecie było ich wtedy niewiele. Obecnie jest już trochę więcej, choć ciągle nie dużo. Poza kilkoma wyjątkami większość osób umiejących pisać po łacinie koncentruje się na bardzo poważnych treściach a ja chciałem pisać o bardziej przyziemnych sprawach i moich na ten przykład przeżyciach, odczuciach, a nie o tłumaczeniach rzeczy, które inni po polsku czy po angielsku napisali czy poważnych naukowych sprawach. O poważnych naukowych treściach pisze z innej dziedziny i na tyle mi wystarczy.



Początkowo co prawda więcej po polsku pisałem bloga niż bezpośrednio po łacinie, bo wtedy aż na tyle pisać nie byłem w stanie. Ostatnimi czasy jednak mój blog ewoluował w stronę częstszego pojawiania się notek czysto po łacinie w tym tych, które w języku łacińskim moje sny opisują, ale nie tylko.



Oczywiście dalej pisze po polsku cześć notek raz dlatego bo nie znam na tyle łaciny aby wszystko pisać po łacinie, a dwa nigdy nie było moim zamiarem aby był to blog czysto po łacinie. Po polsku również pisać lubię a że wyrosłem już z czasów, gdy myślałem ze całkiem w antycznego rzymianina się zamienię, :D to i po polsku jak najbardziej dalej pisać zamierzam. Jedynie odsetek notek po łacinie się zwiększył i wzrosła ich długość, bo moje pierwsze notki pisane po łacinie były zwykle bardzo krótkie, a obecnie nieraz i całą stronę w łacińskim języku napisać mi się zdarzy.



Dobrze też mi się nieraz pisze po polsku bo blog ten jest tak w części łacinie i różnym czasem sprawa z historią związany, ale w części też ma on charakter lekko pamiętnikarski, ot taki groch z kapustą, czyli prawdziwe Silva rerum takie jak być powinno :D takie, jak kiedyś w XVII wieku w Polsce pisywano. I nawet to, ze spor błędów pisząc po łacinie robie poniekąd w tą konwencję się wpisuje bo i wtedy szlachcice piszący swe Silva rerum często je robili, bo o ile znajomość łaciny rozpowszechniona była wtedy bardzo, o czym tu już kilkakrotnie pisywałem, to znajomość poprawnej i literackiej łaciny już niekoniecznie (jak zawsze zresztą w każdych czasach i w zakresie każdego języka, który jest wyuczony w późniejszym wieku, którego nie jest się jak to mówią native speakerem). A nieraz pewne treści o sobie czy swoich odczuciach czy poglądach na jakiś temat łatwiej mi po polsku napisać choćby dlatego, ze zwykle myślę po polsku a nie po łacinie.



Tak więc pisze o wszystkim co mi do głowy akurat wpadnie. Zauważyłem też obserwując treści tu poruszane jeszcze jedną niewielką ewolucję mojego bloga. Chyba początkowo miałem bardziej antyanglosaski stosunek do świata (zwłaszcza w latach 2007-2009 można tu sporo takich treści znaleźć), trochę może nie mogąc się pogodzić z tym, że obecnie angielski zastąpił łacinę w roli języka międzynarodowego. I choć jak nietrudno się domyślić dalej mi się to nie podoba, to nie wiem czemu ale mam chyba w ostatnich latach do tego spokojniejszy stosunek. Jest jak jest i się to nie zmieni. A jak coś nie można zmienić trzeba się z tym pogodzić, bo tylko głupi będzie się kopał z koniem. Smutne ale prawdziwe L W każdym razie mam wrażenie, że złagodziłem moją antyanglosaską niechęć.



Z drugiej strony widzę, że mocniej niż w pierwszych latach koncentruję się na wątku, że tak powiem autobiograficznym i pisaniu o własnych przeżyciach i odczuciach na różne tematy. I to zarówno w zakresie tego co po polsku, jak i tego co w łacińskim języku przeze mnie jest pisane. Przyznać muszę, że prowadzenie bloga przez kilka lat, nawet jeśli z przerwami, jest ciekawym doświadczeniem bo można obserwować jak własne poglądy na pewne tematy się zmieniały z biegiem czasu i ewoluowały. Dziś pewnie wiele rzeczy tych co pisałem w pierwszych latach bym napisał inaczej. Ale to dobrze właśnie, że one są inaczej bo przez to można samemu sobie zobaczyć jak widzenie pewnym spraw w umyśle człowieka się zmienia. A jeśli jeszcze jest to własny umysł jest to tym ciekawsze. Albowiem nihil semper suo statu manet. I jeśli przyjdzie mi jeszcze kilka kolejnych lat bloga tego pisać to pewnie znów zmiana jakowaś we mnie i postrzeganiu świata nastąpi i w jakąś, kto dziś wie jaką, stronę ewolucja pisania mego pójdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...