wtorek, 28 sierpnia 2012

CCCXXIII. Spleen II


W gąszczu posępnym mokrym i smętnym,
Pełnym splatanych starych gałęzi,
Podąża wodząc wzrokiem obłędnym,
Szkielet którego widok mnie mierzi.

Spływa jad trupi, kłapią mu kości,
Czaszka się rusza na kręgach oparta,
Bulgota stęchły zapach wnętrzności,
W górę gdzieś idzie, ręka zadarta.

Idzie i słucha jak wiatr krąży w koło,
Porusza kręgi jego jestestwa,
Idzie a głos mu się śmieje wesoło,
Do piekielnego on dąży królestwa.

Jak zombi wolnym podąża krokiem,
W ziemię śmierć wbija stopy kościste,
Zostawia na niej trupią posokę,
Kreśli na liściach znaki ogniste.

A wszystko, drzewa i domy, płonie,
W piorunach błyska niebo, świat cały,
Lecz trup podąża, wyciąga dłonie,
Jakby oczy widzieć nie chciały.

Wtem na płonącą głownię wdeptuje,
Na ziemię spada szkieletu postać,
Spalone kości, popiół wiruje,
Będzie na wieki tu musiał zostać.


czwartek, 23 sierpnia 2012

CCCXXII. Spleen

Ostatnio mam straszną huśtawkę nastrojów. I w związku z tym powstało taki coś ;)

Szpila brudna  mózg przenika,
Jak wkuwasz ją w ciemienia bok,
Topór zaś w głowie miękko znika,
Gdy myśli czarne krążą w skok.

Wszystko przyjmuje kształt ponury,
I więdnie w polu kwiatu czar,
Świat się nie mieni szaro-bury,
Unosi się znad pola opar.

Wychodzą bestie, wilki, trupy,
Robactwo pełza, komar lata,
A na talerzu kawał kupy.
Znad cieni już nie widać świata.

Wilkołak wyje w nocnej ciszy,
Szukąc ofiar świat przemierza,
Choć go prócz ciebie nikt nie słyszy,
I niewiem gdzie ta bestia zmierza.

Demony krążą dookoła,
Zbliżają do mej szyi zęby,
Czy coś zatrzymać je tu zdoła,
Mają paskudne, wstrętne gęby.

Płomień nie pali, śnieg nie chłodzi,
Wiatru nie czuję, nie pachnie kwiat,
Wiruje, w dziwnym wirze brodzi,
Jakby na głowę sufit spadł.

Koszmary rodzą się w przestworzach,
Czy słusznie, któż to może wiedzieć,
Wychodzą gdzieś z odmętów morza,
By swe istnienie opowiedzieć.

Znad oczu półsnem ogarniętym,
Wstukuję palcem te litery,
Szkieletu słychać głos przeklęty ...
Idźcie wy mary do cholery!

środa, 22 sierpnia 2012

CCCXXI. Wiersz o róży

Skoro i Abelard napisał wiersz o róży i Iniez de la Cruz też,
(oba wiersze są zamieszczone tutaj:

to cóż by niby mnie miało powstrzymac przed tym abym i ja swego nie napisał. Co prawda mój gorszym będzie, bo gdzie by mnie do nich równać, ale co tam. Przynajmniej jakiś jest.

Różo, która kolcem skóry płaszcz przebijasz,
Łodygę zieloną wyciągasz do słońca,
Płatków swych czerwienią me serce zabijasz,
Mógłbym tak na ciebie  patrzeć bez końca.

A ty wtedy przecinasz me ciało,
I po ręce spływa kropla świeżej krwi,
I choć nic się takiego nie stało,
I choć krew także pięknie lśni,

I gdy patrzę na płatki czerwone,
Bólu wtedy nie czuje ma dusza
Ale kiedy  spojrzę w inną stronę,
Widzę jak kropla krwi się porusza.

Wtedy ból przenika do  głębi,
Jak trucizna on wnika i pali,
Jak gdy dziób zagięty, jastrzębi
W łeb królika na polu gdzieś wali.

I nie widzę już płatków czerwieni,
Barwę taką ma tylko krew na ręce.
I już róża się pięknie nie mieni,
Już nienawiść przenika me serce.

Chiałbym chwycić kij gruby, dębowy,
I kwiat róży uderzyć czerwony,
Taka myśl mi przychodzi do głowy,
Lecz to tylko są głupie androny.

Po co bowiem róży kwiat ścinać?
Wkrótce i tak tutaj go nie bedzie,
Gdy jesienny wiatr będzie zginać,
Gałązki na których wiszą żołędzie. 



CCCXX. Szanty - bitwa

Skoro więc zeszliśmy na tematy szantowe, to trzeba by jeszcze kilka moich ulubionych zamieścić, coby na jednej nie poprzestać. Tym razem inna bardzo fajna szanta - Bitwa. Też ma świetny klimat, bojowy, a z drugiej strony taki skoczny i przyjemny.



Okręt nasz wpłynął w mgłę i fregaty dwie
Popłynęły naszym kursem by nie zgubić się.
Potem szkwał wypchnął nas poza mleczny pas
I nikt wtedy nie przypuszczał, że fregaty śmierć nam niosą.

Ciepła krew poleje się strugami,
Wygra ten, kto utrzyma ship.
W huku dział ktoś przykryje się falami,
Jak da Bóg, ocalimy bryg.

Nagły huk w uszach grał i już atak trwał,
To fregaty uzbrojone rzędem w setkę dział.
Czarny dym spowił nas, przyszedł śmierci czas,
Krzyk i lament mych kamratów, przerywany ogniem katów.

Ciepła krew poleje się strugami,
Wygra ten, kto utrzyma ship.
W huku dział ktoś przykryje się falami,
Jak da Bóg, ocalimy bryg.

Pocisk nasz trafił w maszt, usłyszałem trzask,
To sterburtę rozwaliła jedna z naszych salw.
"Żagiel staw" krzyknął ktoś, znów piratów złość,
Bo od rufy nam powiało, a fregatom w mordę wiało.

Ciepła krew poleje się strugami,
Wygra ten, kto utrzyma ship.
W huku dział ktoś przykryje się falami,
Jak da Bóg, ocalimy bryg.

Z fregat dwóch tylko ta pierwsza w pogoń szła,
Wnet abordaż rozpoczęli, gdy dopadli nas.
Szyper ich dziury dwie zrobił w swoim dnie,
Nie pomogło to psubratom, reszta z rei zwisa za to.

Ciepła krew poleje się strugami,
Wygra ten, kto utrzyma ship.
W huku dział ktoś przykryje się falami,
Jak da Bóg, ocalimy bryg.

Po dziś dzień tamtą mgłę i fregaty dwie,
Kiedy noc zamyka oczy, widzę w moim śnie.
Tamci, co śpią na dnie, uśmiechają się,
Że ich straszną śmierć pomścili bracia, którzy zwyciężyli.

Ciepła krew poleje się strugami,
Wygra ten, kto utrzyma ship.
W huku dział ktoś przykryje się falami,
Jak da Bóg, ocalimy bryg.

Ciepła krew poleje się strugami,
Jak da Bóg, ocalimy bryg.
Jak da Bóg, ocalimy...

wtorek, 21 sierpnia 2012

CCCXIX. Caeti qui nobis occidendi sunt

Tym razem coś z klimatu szantowego, którego nieraz też lubię posłuchać, a który dobrze pasuje do wakacyjnej pory. Polowanie na bestię morską to pewnie musi być fajna zabawa. Przypomina mi się tu taka historia, bodajrze z czasów Justyniana, o wielorybie, który wpłynął na Morze Śródziemne, którego widziano sporo razy w okolicach Grecji. Także opowieści z tysiąca i jednej nocy pełne są zmagań z morskimi bestiami. Ale ad rem.

Pieśń wielorybników:


wtorek, 14 sierpnia 2012

CCCXVIII. Coronatus - requiem tabernam

Jednak z piosenek po łacinie niemieckiego zespołu Coronatus. Metal po łacinie, jeden z utworów, który bardzo lubię.

Est autem canticum Latine scriptum tempore moedievali ab hodiernis musicis stilo "ferro" datum.


Inną wersję tego utworu zameiściłem już kiedyś na blogu:
Hoc in blogo posui aliquando aliam versionem:

http://keraunos-takiesobieprzemylenia.blogspot.com/2012/02/clxxii-in-taberna-mori.html

piątek, 10 sierpnia 2012

CCCXVII. Ranna rosa

Lilia pięknym kwitnie kwiatem
Kielich kolorami błyszczy
Gdy po deszczu zorza latem
Nocy mroki dzisiaj niszczy

Kwiat nachyla się ku ziemi
Pod ciężarem rannej rosy
Zefir wtedy dłośmi swemi
Głaszcze na jej płatkach włosy

CCCXVI. Ira

Gniew to to co czuję, najbardziej, gniew i wściekłość z powodu sprawy która była kilka tygodni temu. Mam by tak rzec można mordercze żądze, i wątpię aby mi przeszło wobec tej sprawy nawet gdyby wszytsko się dobrze skończyło. Spectabimus, sed res non sunt bona, non sunt male sed non sunt bonae. In tenui filio pendimus et omnia fieri potest, et nescio quid ertit. Ita brevis et ita longa est victoria mea. :/ Omnes res dificiles sunt, dificiles auditu, dificiles scriptu. Sed semper est pugnandum non possum enim decedere est mihi pugnandum ad victoriam vel ad mortem.

I znowu sprawdza się stara zasada, że jak jestem zły to wracam do pisania na blogu :D

czwartek, 9 sierpnia 2012

CCCXV. Smok w burzy

Piorun szkarłatny błyszcząc przez niebo
Na skrzydłach gromu, na kształ jastrzebia 
Z siłą straszliwą uderza w drzewo
Nastrój się w tobie dzisiaj pognębia

Gałąź złamana leży na ziemi
Chuczą wokoło wichru podmuchy
Patrzą na to widzowie niemi
Gdy w uszach dźwięczą gromu wybuchy

Lecz gdy kto lubi jak piorun błyska
Lubi, gdy smoka głos dźwiękiem wyje
Cieszy go paszcza i ogień z pyska
 Gaja dziś w gniewie leje pomyje

Piorun zabija i piorun pali
Lecz deszcz oczyszcza palącą duszę
Gdy z gniewu tego skała sie wali
Lecz gniewem skały twardej nie skruszę

A piorun może, gdy w nią uderzy
Gdy Zeus z nieba go reką ciska
Gdy jego ręka dokładnie mierzy
A krew obryzga głowę smoczyska

Gdy chcesz do walki stanąć ze smokiem
 Musisz jak piorun do celu mierzyć
Pomimo gromów iść pewnym krokiem
By smoka w samo serce uderzyć.

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...