środa, 31 grudnia 2014

MCXVII. Łacina na uniwersytetach

Na uniwersytetach angielskich jeszcze w XVII wieku zakazywano rozmawiania po angielsku na terenie uczelni nawet w trakcie przerw, jedynym dozwolonym jezykiem była łacina.

Prawnik George Bergmann wspomina, że w czasie studiów w Gencie i Lejdzie (około połowy XIX wieku) zdawał egzaminy po łacinie.

wtorek, 30 grudnia 2014

MCXVI. Aurea mediocritas

Gdy zastanawiałem się nad ćwiczeniami, które robię i współczesnym podejściem do nich zastanowiły mnie dwie sprzeczności jakie daje się zaobserwować. Pisząc o podejściu facetów z jednej strony duża część nic nie ćwiczy, jest niesprawna i ma nadwagę. Ale z drugiej, gdy już ktoś ćwiczy to najczęściej ideałem jest paker z sześciopakiem na brzuchu naładowany mięśniami. Piwny brzuch albo sylwetka gladiatora, ale cóż piwa nie lubię, a kariera gladiatora też mnie nie pociąga ;) Nie wiem czy to takie idealne, ale w żadnym razie nie chciałbym tak wyglądać i nie taki tez był grecki ideał, pomimo tego, że jak pisałem kiedyś Grecy antyczni wielką wagę przywiązywali do sportu i harmonijnego ćwiczenia umysłu i ciała. Tego co dziś brakuje najbardziej jest aurea mediocritas - zachowanie równowagi we wszystkim, bo przecież ideałem nie jest napakowany mięśniami Herkules, a Apollo, bóg piękna, światła, sztuki i poezji. A Apollo wyglądał tak ;)


Albo jak na jednym z najsłynniejszych posągów Apollo Saurokontos Σαυροκοντος


Szczupły, wysportowany, ale daleki od ideału pokrytego mięśniami siłacza. Co ciekawe widziałem współczesne ryciny Apollona, które przedstawiały go jako kogoś napakowanego mięśniami - jakie to bardzo niegreckie i odległe od antycznego ideału.

I tak mniej więcej chciałbym wyglądać, najlepiej na zawsze :D 

MCXV. Kobiety i łacina

Kobiety uzyskały powszechny dostęp do nauki łaciny dopiero w 1924 roku.

Wcześniej wygłaszano wiele poglądów dyskredytujących uczeni się łaciny przez kobiety jak np:

"Kobieta, która mówi po łacinie zawsze źle kończy"

"Nie chcielibyśmy nigdy, żeby społeczeństwo składało się z doktorów w spódnicy, które rozkoszują się łaciną i greką"

poniedziałek, 29 grudnia 2014

MCXIV. Rivus et arbor

 rivus fluit arbor crescit
homo fatem suum nescit
 sed cum vides sol splendere
tu timidus non es vere
sed per rivum fluescentem
transas animam valentem




MCXIII. Wiedza

Niesłusznie bowiem narzeka się, że tylko nieliczni potrafią zdobywać wiedzę, dla większości zaś z powodu braku uzdolnień nauka to marnotrawienie czasu i utrata sił. Jest wręcz przeciwnie: większość to właśnie ludzie potrafiący myśleć i posiadający dar uczenia się.

Marcus Fabius Quintilianus

niedziela, 28 grudnia 2014

MCXII. Czytanie na głos czy w myślach

W antyku nie czytano cicho jak my współcześnie ale na głos. Praktyka zmieniła się dopiero około IV wieku naszej ery, ale nawet wtedy czytanie ciche uważano za dziwne. Świadczy o tym taki przykład. Gdy Św. Augustyn zjawił się u biskupa Mediolanu Św. Ambrożego, widząc, ze ten czyta w myślach a nie na głos, jest tym  zdziwiony do tego stopnia, że zastanawia się czy Ambroży nie ma chorego gardła.

sobota, 27 grudnia 2014

MCXI. Historia litery G

Nigdy o tym nie słyszałem o fakt jest bardzo ciekawy.
W języku łacińskim początkowo znak c oznaczał dźwięk g - odpowiednik greckiej gammy, dlatego kolejność pierwszych liter alfabety łacińskiego była taka sama jak greckiego. Potem w pewnym okresie zaczęli wymawiać ją inaczej. Jednak następnie potrzebowali znaku dla starej głoski g i wtedy literę g dodał do alfabety najprawdopodobniej cenzor Appiusz Klaudiusz Caecus znany z budowy Via Appia. Nowy znak powstał przez dodanie poziomej kreski do starego znaku c.

piątek, 26 grudnia 2014

MCX. Łacina w Polsce

Czytając nowo kupioną rewelacyjną książkę Marka Hermanna "O łacinie tylko dobrze De lingua latina nil nisi bene" natknąłem się na tyle ciekawostek i faktów o których nie miałem pojęcia, że muszę te, na które największą zwróciłem uwagę, lub które w jakiś sposób dały mi do myślenia, czy też zainteresowały tu przedstawić. Książka zachwyca.

Na początek opinie o łacinie w Polsce:

Mikoła Rej:
Ci co nie znają języka Cycerona "rosną jak świnie nie umiejąc po łacinie" ;)

I samego autora książki (kursywą):
mowa polska stała się najbardziej łacińska wśród języków słowiańskich - niestety w ostatnim stuleciu przez anty łacińskich zdrajców sporo z tego straciliśmy :(

Zygmunt Kubiak w swej refleksji posuwa się do stwierdzenia, że  język polski jest mowa słowiańsko-łacińską.




MCIX. Amberian Dawn - Lionheart

Jeszcze to Amberian - kolejny otwór który bardo mi się podoba :) Strasznie szybki, jak szarża kawalerii ;)
I ciekawy tekst, inspirowany historią i mitologią antycznego Egiptu. Podoba mi się też tytuł bo zaskoczyła mnie treść, widząc Lionheart myślałem, że będzie o Ryszardzie i krzyżowcach a tu nie. Nie to abym krzyżowców nie lubił, ale takie zdziwienie jest przyjemne, niebanalne.


Lionheart

Fiercest hunter, Eye of Ra
lady of Slaughter, Lionheart.
Balm for her heart were destruction and death
deserts rose, from a lethal dose of her steaming breath!

She stalked the land with arrows of fire
From her bloodlust flooded the red Nile
Growing hunger and thirst lies within
as Pharaos ride with a might of hot desert winds.

Fearless goddess the
Lionheart
Sekhmet, Eye of Ra
Ablazing in a midday sun and heat of Sahara!

Hunger of the
Lionheart,
  fiercest Daughter of Ra!
the Nile is running blood-red -
soothe the wildness of the lion goddess!


Cobra and sun disk on her crown
colour of blood red was her gown
Lioness deity with a grin
hunting for prey, in the light of the day she turns on and kills.

She slew the mortals who plotted against Ra
murdered the people around Sahara
Bloodthirsty deity was tricked with a sight
to drink from the Nile, abandon the fight and save humankind!

Fearless goddess the
Lionheart
Sekhmet, Eye of Ra
Ablazing in a midday sun and heat of Sahara!

Hunger of the
Lionheart,
fiercest Daughter of Ra!
the Nile is running blood-red -
soothe the wildness of the lion goddess!



wtorek, 23 grudnia 2014

MCVII. Amberian Dawn - Morning Star




Morning Star

In the early sky
I see the light of the Morning star
Shining bright, and
From the open ground
I hear the harmony of voices singing far away.

Follow the light,

It will lead your way to harmony!
Follow the light,
With only one reach you can touch the First light!



Purity, eternal shine - power of the Morning star!
Harmony of colours are shining the eternal light.

To the sky I send my light,
Join the power of the morning star and
Wholeness of the greatness
Sun and Stars, the Milkyway in the wide Universe!

Follow the light,
It will lead your way to harmony!
Follow the light,
With only one reach you can touch the First light!

Purity, eternal shine - power of the Morning star!
Harmony of colours are shining the eternal light.

niedziela, 21 grudnia 2014

MCXVI. Valkyries

Walkirie poprowadzą wybranych przez śmierć najdzielniejszych wojowników do Walhalii, wśród wycia wilków (bo same na nich jadą). Bardzo spodobała mi się ta piosenka.


Valkyries

Ravens over battlefield are marking the chosen
brave northern warriors to their last fight.

Shieldmaidens ride the wolves in the sky with ravens
scouting the battleground for souls of slain heroes.

Choosers of slain...

Valkyries ride through the night sky
singing fierce battle-cries,
Valkyries, choosers of slain, come ride their wolves!

Howling wolves in the night carrying female deities
escort the dead warriors to Odin's hall.

Armour of Valkyries flashes up over the skies
shading a strange light - the northern lights!

Choosers of slain...

Valkyries ride through the night sky
singing fierce battle-cries,
Valkyries, choosers of slain, come ride their wolves!


piątek, 19 grudnia 2014

MCXV. Ze średniowiecznych wyobrażeń

Średniowieczne katedry kojarzą się zwykle z dziełami religijnymi, a cóż takiego tam znajdujemy, gdy przyjrzeć się dokładniej światu wyobrażeń, które zostały tam wyrzeźbione?

Na ratuszu w Damme mężczyzna w łaźni trzyma rękę na piersiach dziewczyny, a drugą między udami. Teleobiektyw stosowany przez mediewistkę ujawnił , że rzygacze wykonane są w kształcie potworów i smoków, a na fasadzie katedry Saint-Lazare w Autun i Fryburgu mężczyźni się wypróżniają, w kościele Notre-Dame des Marais w Villefranche nad Saoną kozioł dosiada zadowoloną kobietę z podkasaną spódnicą


za J. Bessalą

czwartek, 18 grudnia 2014

MCXIV. Wilk i luna

Wiersz napisany pod wpływem obrazka z wilkiem patrzącym na księżyc.
(księżyc pisałem jako rodzaj żeński bo tak jest po łacinie, grecku i wielu językach, nie mam pojęcia skąd pomysł, że księżyc jest męski, jak od najdawniejszych czasów w mitologiach zawsze był wiązany z żeńskimi bóstwami)

Wilk i luna 

I wtedy ujrzałeś jej twarz gdzieś na niebie
Pooraną plamami bladych kraterów
Oczy srebrzyste patrzące na ciebie
Wysoko na górze leci tam bez sterów

Blaskiem swoim nocy ona mrok rozprasza
Poświatą ponure przenikając lasy
I by na jej tarczę dziś spojrzeć zaprasza
Która pamięta najdawniejsze czasy

A po drugiej stronie także świecą oczy
Futro nastroszone i czujne spojrzenie
Nic szarego wilka tutaj nie zaskoczy
Gdy wyszedł na skały wysokie wzniesienie

Patrzą tak na siebie wilk i luna w dali
Wśród gór nieprzebytych razem zabłąkani
Nikt nie wie jak długo będą tutaj stali
Na tle skalnych turni, gdzieś na dzikiej grani

Tak w siebie wpatrzeni, wiatr wyje szalony
Chcąc coś ujrzeć w oczach tamtej drugiej strony
Stają zasłuchani, w wiosce biją dzwony
Ktoś o wilkołakaku plecie gdzieś androny

A to tylko szary, stoi wilk na grani
Świeci jasno luna, cicho zasłuchani
Będą patrzeć w siebie bardzo niewyspani
Może tylko wprawnym pędzlem nabazgrani

Świata twórcy, który widok ten maluje
I od swej roboty on nie odstępuje
Teraz patrzy - góry, stoi wilk na grani
Tam daleko luna, k sobie popychani. 


poniedziałek, 15 grudnia 2014

MCXIII. Imperator Konrada Łęckiego

Można się przyczepić wymowy ale i tak rewelacyjne. Cały film o antyku po łacinie, aż się chce oglądać. Cudowne. Gaideo, gaudeo, gaudeo et valde gratus sum. Spectate.


sobota, 13 grudnia 2014

MCXII. Otoño

Me gusta la tierra y sus colores
Me gustan tambien las pulchres flores
Pero no amo otoño triste y gris
Porque a menudo congela mi nariz

piątek, 12 grudnia 2014

MCXI. Wrocław

Będąc wczoraj we Wrocławiu przekonałem się, że tak jak Warszawa nigdy mi się nie podobała tak Wrocław, tak jak trochę lat temu, gdy byłem w nim poprzednio, także i teraz bardzo mi się podobał, pomimo tego, że jesienną porą miasto nie ma aż takiego uroku jak skąpane w pięknym słońcu. A jednak urok starych budynków, strzelistych wież romańskich i gotyckich katedr, płynącej Odry i zabytkowych budynków uniwersytetu jak i napisów łacińskich gdzieniegdzie po mieście rozsianych ma w sobie magiczną moc. Z dużych polskich miast jak dla mnie pod względem urody zdecydowanie miasto numer dwa po moim ulubionym Krakowie. A ponieważ pociągiem okazuje się, że jest tam ode mnie bliżej niż się spodziewał, bo pociągi na tej trasie kursują  dobrze wiosenną porą muszę tam wrócić, tym razem nie w interesach ale pozwiedzać. Co prawda już zwiedzałem go kiedyś ale zrobić 10 godzinną rundkę po mieście ponownie nie zaszkodzi, zwłaszcza, że wszystkiego wartego zobaczenia nie widziałem. W takich zabytkowych miastach lubię nieraz po prostu powłóczyć się po starych ulicach bez wyciągania planu, jak zrobiłem wczoraj, gdy przez 1,5 godziny przeszedłem 7km po centrum wśród starych domów, murów, malunków, rzeźb i choć blask pogodnego błękitnego nieba dodał by wszystkiemu uroku, to i tak podobało mi się.

wtorek, 9 grudnia 2014

MXCX. PiYo - po 4 tygodniach

W pięć tygodni wykonałem 4 tygodnie PiYo, czyli połowę programu. Zajęło mi 5 tygodni, bo z uwagi na wyjazdy nie zawsze dawałem rade ćwiczyć. Program fajny, czuć poprawę formy, mięśni, gibkości. Organizm szybko się do niego adaptuje, jak robię jakiś film, zwłaszcza z tych dalszych i trudniejszych pierwszy raz, to mam zwykle duże tętno, około 140 średniej i pot, kapie na podłogę, ale po kilku wykonaniach organizm się adaptuje i ćwiczenia przychodzą dużo łatwiej, na tętnie około 120. Coraz rzadziej mam też zakwasy, co mnie trochę przeraża. Nie ćwiczę samego PiYo, bo czasem jak film jest krótszy robię jeszcze trochę treningu siłowego, ćwiczenia na łydki, jakieś kardio z  10min, lub co mi tam akurat przyjdzie do głowy :)

PiYo oceniam jako bardzo fajny program wprowadzający. Stosunkowo lekki, pozwalający się roztrenować chcą, np. robić cięższy trening w stylu T25, Insanity, itp. Ciekawe, że w polskim internecie mało o tym informacji. Chyba u nas program nie jest tak popularny jak treningi Shawna.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

MXCIX. Kamilla

Kolczuga, którą nosiła
w ten sposób utkana była,
że włosy złociste swoje,
porozpuszczała na zbroje,
tak iż ja całkiem skrywały
i ponad rumakiem wiały.

niedziela, 7 grudnia 2014

MXCVIII. PiYo - Hardcore on the floor

Kilka dni temu zrobiłem ten film, i jest to chyba najlepszy filmik jaki zrobiłem z PiYo. O ile Core mnie rozczarowało, bo było proste i nie miałem po nim żadnych zakwasów na brzuchu, to ten filmik był ciężki. A przez to bardzo fajny, bo przecież o to chodzi w ćwiczeniach. Samo wykonanie ćwiczeń było ciężkie, i paliło w brzuchu, a nie wszystko zrobiłem w 100% poprawnie. Natomiast następnego dnia i potem przez kilka dni miałem w mięśniach brzucha potężne zakwasy, tak jak lubię :D Jak ćwiczę i nic mnie potem nie boli czuję się jakbym już nie żył ;) Na filmie było kilka ciekawych ćwiczeń, których nigdy nie robiłem, w przyszłości poza samym filmem warto będzie je czasem wykonać, bo są faktycznie twarde.

sobota, 6 grudnia 2014

MXCVII. Z myśli Egiptu II

Jedne istoty przemijają, giną, inne zajmują ich miejsce i trwają. A więc radosnym czyń swój dzień i nie cie to nie znuży.

Pieśń Harfiarza

MXCVI. Z myśli Egiptu

Pomnażaj wszystko co dla ciebie dobre, aby w tobie nie wygasły pragnienia.

Pieśń Harfiarza

piątek, 5 grudnia 2014

MXCV. Warszawa

Warszawa wieczorową porą prezentuje się nawet nieźle. Zwłaszcza podobał mi się ładnie, fioletową barwą oświetlony Pałac Kultury. Natomiast w galeriach handlowych przerażające jest to, że gdziekolwiek się tam zajrzy, wszędzie jest to samo, te same lub podobne firmy, podobny klimat, straszne. Mając ponad godzinę czasu do pociągu zajrzałem wczoraj do Złotych Tarasów i nuda jak wszędzie, tylko tłok większy :D, wolałem wrócić na dworzec coś sobie poczytać, co było zdecydowanie ciekawszym zajęciem, niż chodzenie po sklepie :D

środa, 3 grudnia 2014

MXCIV. Kazimierz nad Wisłą

Kazimierz nad Wisłą odwiedzany jesienna porą robi średnie wrażenie, niby nie jest zły, ale w zimnie i przy pochmurnym niebie ciężko zobaczyć czy jest ładny. I choć byłem w nim trzeci raz, to w gruncie rzeczy widziałem go bardzo niewiele. Warto by kiedyś zobaczyć go w pełni wiosny lub lata skąpanego w promieniach słońca.

wtorek, 2 grudnia 2014

MXCIII. ...

I choć zimy bardzo nie lubię i chciałbym, aby znów świeciło słońce i było gorąco, to ziemia przysypana białym, lekkim puchem ma swój urok, powoduje, że mimo wszystko wygląda ładniej niż szaro bure deszczowe listopadowe widoki. Zwłaszcza taka lekka, niewielka, ledwo zarysowana na przykład pół centymetrowa warstewka puchu, która pokrywa chodnik i trawnik, lekką prześwitującą bielą, porozrzucaną jak plamy po okolicy.

MXCII. Ilussia

Jeszcze tytułowa piosenka z płyty Mago de OZ Ilussia. Podoba mi się zwłaszcza wstawka w operowym stylu.


“Io sono la voce,
Il canto dall’inferno.
Io sono il bacio,
Della morte in voi.

Io sono Lilith,
Il bacio dell’inferno.
Se me idolatrare
Mai moriras.”

Piosenka może nieco zbyt szatańska jak na moje gusta, ale brzmi ładnie.



poniedziałek, 1 grudnia 2014

MCXI. Wyprzedzają nas ślimaki

Ostatnie trzy dni spędziłem w Kazimeirzu nad Wisłą podróżując tam przez Warszawę. Zastanawiam się w jaki sposób dzieje się tak, że obecnie pociągli tam jada z Katowic 3,5 godziny oficjalnie, a po niespróchnienie grubo ponad 4, gdy jeszcze 4-5 lat temu można było do Warszawy zajechać w 2:40. I jak tu wierzyć w postęp :D Chyba, że przygotowujemy się do pobicia rekordu świata w wolnej jeździe Pendolino ;)

wtorek, 25 listopada 2014

MXC. ABRACADABRA

Nowa pływa Mago de Oz "Ilusia" podoba mi się w miarę. Jest na niej kilka ciekawych utworów, ale całościowo mam wrażenie, że bywały lepsze. Niemniej ABRACADABRA jest fajna.





Si has llego aquí
Si has sabia encontrar este sitio este lugar
No te eches a tras

Déjate guiar por mi voz y veras que los sueños se pueden cumplir

Solo as de olvidar todo cuanto aprendiste ayer
Solo as de dejar tu inocencia brotar

Si crees en mi yo haré que todo sea todo sea del mismo color que el de la eternidad

Si olvídate sonreír si olvidaste que una risa te puede curar
Del mal de la soledad
Ven y acércate volaremos a un mundo distinto a otra realidad

Solo has de llevar de equipaje sonrisas
Y por mapa tu tendrás solo imaginación

Dentro de ti se abrirán puertas
Lleva una brújula para encontrar risas

Somos de una lugar donde nadie nos puede encontrar
Ven despiértanos y no te arrepentirás
Los aplausos que tus nos des han de bastar
Para volver del mas allá

Somos de un tiempo de brujas y hadas
Somos los hijos de la rebelión
Los condenados por anhelar la libertad
Di abracadabra y nos tendrás

Somos de una lugar donde nadie nos puede encontrar
Ven despiértanos y no te arrepentirás
Los aplausos que tus nos des han de bastar
Para volver del mas allá

Somos de un tiempo de brujas y hadas
Somos los hijos de la rebelión
Los condenados por anhelar la libertad
Di abracadabra y nos tendrás



poniedziałek, 24 listopada 2014

MLXXXIX. Οταν θα με διαβαζεις

Musiałem to "ukraść" z fesja jak tylko zobaczyłem, bo jest śliczne, pelne tajemniczości i klimatu :)



Οταν θα με διαβαζεις,
θελω να με διαβαζεις στα σκοτεινα.
Θελω οι λεξεις που χαραξα στο χαρτι
να ξεδιπλωνονται σαν σκιες κατω απο το τρεμαμενο φως των κεριων.
Οταν θα με διαβαζεις,
θελω να γινεσαι κι εσυ ενα με το σκοταδι.
Να χανεσαι στα δυσδιακριτα μονοπατια
που χαραξα νυχτες και νυχτες πανω σε τσαλακωμενα χαρτια.
Για σενα...

niedziela, 23 listopada 2014

MLXXXVIII. La posada de muertos




Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Bebe y vente de fiesta
El infierno es este bar

Si has perdido el rumbo escúchame
Llegar a la meta no es vencer
Lo importante es el camino y en él
Caer, levantarse, insistir, aprender

Si has perdido un beso en un adiós
O huyes de un destino que te negó
La oportunidad de ser feliz
Ven con nosotros estamos aquí

En esta posada los muertos
Cuentan su vida y se ríen de quien
Estando vivo desea estar muerto
En el mas allá nunca dan de beber

Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Bebe y vente de fiesta
Y a la muerte emborráchala
Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Y que el cielo te espere
Pues el infierno es este bar

Si la noche es tan oscura que
Ni tus propias manos consigues ver
Ten seguro que amanecerá
Y mientras tanto te invito a mi bar

En mi taberna los muertos
Cuando amanece se van a infringir
Duros castigos y oscuros tormentos
A los que ni quieren ni dejan vivir

Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Bebe y vente de fiesta
Y a la muerte emborráchala
Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Y que el cielo te espere
Pues el infierno es este bar

Alza tu cerveza
Bebe y brinda por vivir
Juntemos nuestras copas
Esta noche es para ti

Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Bebe y vente de fiesta
Y a la muerte emborráchala

Alza tu cerveza
Brinda por la libertad
Y que el cielo te espere
Pues el infierno es este bar

piątek, 21 listopada 2014

MLXXXVII. Jesienne wzgórza

I znowu wyszedł mi wiersz w oniryczno, mglistym, dziwnym stylu, a wszystko dlatego, że na fejsie zobaczyłem zdjęcie olsztyńskiego zamku we mgle :D Uwielbiam mgłę, a zwłaszcza zamki we mgle :)
A blisko olsztyńskiego zamku są Sokole Góry, w których byłem wiele razy, a które według legend zamieszkują diabły i poniekąd, biorąc pod uwagę wszakże dużą dozę licentia poetica o tychże to górach jest mój wierszyk.

Gdy ziemia liści złotych ciężarem
Uginających się pod nóg naciskiem
Nie dzwonią krzaki owadów gwarem
Błyszczą na ziemi swoim połyskiem

Na horyzoncie wzgórza złociste
Pokryte buków lasem starym
Niebo nad nimi błyszczy gwiaździste
Pokrywa kolor oparem szarym

Nie lata jastrząb między drzewami
Nie kwitną wrzosu wrześniowe kwiaty
Widać gdzieś skały między bukami
Zaschniętych liści dywan bogaty

A diabły skaczą nocy godziną
Pomiędzy głazów załomem mrocznym
gardzą te biesy równą niziną
Skały forsują swym krokiem skocznym

I widać ślady wśród zgniłych liści
Widać jak pazur zęby przebija
Przeczą istnieniu racjonaliści
Głos ich rozsądku wkoło wywija

Lecz ślady dziwne widać na ścieżce
Odbite pośród mchu burej zieleni
Wpatrujcie oczy w ciemności jeszcze
To zobaczycie plamy czerwieni

I czy to jastrząb zagryzł tam szczura
Czy bestia z piekieł kogoś dopadła?
Coś przecież w dali po ziemi szura
A twarz przechodnia jak księżyc zbladła.

Mgła już zapada gdzieś nad górami
Nie widać nocą barwy jesieni
Szura za ścianą coś buciorami
Ziemia kolorem już się nie mieni





MLXXXVI. Rising sun

Rising sun - utwór Brunuch Ville Portugalskiego neizaleznego kompozytora muzyki fantazy.


czwartek, 20 listopada 2014

MLXXXV. ...

Jak tak czytam mój blog z ostatniego czasu a nawet z dłuższego okresu to tyle tu pisze o różnych ćwiczeniach, że można by pomyśleć, że sport to moja główna aktywność :D. A przecież na co dzień w zasadzie głównie zajmuje się działalnością umysłową. Niemniej poza czasem wyjątkowymi wpisami raczej przyjąłem założenie, aby nie pisać o sprawach dotyczących pracy na blogu, bo i po co? Prace lepiej robić a nie opisywać ją w blogowych wpisach. Blogowe zaś wpisy poświecić sprawom może nie przyjemniejszym, bo pracę swoją lubię i ona też mnie bawi, ale dającym od niej oderwanie i kierującym uwagę na inne tory.

MLXXXIV. Pompki z klaśnieciem

Odkąd nauczyłem się robić pompki z klaśnięciem stało się to jednym z bardzo lubianych prze mnie ćwiczeń. Bardzo dobrze ćwiczy siłę eksplozywną, a po pewnym ćwiczeniu łatwo się ich robi serie np. 10. 3-4 takie serie mają dobre działanie na mięśnie mam wrażenie, że większe niż znacznie większe ilości klasycznych pompek. Niemniej nie przepadam za robieniem pilometrycznych pompek na gołych rekach bo mnie wtedy dłonie bolą. Zawsze miałem dość wrażliwa skórę na rękach i wolę tego rodzaju ćwiczenia robić w rękawiczkach sportowych, podobnie jak zwis na drążku, itp.

środa, 19 listopada 2014

MLXXXIII. Rzeka

Miałem dzisiaj mocno sugestywny sen, po raz pierwszy od pewnego czasu bardzo dokładnie zapamiętany, Śniło mi się, że stałem na szczycie jakiegoś wzgórza, skały, góry podobnej do szczytów jakie są w Pieninach. Stałem na samym szczycie, była piękna pogoda, niebo błękitne po horyzont, świeciło słonce, krajobraz był bardzo ładny, wkoło rozciągały się górzyste pagórki, pola, wszystko skąpane w lekkim połyskującym słońcu. Dołem pomiędzy pagórkami powolnym nurtem płynęła rzeka, miała wolny i spokojny nurt, była jasna, przejrzysta, na jej dnie pomimo odległości - stałem na górze- widać było kamyki na dnie i żółty odcień piasku połyskujący przez błękitną toń. Wkoło krzątali się ludzie, przypominało mi to widok z jakichś XVII wiecznych niderlandzkich sztychów, piękny, cudny, zapierający dech w piersiach, olśniewający, oszałamiający.

Strasznie sugestywna była plastyka tego snu, którą pamiętam do tej chwili i to, że wszystko miało piękne kolory, błękit nieba, żółć piasku, kolory pól, czerwień kwitnących sadów na horyzoncie. Pamiętam je bardzo dobrze, jakbym widział je realnie a nie we śnie jedynie.

Najdziwniejsze było jednak dalej. W pewnym momencie wdałem się w rozmowę z osobą stojąca za mną, które nie widziałem w mym śnie, a tylko której głos dochodził z poza moich pleców, gdy ja patrzyłem na przejrzysty nurt rzeki (bo rzekę, czystą i połyskująca żółtym piaskiem pamiętam najlepiej). Wdałem się więc w rozmowę na temat tego co to jest za kraina. Nie pamiętam już jaką krainę ja powiedziałem, ale postać za mną stwierdziła, że się mylę i że jest to Francja. Zastanawia mnie czemu akurat Francja bo ani języka nie znam, ani poza przeczytaniem swego czasu jakichś książek o francuskiej historii, nigdy jakoś wielce nie byłem nią zainteresowany. Czy to piosenki Indili po francusku wpłynęły na moją podświadomość?, XV wieczny francuski gotyk flamboyant, widoki jak z godzinek księcia de Berry? symbol czegoś całkiem innego?

wtorek, 18 listopada 2014

MLXXXII. Lewa ręka

Nauczenie się żonglowania miało u mnie znaczny wpływ zwłaszcza na sprawność lewej ręki. Jak zacząłem to robić to nawet wygodne podrzucanie jednej piłki w lewej ręce było problematyczne, a obecnie mogę żaglować lewą ręką dwiema chodzą po mieszkaniu. Zaobserwowałem też pewien efekt uboczny. Jako osoba praworęczna nigdy nie umiałem pisać lewą ręką i próba napisania choćby jednej litery zwykle wychodziła mi marnie. Okazało się, że po wyćwiczeniu lewej ręki w żonglerce znacznie lepiej przychodzi mi też pisanie lewą ręką. Bez większych problemów mogę pisać nią wyrazy, a nawet przy pewnym wysiłku całe zdania. Owszem jest to wolniejsze i mniej czytelne niż  prawą (o ile przy moim ogólnie bardzo brzydkim piśmie może istnieć taka kategoria jak napisać coś mniej czytelnie :P) niemniej sam fakt, że to wychodzi jest zastanawiający.

niedziela, 16 listopada 2014

MLXXXI. PiYo core

Program core z PiYo, do którego dziś doszedłem trochę mnie rozczarował. Niby miał być na brzuch a ćwiczenia były jakieś lekkie i trochę proste, ćwiczyłem znacznie trudniejsze zestawy na mięśnie brzucha. Z dotychczasowych filmików najbardziej podoba mi się sweat - jedyny, który jakoś podnosi mi tętno, bo przy pozostałych to jak się po 1,5 tygodnia przyzwyczaiłem to mi oscyluje wokół 100-102 średniej, czyli zupełnego luzu. Niemniej pomimo zbytniej prostoty core cały program mi się podoba, choć czasem coś do niego dokładam na koniec.

sobota, 15 listopada 2014

MLXXX. ...

Okazuje się, że w najbliższych tygodniach odwiedzę dwukrotnie Warszawę i raz Wrocław. Warszawy nigdy specjalnie nie lubił, ale Wrocław podobał mi się ze wszystkich polskich miast na drugim miejscu po Krakowie, więc chętnie go odwiedzę, zwłaszcza że sprawy które mam do załatwienia są przy samym rynku, to będzie sympatycznie odwiedzić wrocławski rynek ponownie po kilku latach.

środa, 12 listopada 2014

MLXXIX. Czy studia muszą ułatwiać znalezienie pracy?

Niby zawsze wiedziałem, że współczesna koncepcja, że wszyscy mogą mieć wyższe wykształcenie to droga do samozagłady cywilizacyjnej. Bo przecież wszyscy nie mogą być wykształceni i liczyć, że będą wykonywać "lepsze" prace. To jak z odwiecznym marzeniem o raju w którym wszyscy są równi i mają po równo. Raju który wszędzie, gdzie go próbowano zrealizować doprowadzał do piekła obozów pracy i kuli wystrzelonej w tył głowy. Bo tylko kula powoduje, że ludzie stają się równi, równi w obliczu śmierci.
Wszyscy przecież nie mogą być bogaci, bo "bogactwo" to rzecz względna i jest się bogatym tylko dlatego, że istnieją "biedni". Wszyscy bogaci, to to samo co wszyscy biedni.

Niby zawsze to wiedziałem, ale jednak gdzieś tam tliła się we mnie wiara, trochę wbrew logice, że np. wzrost poziomów edukacji, to jest jakiś postęp cywilizacyjny. Zresztą całe nasze media lansują koncepcje, w sumie w mniejszym czy większym stopniu sprawdzając się jak dotąd w Europie, że czym wyższy poziom wykształcenia, tym mniejsze współczynniki bezrobocia.

Tymczasem wcale tak nie musi być, i rozwijające się azjatyckie giganty, które uwierzyły w ta mrzonkę, że wszyscy mogą być wykształceni dziś spotkały się ze zjawiskiem, które chyba po raz pierwszy na świecie wystąpiło na taką skalę. Otóż w szybko rozwijających się Chinach i Indiach zaczęto zwiększać na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat odsetek osób podejmujących studia. I co się okazało. Otóż obecnie w China odsetek osób bezrobotnych wśród osób po studiach wynosi 15,4%, podczas gdy ten sam odsetek wśród osób z wykształceniem zawodowym wynosi zaledwie 4% - prawie czterokrotnie mniej. Podobna sytuacja zaczyna być w Indiach.

Z ekonomii wynika, że drogi jest zasób który jest rzadki. W sytuacji, w której wykształcona zaczyna być większość, przestaje być to poza specyficznymi kierunkami zasób rzadki. Ciekawy jestem, czy i u nas dojdzie do takiej paradoksalnej, ale poniekąd z ekonomicznego punktu widzenia dość logicznej sytuacji jak w Chinach.

wtorek, 11 listopada 2014

MLXXVIII. Listopadowe skały

Byłem dziś na spacerze, ponad 12km po Jurze. Listopadowa porą wiele miejsc, latem mających średni urok staje się bardzo piękne, z uwagi na brak liści na drzewach i specyficzny skałkowy klimat. Zwłaszcza śliczny jest prawie dwukilometrowy odcinek w głębokim lesie, mało uczęszczany dojścia do Ostrężnika. Nawet latem ciężko tam kogoś spotkać, z już o takiej porze, mimo iż w samym Ostrężniku i okolicach, z uwagi na święto było sporo osób, nie było żywej duszy.

Dziki i pusty las, szeleszczące liście na ścieżce, ponad centymetrowej grubości warstwa pokrywające całą ziemie i mieniące się wszelkimi barwami tęczy. I piękne skały, latem ukryte wśród liści a teraz w dzikim lesie widoczne jak na dłoni, są ich dziesiątki, mające po kilkanaście kilkadziesiąt metrów wysokości. Usiane są nimi jary, i wzgórza. Ponieważ rosną w lesie wiele pokrytych jest głębokim mocno zielonym mchem jak warstwą gęstego puchu. Idąc samemu przez taki las ma się wrażenie jakiejś nierzeczywistości pobytu w fantastycznej krainie z pogranicza jawy i snu. Gdyby jeszcze przyszła mgła, której dziś nie było, miałoby się wrażenie, że zaraz z zza jakiejś że skał wychynie jakowaś bestia, aby do gardła skoczyć. Skrzypienie zaś nóg na złoto-żółtych liściach słychać zewsząd i już nie wiadomo, czy to tylko nogi własne o wygięte liści kawałki skrzypią, czy to ktoś lub coś idzie za mną bacznie obserwując, i choć wyginając głowę w tył tylko szarobury las i gesty mech na skałach widać, to słysząc stóp szelest nie wiadomo tak do końca, czy za tą skałą coś tam w dali się nie czai, gotowe w każdej chwili tego, co tam wędruje zaatakować. A że wędrowiec powrócił i słowa te pisze to przecież jeszcze nie znaczy, ze nic tam nie było, może po prostu za niesmacznego go uznawszy postanowiło na lepszy łup poczekać. Kto wie.

poniedziałek, 10 listopada 2014

MLXXVII. Lubomir

Po tym jak któryś raz tej jesieni, albo nie mogliśmy zgrać terminów, albo po ich zgraniu coś wypadało i nie mogliśmy dzisiaj iść na Lubomira, zastanawiam się czy nad tą górą nie wisi jakieś fatum i może nie powinienem tam próbować się dostać. Co prawda miałbym zaliczony kolejny szczyt do Korony Gór Polskich, ale że to w zasadzie kolega robi tą Koronę, a ja chodzę do towarzystwa, to nie wiem. W każdym razie po tym jak któryś raz z kolei coś nie zagrało, aby tam iść zacząłem się nad tym serio zastanawiać, czy coś mnie nie odciąga od tej góry :D

niedziela, 9 listopada 2014

MLXXVI. Gwiazdy

Gwiazdy

Nocne gwiazdy lśnią, śpiewają
Gdy na niebie ciemnym wstają
Białe krople w czarnej toni
Przez kosmosu mrok je goni

Ułożone na kształt kuszy
Która mury strzałem kruszy
Ułożone w wyobraźni
Gdzieś zamknięte w szarej jaźni

Platon mówił, że śpiewają
Wie ktoś jakie głosy mają?
Może to świerszcz w polu tyka
Czy niebieskich sfer muzyka

W czarnej toni dziś pomyka
Falą pędzi, skacze, bryka
Świt nadchodzi, gwiazdy gasną
Jak gałązki w ogniu trzasną

I już jasność mrok wygoni
Gwiazdy widzieć nam zabroni
Mrok gdzieś kusi, wabi duszę
Nocy nowej ujrzeć muszę

 Jak tam świecą gdzieś w oddali
Jak ich ogień czuję pali
Jak ich blask wypala oczy
Gdy za blisko ktoś je zoczy



MLXXV. The Wolf and the Moon






sobota, 8 listopada 2014

MLXXIV. PiYo

Ponieważ nie wytrzymałem póki co T25 Focus (do dziś nie wiem czemu, czy to trening, czy jakiś wirus miałem wtedy, dziwna sprawa to była), to przerzuciłem się na spokojniejszy trening.  PiYo - czyli połączenie Pilates z yogą,  początkowo filmiki proste po 20 minut potem dłuższe 30-40 i o rosnącej trudności  Zrobiłem na razie 5 dni i idzie dobrze, mięśnie bolą ale tylko trochę i żadnych dziwnych efektów na sobie nie obserwuję :D Trening jest na rozciągnięcie organizmu i nabranie ogólnej sprawności i będę go próbował zrobić w miarę cały a potem zabrać się dopiero za inny.

http://www.beachbody.com/product/fitness_programs/piyo-workout.do

Jak na razie nawet cardio z tego było spokojne bo miałem na nim tętno średnie 125 co jak na cardio jest dość niskie. W czasie pierwszych trzech filmików jakie wyrobiłem:

Lower Body
Upper Body
Sweat

wychodzi ze mnie brak wcześniejszych ćwiczeń według jakiegoś programu. Od 4 lad odkąd do jazdy na rowerze dołożyłem ćwiczenia zimowe prawie zawsze robiłem to bezładnie nie trzymając się żadnego programu, co mi przyszło akurat do głowy. Przez co niektóre mięśnie mam bardzo dobrze wyćwiczone i ćwiczenia przychodzą mi z łatwości - np. pompki, czy pompki na tricepsach, a zaraz potem pozornie prosta pozycja z uniesioną dziwnie nogą powoduje, że mi drżą wszystkie mięśnie a tętno podskakuje na 150.

piątek, 7 listopada 2014

MLXXIII. Bachata

W tym roku zaliczam kurs kolejnych tańców - tym razem to salsa kolumbijska i bachata. Tym razem w większym wymiarze godzinowym bo 3h w tygodniu a czasem więcej. Zwłaszcza bachata jest fajna, bo się ją prościej tańczy, przynajmniej krok podstawowy jest prostszy. Salsa natomiast z kombinacją szybkich i wolnych kroków miesza się mocno zwłaszcza przy bardziej skomplikowanych kombinacjach. Ogólnie w ostatnich latach dość mocno polubiłem tańczenie, najpierw byłem do tego sceptyczny, a teraz widzi mi się to fajną zabawą.
Choć ciągle mam największy problem z czuciem rytmu, co zawsze z trudem mi wychodziło. Niemniej mam wrażenie, że jest z tym lepiej niż kiedyś. W tym kursie poza fajnym prowadzeniem podoba mi się, że trwa więcej godzi w tygodniu, bo 1h częsta przy typowych kursach to trochę mało i nie ćwicząc po tygodniu, a nie mówiąc już jak zrobi się dłuższą przerwę, ciężko jest znowu się wdrożyć i ciężko jest wszystko przećwiczyć.

poniedziałek, 3 listopada 2014

MLXX. ...

Nie powiem, aby mnie to zachwycało, ale póki co jednak treningi typu Focus T25 są dla mnie za ciężkie. Po dwóch ostatnich dniach wczoraj wieczorem dostałem temperatury i póki co dam sobie z tym spokój choć może za jakiś czas wrócę. Albo przemęczenie, albo jakieś zawianie bo kaloryfery mało grzeją.

Wszędzie gdzie czytałem o tym treningu pisało, że zwłaszcza pierwsze treningi są na nogi, mogą bolec od nich kolana i ogólnie całe nogi. Kolana nie bolą mnie nic, nogi trochę ale mało, w zasadzie bez większych zakwasów, natomiast u mnie zadziałało to na mięśnie klatki piersiowej i tylną górną część pleców. W tych mięśniach boli mnie dosłownie wszystko, zarówno przy oddychaniu, jak i gdy siedzę, odwracam się itp. Masakra, muszę mieć słabe mięśnie pleców, że ćwiczenia na nogi :D spowodowały mi w nich takie zakwasy.


niedziela, 2 listopada 2014

MLXIX. Kondycja

Po zrobieniu dwóch treningów T25 naszła mnie taka myśl, że większość moich znajomych, przekonanych o mojej nie wiadomo jakiej kondycji, której nie mam, byłaby zaskoczona widząc mnie jak ledwo trzymam się na nogach przy Speed 1.0, i nie jestem już w stanie podnosić nóg i skakać z rytmem filmu, a przecież to najprostszy miesiąc najprostszego programu opracowanego przez Shauna T. Tymczasem pobieżne przejrzenie różnych blogów pokazuje, że są ludzie, którzy robią bez problemu Insanity i jeszcze tego dnia idą np. biegać.

Zamiast górskiej kozicy wylazł ze mnie świstak ;)
Choć to może i dobrze przynajmniej jest nad czym pracować :) Rowerem zbudowałem zdolność do bardzo długotrwałego, wielogodzinnego wysiłku o średniej intensywności, na poziomie tętna 130-160. Teraz czas na trening krótszych, ale ekstremalnie intensywnych ćwiczeń.

MLXVIII. FOCUS T25

Od wczoraj zacząłem program treningowy Focus T25 z Shaunem T., nieco lżejszą, odchudzoną, przynajmniej czasowo (trening trwa 25minut) wersję słynnego Insanity. Na Insanity 2 lata temu poległem - 1 godziny aż tak intensywnego treningu mój organizm nie był w stanie znieść, ale T25 jest krótsze, a i moja kondycja jest lepsza niż wcześniej.

Program jest fajnie zrobiony, szybki, nie ma nudy, ćwiczenia następują bezpośrednio po sobie, wręcz niema chwili do namysłu (to czasem przeszkadza, bo ciężko nieraz uchwycić technikę przy bardziej skomplikowanych ćwiczeniach, chyba muszę sobie to najpierw obejrzeć i zobaczyć technikę i przećwiczyć a dopiero potem przejść do treningu). Oba dni miałem tętno jak przy bieganiu a pot lał się strumieniami po podłodze, dosłownie mata była mokra Oba zestawy ćwiczeń Cardio i Speed 1.0 były bardzo szybkie, pełne wyskoków, męczące dla nóg. Dziś musiałem zrobić ze 2 przerwy po 20 sekund bo już nie wyrabiałem ze skakaniem i podnoszeniem nóg.

Trening ma dobre opinie więc myślę, ze warto go robić. Choć moim celem jest raczej dalsza poprawa kondycji, sprawności mięśni i gibkości. Chudnąć nie bardzo mam z czego i nawet bym nie chciał. Teoretycznie mógłbym jeszcze poprawić stosunek tłuszczu do mięśni, ale i tak w zasadzie mój wskaźnik zawartości tłuszczu na poziomie 14,1-14,4 jest w zasadzie bardzo dobry, ale fajnie byłby zejść do 12% bez zmniejszania wagi.

sobota, 1 listopada 2014

MLXVII. Żeglarski czardasz

Co prawda pływanie jest jednym ze sportów, które nigdy nie uprawiałem i wątpię, abym uprawiał bo nie lubię wody, jest za mokra ;), ale piosenki żeglarskie są fajne.


piątek, 31 października 2014

MLXVI. Wierszyk Hellowinowy

Wierszyk Hellowinowy ;)

Kogo w wieczór ten przeraża
Trupia woń, gdzieś od cmentarza
Gdy za oknem noc zapada
I deszcz w szyby lekko pada

Gdy wychodzą ze swej nory
Duchy, zjawy i potwory
By pożerać przechodzących
Ludzi wkoło dziś pędzących

Ten na jawie w sny swe wierzy
Myśli że śmierć zęby szczerzy
Gdy to tylko mur zmurszały
I wiszące gdzieś szpargały


wtorek, 28 października 2014

MLXV. Podsumowanie sezonu rowerowego

Jako, że nie wierzę bym jeszcze w tym roku wybrał się na rower, bo poniżej plus 15-16 w cieniu nie lubię jeździć, czas na małe podsumowanie. Nie udało mi się co prawda pobić zeszłorocznego rekordu jazdy w jeden dzień - nawet do niego nie podeszłem, bo w lipcu gdzie to najlepiej wychodzi, jeździłem tyle, że zacząłem być przetrenowany i nie miało sensu aż tak zaszaleć, bo mogłoby się źle skończyć.

Udały się pobić dwa duże rekordy:
- suma przejechanych kilometrów w roku 6185 - najlepszy wynik jaki kiedykolwiek zrobiłem
- w lipcu przejechałem 1683 km, czym poprawiłem o prawie 50km rekord miesięczny z poprzedniego roku

Najbardziej rozczarował mnie sierpień - i pogodą i moją formą, po lipcu byłem mocno wyczerpany i jeździło mi się gorzej.

Biorąc wszystko pod uwagę jestem bardzo zadowolony, ale liczę, że kiedyś jeszcze te 160km w jeden dzień pobiję :D

Wykres moich jazd z podziałem na miesiące wygląda tak:


MLXIV. Interwaly

Przebiegłem dziś prawie 16 km w 1,5 godziny interwałami 3min biegu i 1 min chodu. Nie było źle, wzrosły mi również prędkości, prawie żadnego interwału biegowego nie przebiegłem z prędkością mniejsza niż 10km/h. Dużo brakuje do stanu z którego byłbym zadowolony, ale z każdym biegiem widać wyraźny postęp. Cel jest taki, aby z każdym biegiem zwiększać interwał biegowy o 1 min. Ciągle przy bieganiu mam dużo wyższe tętno niż na rowerze, a z wydłużaniem interwałów biegowych rośnie mi średnie tętno.


poniedziałek, 27 października 2014

MLXIII. Gliwice

Jak się przesuwa przystanek autobusowy warto by coś napisać na nim na ten temat. A nie że stoję sobie i spokojnie czekam na autobus a ten przejeżdża i nie zatrzymuje się na nim :/ Próbowałem go dogonić, ale wytrzymałem tylko połowę trasy do następnego przystanku. Niemniej jakim trzeba być głąbem, aby bez żadnej informacji przestawiac sobie przystanki z powodu remontu nawierzchni. Nie każdy jest z Gliwic i o tym wie. Władze Gliwic mają dziś u mnie wielki minus.

niedziela, 26 października 2014

MLXII. Ułan

Nigdy tego nie słyszałem, a jest świetne. Poza "Nauka to jest wymysł diabli" :) z czym się kompletnie nie zgadzam, chyba, że sam jestem diabłem ;)



Ułan

Niech w księgach wiedzy szpera rabin
Nauka to jest wymysł diabli
Mądrością moją jest karabin, karabin
I klinga ukochanej szabli
Nie dbam o szarżę i o gwiazdki
Co kiedyś mi przystroją kołnierz
Wy piszcie klechdy i powiastki, powiastki
Ja biję się jak musi żołnierz
Nie tęsknię do kawiarni gwarnej
Gdzie mieszka banda dziwolągów
Gardzę zapachem buduarów, buduarów
Gdzie para psoci wśród szezlongów
Nie nęcą mnie zalety babin
Kobieta zdradną, niech ją diabli
Kochanką moją jest karabin, karabin
I klinga ukochanej szabli
Nie jeden wróg miał na mnie chrapkę
A teraz jęczy w piekle na dnie
Ze śmiercią igram w ciuciubabkę, ciuciubabkę
Więc może wkrótce mnie dopadnie
Niech ksiądz mnie grzebie albo rabin
Żołnierza się nie czepią diabli
Lecz w grób połóżcie mi karabin, karabin
I klingę ukochanej szabli

piątek, 24 października 2014

MLXI. Sny

W ostatnim tygodniu potwierdziły się kolejny raz moje teorie o snach. Awarię dysku twardego poprzedzał dwa dni wcześniej sen o rozdartej kurtce, a znów opisany tu sen o pewnym białym zwierzęciu zapowiadał dla odmiany dobre wydarzenie i udanie się pewnego planu zawodowego.

MLX. Czy jestem czlowiekiem ;)

Zadziwiające jak wiele ludzi, których znam w różnych okolicznościach nazwało mnie, całkowicie niezależnie cyborgiem :D Faktem jest, że po rowerze nabrałem ogromnej wytrzymałości, ale moim zdaniem jeszcze dużo mi brakuje do formy jaką chciałbym mieć. W takim razie zastanawiam się czy to ja mam dziwnych znajomych, czy faktycznie jest we mnie coś nieludzkiego, jakiś pierwiastek diabelskich mocy :D
"Kim ty naprawdę jesteś - jakimś cyborgiem?", aby zacytować jedną z ostatnich wypowiedzi pewnej znajomej ;)

Sam się czasem zastanawiam kim naprawdę jestem - człowiekiem zawieszonym między tytułami a poczuciem młodości i chęcią zabawy, poważnym i szurniętym, zawieszonym między żelaznym dążeniem do celu a bujaniem w obłokach z pogranicza jawy i mglistych mar, zimnym racjonalistą wierzącym w sny, o ile wiem co robię, wiem gdzie chcę dojść, przynajmniej w sprawach zawodowych, i zwykle wiem co robię, to doprawdy sam czasem nie wiem kim faktycznie jestem.

MLIX. Żonglowanie

Zabawa w żonglowanie, choć nie robię tego codziennie też jest fajna, doszedłem do w miarę bezproblemowego robienia triku z przerzutem pod prawą nogą, a i pod lewą, choć na razie z pewnym trudem przerzucam. Lewą ręką żongluję bez problemu dwoma piłkami - to było początkowo dla mnie bardzo trudne z uwagi na słabość lewej ręki - może mi się od tego jakoś prawa półkula mózgu wytrenuje lepiej ;) Jedynie na razie nie jestem w stanie dojść do żonglerki czterema piłkami :/

czwartek, 23 października 2014

MLVIII. Licznik

W awarii twardego dysku przepadło mi wiele fajnych rzeczy w tym wszystkie moje zdjęcia z ostatnich lat poza tymi co były na Picassie :( Pocieszeniem jest uratowanie w różnych kopiach prawie całej dokumentacji związanej z praca i jak się okazało całej dokumentacji rowerowej, gdyż o czym nie wiedziałem program robił sobie kopie bezpieczeństwa na serwerze. W ten sposób okazało się ostatecznie, ze 4 lata zapisanych jazd ocalały, co ucieszyło mnie bardzo :)

środa, 22 października 2014

MLVII. Somnus de ... alba

Hodie per fenestram ovem vel capream (non possum recte dicere)  albam videre somniavi. Spectavi eam et digito monstravi. Erat albissima et parva.

wtorek, 21 października 2014

MLVI. Tygrys - William Blake

Wiersz Wiliama Blake o tygrysie. W tłumaczeniu Macieja Frońskiego.

Tygrys

Tygrys! Tygrys! Jasno płoniesz
W nocnych lasów ciemnej toni, 
Nieśmiertelne jakież oko 
Twą symetrię mogło począć? 

W jakiej głębi, nieb przeźroczu
Płonął ogień twoich oczu? 
Jakich skrzydeł się nie lękał? 
Jaka ogień skradła ręka? 

Jaką siłą i sposobem
Twego serca zwarto obieg, 
Aby w piersi bić poczęło? 
Jakich strasznych rąk to dzieło? 

Jaki łańcuch? Jakie młoty
Twego mózgu kuły sploty? 
Jaki kowal, w jakiej kuźni 
Śmiał nań cęgów zewrzeć uścisk? 

Gdy się gwiazdy skier pozbyły,
Łzami Niebo napoiły, 
Czy uśmiechnął się do siebie? 
Jak Baranka stworzył ciebie? 

Tygrys! Tygrys! Jasno płoniesz
W nocnych lasów ciemnej toni, 
Nieśmiertelne jakież oko 
Twą symetrię śmiało począć?




niedziela, 19 października 2014

MLV. ...

Wiedziałem, że jak wszystko o może wychodzi jedno po drugim, to musi się coś zepsuć. I tak przyjeżdżam do domu a tu mój zewnętrzny twardy z wszystkimi danymi, których nie zawsze mam kopie (dużo niby kopii mam ale tak porozwalane po kompach, tabletach, pen drivach, że to totalny burdel :D)  totalna masakra, dawno nic mnie tak nie wkurzyło :( Wszystkie moje zdjęcia, których nie mam drugiej kopii :/ wszystkie moje maile, jak się tego nie uda odzyskać będzie źle.

sobota, 18 października 2014

MLIV. Bieganie III

Dziś wreszcie biegło mi się dobrze, bez żadnych problemów, z większymi interwałami - 2min biegu, 1min chodu. W 1,5 godziny przebiegłem 14,5 km czyli prawie kilometr więcej niż poprzednio. Interwały będę robił jak zalecają na stronach biegowych stopniowo zwiększając czas biegu, ale w większej ilości. Mam wrażanie, że te treningi są opisane pod osoby, które uprawiały mało sportu, a ja o ile nigdy nie biegałem, poprzez rower mam od lat do czynienia z typową wytrzymalościówką, wiec marszobieg nawet długi nie robi na mnie wrażenia. Dziś po 1,5 godzinie byłem jedynie w niewielkim stopniu zmęczony i pewnie mógłbym spokojnie jeszcze ze 2 godziny to robić. Ale że bardziej moim celem jest wydłużanie biegu by dojść najlepiej do 30 min ciągłego biegu, to powstrzymałem się przed wydłużaniem ćwiczeń. Obawiam sie jedynie, że przyjdzie zima i będę musiał bieganie odłożyć do wiosny.

czwartek, 16 października 2014

MLIII. Хуторянка

Może trochę banalne i głupawe, ale i tak fajne i mało znane :)



Хуторянка

Слышу старой песни мотив,
Что сама напевала не раз,
И глаза закрываю на миг, забыв,
Что я городская сейчас.
Эта песня, синий простор,
Край родимый напомнила мне
И девчонку ту, что с недавних пор
Часто вижу я во сне.

ПРИПЕВ:
Хуто-хуторянка, девчоночка-смуглянка.
Мне бы хоть разок, всего лишь на чуток
В мою весну на хуторок.
(2 раза)

Медом дышит лунная ночь.
Редкий свет из окошек домов.
И так хочется снова сорваться прочь
В сиреневый рай садов.
Чтобы кругом опять голова
И слова как хмельное вино,
Чтобы ночь была - не расти трава,
Любишь, губишь, все равно.

ПРИПЕВ:
Хуто-хуторянка, девчоночка-смуглянка.
Мне бы хоть разок, всего лишь на чуток
В мою весну на хуторок.
(4 раза)

Хуто-хуторянка, девчонка-молдаванка.
Мне бы хоть разок всего лишь на чуток
В мою весну на хуторок
Мне бы хоть разок всего лишь на чуток
В мою весну на хуторок
В мою весну на хуторок

poniedziałek, 13 października 2014

MLII. Słoneczna jesień

Ależ piękna jesień póki co jest tego roku. Nie pamiętam, aby w październiku była pogoda  jak latem, aby wieczorem można chodzić w krótkim rękawku. To jest niesamowite. W czasie trzech wyjazdów jakie odbyłem we wrześniu/październiku zawsze była przepiękna pogoda, czyżbym był magnesem przyciągającym dobra pogodę ;) W Ustroniu trudno było mi uwierzyć, ze wieczorową porą chodziłem po mieście w krótkim rękawku jak latem i było mi ciepło. Dzisiaj na rowerze było równie pięknie. Uwielbiam taką pogodę, słońce jest pokarmem dla mej duszy, wtedy wszystko mi się chce. Oby jeszcze końcówka października była ładna to może uda się kolejny wypad w góry.

Promienie słońca jesiennego
Dnia  choć krótkiego -  promiennego
Świat ogarniają, złocą się liście
Maluje barwę zamaszyście

Tych co na ziemie opadają
Bo tylko roczny żywot mają
Brązem, różem, złotym kolorem
Stopy skrzypią liści rumorem

Zapach lata  porą  jesienną
Powietrze mruga aurą zmienną
Choć rankiem mgła jak mleko biała
W mym oknie zjawy kształtem stała

Południe błękitem nieba wionie
W żółtych pomrokach ziemia tonie
I tylko kwiatów brak kwitnących
I czerwień liści gdzieś płonących

Daje nam odczuć, że to nie wiosna
Lecz idzie zima bezlitosna
By pokryć wszystko białym szronem
Jak przed cholerą gród kordonem

Lecz nawet gdy późno już dnieje
To trzeba zawsze mieć nadzieje
Że zima pójdzie w inne kraje
Nam zostawiając zielone gaje



niedziela, 12 października 2014

MLI. ...

To, że wygraliśmy z Niemcami jest naprawdę piękne :):):) Najpierw w siatkę, teraz w piłkę, nareszcie, nareszcie, nareszcie!

ML. Po co ćwiczyć

W ćwiczeniach najlepsze jest poczucie stawania się coraz lepszym, euforia i pewne jak to nazywają "poczucie niezniszczalności" jakie uzyskuje się na rowerze, idąc w górach czy biegając i endorfiny. Reszta jest tylko ewentualnym skutkiem ubocznym.

MXLIX. Postępy w bieganiu

Zdziwiłem się jak szybko mój organizm poczynił postępy w bieganiu. Pierwszy raz miałem gigantyczne zakwasy, kolkę podczas biegu itp. Wczoraj wybrałem się znowu na pobieganie, zrobiłem ponad 13km w 1,5 godziny (1h biegu 30min chodu w interwałach 1min biegu 30sek chodu) i tym razem było inaczej, żadnej kolki, dobrze się biegło a dziś zakwasy wprawdzie są, ale nieporównywalnie mniejsze. Jeśli chodzi o bieganie jest wiec lepiej, niż się spodziewałem :)

MXLVIII. Równica i Czantoria

Ostatnie kilka dni spędziłem na wyjeździe do Ustronia. Byłem tam zajęty innymi rzeczami, więc czasu na pochodzenie po górach było niewiele, ale i tak dałem radę zaliczyć Równicę przed śniadaniem i górną stację kolejki na Czantorię po południu w 2 godziny, które miałem. Zwłaszcza na Czantorię szło mi się rewelacyjnie, bo wszedłem tam od dolnej stacji kolejki w 28 minut, a według tabliczek idzie się tam 1,5 godziny (według mojej mapy nawet 1h 40min). A mogłem iść nawet jeszcze szybciej bo miałem spore zapasy siły. Nie wiem kto ustala te czasy, bo nawet nie biegłem, ani nie szedłem jakoś ekstremalnie szybko, po prostu miarowo maszerowałem pod górę bez ani jednej przerwy i tym sposobem wyszło mi te 28 minut.

Gdy dostałem się na górę była 6 po południu i zaczynało lekko szarzeć. Stałem tam prawie pięć minut, nie aby odpocząć ale toczyłem wewnętrzną walkę z sobą, czy iśc na sam szczyt Czantorii, czasowo bym się wyrobił i kusiło mnie tak bardzo jakby tam był jakiś magnes, i jakiś głos stamtąd wołał, choć!, pokaż, że dasz radę! Potrzebowałem na to max 30 minut, ale jednak musiałbym potem schodzić po stoku z górnej stacji kolejki po ciemku, a tam jest mocno stromo i kamieniście, a ja nie miałem żadnej latarki. Nie wiem do dziś, czy dobrze, ale rozsądek wygrał i jednak poszedłem w dół :( Było fajnie, ale pozostał jednak jakiś żal w sercu, że stchórzyłem i nie odważyłem się iść po ciemku. Ale nic, główny szczyt Czantoii musi zaczekać, może innym razem. Zresztą byłem tam nie raz.

środa, 8 października 2014

MXLVII. Serwus, siostrzyczko

Ładna rosyjska piosenka o wojnie w Afganistanie. Tylko Rosjaninie są w stanie tworzyć takie cudne piosenki.


Привет сестренка

Привет сестренка моя родная ну как дела
Зима дороги домой наверно путь замела
А звезды падают над Кандагаром в лучах зори
Ты только маме что я в афгане не говори

Сейчас суббота белье почищу и черт с войной
Здесь пахнет потом здесь спят парнишки был трудный бой
С дружком Олегом, что он вернется, держу пари
Ты только маме что я в афгане не говори

Своей сестренке я шлю горячий большой привет
Скажи пусть пишет давно из дома уж писем нет
А если спросят о чем пишу я ну чтож соври
Ты только маме что я в афгане не говори

Привет сестренка моя родная ну как дела
Зима дороги домой наверно путь замела
А звезды падают над Кандагаром в лучах зори
Ты только маме что я в афгане не говори

MXLVI. BIeganie uwagi

Tak jak się spodziewałem brak wprawy w bieganiu spowodował u mnie duże zakwasy. Nic w tym jednak dziwnego biorąc pod uwagę, że poza zbieganiem z góry, w zasadzie nigdy nie biegałem na dłuższych dystansach, nawet w czasach podstawowej czy średniej szkoły. Patrząc w ten sposób to było nieźle, i choć póki co nie mogłem kontynuować w ostatnich dniach i musiałem wrócić do roweru (to jest ciekawa sprawa, że choć mięśnie od biegania bolały mnie, że ledwo schodziwszy schodów, jak tylko wsiadłem na rower byłem w stanie jechać bez większych problemów). Mam też wrażenie, że mięśnie, które bolały mnie po chodzeniu w górach we wrześniu to te same co bolą mnie po bieganiu. Chyba właśnie tego rodzaju wysiłku mi brakowało. Jeśli pogoda i czas pozwolą muszę do tego wrócić i zwłaszcza od przyszłego roku spróbować dołożyć trochę biegania do jazdy rowerem.

sobota, 4 października 2014

MXLV. Bieganie

Może nie idę tak daleko, że postanowiłem zmienić mój ulubiony sport :), ale chcę spróbować czegoś innego poza rowerem, choćby dla uzupełnienia. Z tego powodu poszedłem dziś pobiegać, na razie nie ciągłym biegiem, jako, ze nigdy wiele nie biegałem i pewnie na to byłbym nieprzystosowany, ale marszobiegiem - 1min biegu, 30 sekund chodu i tak przez około 30-40 minut. Dokładnego dystansu nie znam, ale trochę przebiegłem, pewnie był to jeden z dłuższych biegów w mym życiu, nie licząc biegania po górach ale to trochę inna rzecz, i zawsze to też jednak był marszobieg.

Z roweru nie zrezygnuję, ale trzeba będzie wybrać się częściej na pobieganie. Zawsze to coś nowego. Dodatkowo mam jeszcze taką motywację, że w czasach podstawówki twierdzili mi wszyscy, że ponieważ mam astmę (znaczy wtedy miałem) to nigdy nie będę mógł biegać. Fajnie byłoby zadać kłam kolejnej, chyba jednej z ostatnich kwestii, które ktoś kiedyś powiedział, że nigdy nie uda mi się zrobić, jak to zrobiłem z większością innych (że nigdy nie będę szczupły bo mam taką przemianę materii, budowę ciała, itp. bzdety, że nigdy nie będę pisał książek, bo mam dysleksję robię błędy, itd., itd., nie miejsce tu aby wymieniać wszystko ;) ).

piątek, 3 października 2014

MXLIV. Somni

Znowu miałem jeden z moich najbardziej nawracających snów o lewitowaniu i unoszeniu się nad ziemią.

środa, 1 października 2014

MXLIII. Mundus virescit

Mundus virescit :)

quamvis brumam video appropinquare,
nescio male cogitare,
scio ad celum properare
semper cum avibus stare ;)

MXLII. 6000km

Przejeżdżając w ostatnie 3 dni ponad 230km pobiłem swój rekord jazdy w jeden rok i przekroczyłem 6000km przejechane od marca. Jeszcze kilka lat temu wydawałoby mi się to mało prawdopodobne. Coraz bardziej mnie zadziwia moja wytrzymałość. Czuję się jak niesiony wiatrem i w każdej dziedzinie ćwiczeń   pobiłem swe rekordy w ten wrzesień - pompek, minut trzymania różnych planków, z każdym dniem to co wydawało się trudne staje się łatwe.



niedziela, 28 września 2014

MXLI. Jesienny rower

Przy ładnej jesiennej pogodzie wybrałem się ponownie na rower. Po przerwie w jeżdżeniu załapałem znów świetną formę - przejechałem 80km w dobrym tempie, praktycznie nic nie zmęczony, jakby nie fakt, że już robi się szaro mógłbym jeszcze z 60 zrobić spokojnie. Aż żal, że już zaraz koniec jeżdżenia, i na kolejne trasy trzeba będzie czekać do kolejnej wiosny. Szkoda, że nie mamy klimatu śródziemnomorskiego, aby jeździć cały rok. Zimą nawet jak próbuje uprawiać inne sporty - ćwiczenia w domu, taniec, itp., to jednak roweru mi strasznie brak. Najdziwniejsze jest w tym to, że za czasów podstawówki i średniej szkoły byłem w ogóle nie usportowiony, jeszcze na studiach byłem raczej mało sportowy, poza chodzeniem po górach. A teraz bez sportu i ćwiczenia trudno mi wytrzymać kilka dni :d I z roku na rok mam większą ochotę do ćwiczeń to jest trochę jak narkotyk.

sobota, 27 września 2014

MXL. Kopiec Kościuszki

Będąc na Kopcu Kościuszki tydzień temu wyszedłem na niego kupując, jak jest to moim zwyczajem ulgowy. Skoro na taki mnie wszędzie póki co wpuszczają to po co mi inny ;), wiec wszystkie zamki, muzea, itp. miejsca odwiedzam na takim bilecie. Ale zwykle sam muszę o niego spytać, ewentualnie pytają mnie czy chcę normalny czy ulgowy. Na Kopcu po raz pierwszy od dawna kobieta, która sprzedawała bilety zaproponowała mi ulgowy, nie podejrzewając, że mógłbym chcieć normalny. Czyżbym wyglądał aż na takiego oszołoma wchodząc do pomieszczenia jednocześnie żonglując kasztanami :d

MXXXIX. Egy az Isten, Egy a Nemzet

Piękna piosenka. Ostatnimi czasy słucham Karpatii prawie codzień i bardzo mi się podoba wiele piosenek tego zespołu, takie połączenie radosnego rytmu i nuty smutku, chęci życia i walki i nostalgii.


piątek, 26 września 2014

MXXXVIII. Poza horyzontem

Na przestrzeni kilku ostatnich tygodni parę osób niezależnie spytało mnie po co ja właściwie tyle robię, skoro większość rzeczy do osiągnięcia w swojej dziedzinie już w zasadzie osiągnąłem, i mógłbym robić z 5 razy mniej, i że właściwie powinienem zadowalać się tym co jest i dać sobie spokój z większością tego co robię.  Zszokowało mnie to, bo raz uważam, że wiele rzeczy jeszcze przede mną do zrobienia, a dwa musiałbym się chyba w żywego trupa zamienić, aby myśleć, że to co jest wystarcza i nie chcieć iść dalej. Tylko marzenia, plany i to co będzie dalej jest tym co napędza nas do funkcjonowania, dlatego wierzę, że bez względu na to co udało mi się lub nie lepiej czy gorzej zrobić, moje największe zwycięstwa w każdej dziedzinie są jeszcze daleko przede mną, gdzieś poza zakrytym mgłą horyzontem. A gdy któregoś dnia uznam, że nie ma już nic przede mną, to stanę się jak zombi pochowany za życia, mam nadzieję, że  dzień ten nigdy nie nadejdzie.

niedziela, 21 września 2014

MXXXVII. O jak dobrze nam zdobywać góry

O jak dobrze nam zdobywać góry - świetna piosenka, o której przypomniałem sobie ostatnio, w moim zdaniem, najlepszej wersji z tych co są na youtube.


 1. O jak dobrze nam zdobywać góry
i młodą piersią chłonąć wiatr,
prężnymi stopy deptać chmury
  i palce ranić o szczyt Tatr.

Ref.
Hejże hej, hejże ha!
Żyjmy wiec, póki czas,
bo kto wie, bo kto zna ,
kiedy znowu ujrzę was.

2. O jak dobrze nam głęboką nocą
wędrować jasna wstęgą szos,
patrzeć ja gwiazdy niebo złocą,
i czekać, co przyniesie los...

Ref.
Hejże hej, hejże ha!
Żyjmy wiec, póki czas,
bo kto wie, bo kto zna ,
kiedy znowu ujrzę was.

3. O jak dobrze nam po wielkich szczytach
wracać w doliny, progi swe,
przyjaciół jasne twarze witać,
o młoda duszo raduj się!

Ref.
Hejże hej, hejże ha!
Żyjmy wiec, póki czas,
bo kto wie, bo kto zna ,
kiedy znowu ujrzę was.

sobota, 20 września 2014

MXXXVI. Kraków we mgle

W Krakowie na konferencji było bardzo fajnie, zwłaszcza, że taką pogodę mieć w połowie września to prawie jak wygrać w totka, gdzie nawet o 3 w nocy było na mieście tak ciepło, że nie trzeba było wkładać kurtki. Po raz kolejny przekonałem się o tym co zawsze wiedziałem - jak bardzo uwielbiam to miasto :)

Jedyne co mnie rozczarowało to był Wierzynek. Kolacja u Wierzynka to fajny bajer, ale właśnie w praktyce okazuje się, że głownie bajer, za którym kryje się całkiem przeciętna rzeczywistość. Ale taka jest właśnie siła marketingu. Tym co mnie zaskoczyło pozytywnie to multimedialne muzeum pod Krakowskim rynkem ale również w tyskich browarach. Od pewnego czasu nie chodziłem za wiele po muzeach bo zdawało mi się, że w większości miast w których bywam te co są znam. Ale tylko "wydawało mi się", bo przeoczyłem powstanie nowoczesnych multimedialnych muzeów. Trzeba będzie w przyszłości poszukać czy jest takich więcej i to nadrobić.

Poza fajnymi imprezami z ciekawymi i sympatycznymi ludźmi i krakowskim klimatem podobało mi się jeszcze moje poranne wejście na Kopiec Kościuszki, niestety czynny dopiero od 9 więc od 8 musiałem czekać (wrócić z imprezy o 4 w nocy a o 7 rano już wyjść na wycieczkę na kopiec :D). Rano wszystko pokryte było lekką mgłą, w której lekko tonęło Wawelskie Wzgórze widziane przez Błonia, piękny widok. Mgła, oniryczne wizje, wszystko pokryte całunem białym i zwiewnym, w świetle skąpanym, lubię takie widoki, i mglisto zagmatwane wizje.

Ale jak kiedyś napisałem czytając mój blog można myśleć że ma się do czynienia z kimś całkowicie oderwanym od realiów, a w sumie to pojechałem tam załatwiać bardzo konkretne interesy :D, które udało się załatwić wszystkie a może nawet więcej niż się spodziewałem, cała reszta była tylko miłą przystawką do objazdu :D, ale jakże przyjemną ;)
A im starszy jestem tym bardziej nie lubię polskiego ponurego narzekactwa, a coraz bardziej lubię, aby wszystko było pięknie i przyjemnie. Bo skoro ten sam wynik uzyskujemy zwykle ze smutkiem i z przyjemnością to rozsądniejszym jest wybrać to drugie.

piątek, 19 września 2014

MXXXV. ...

Jak kiedyś już napisałem, gdy udaje mi się po kolei wszystko za co się wezmę zaczyn am się bać, bo to jest bardzo niebezpieczne, i tak czuję się w tej chwili, jest tak dobrze, że aż za dobrze.

niedziela, 14 września 2014

MXXXIV. Wrześniowy rower

Po prawie dwutygodniowej przerwie spowodowanej różnymi wyjazdami ponownie pojeździłem na rowerze. Ponad 170km w 3 dni to jak na wrzesień porównując do poprzednich lat nie najgorzej. W tym roku doszedłem już do 5740km, ilości która jeszcze kilka lat temu wydawałaby mi się niewyobrażalna. Szkoda tylko, ze cały przyszły tydzień mimo ładnej pogody nie będę mógł jeździć :/ Choć z drugiej strony będę przebywał w moim ulubionym polskim mieście - Krakowie :)

MXXXIII. Ovis

Photographemata ovis parvulae anno praeterito tempore autumnali factae.




MXXXII. Tarnica

Krzyż na szczycie bieszczadzkiej Tarnicy


Kwiaty rosnące w okolicach Bukowego Berda


czwartek, 11 września 2014

MXXX. ...

Gdzie snu cisza ogrania skroń
A nocy cień łapie za dłoń
Wypełza z kąta mara dzika
Noga o nią się potyka

Skowyt słychać wilkołaka 
Który łazi gdzieś po krzakach
I zdobywczy wypatruje
Zaraz zabić cie spróbuje

Otwórz oczy, w twarz im pluń
Wszystko z drogi swej usuń
Leć jak w niebo, pędź przed siebie
To zwycięstwo czeka ciebie




środa, 10 września 2014

MXXIX. Tarnica

Tytuł co prawda o górze, ale rozważania będą o moich nogach :d Jak byłem na wiosnę w czerwcu w górach to bolały mnie po niedługiej wycieczce mocno łydki, więc w wakacje poćwiczyłem je trochę i po wejściu i zbiegnięciu z Tarnicy nie bolały mnie nic :) Ale aby nie było tak prosto tym razem po wycieczce (no dobra i dwóch dniach tanczenio-skakania po 5 godzin dziennie) bolały mnie uda, na tyle, że ciężko mi się schodziło po schodach. Zastanawiam się już trzeci dzień, jakie ćwiczenie na te uda trzeba, aby nie bolały przy czymś takim :d Chyba tym razem zaniedbałem przysiady, nie robiłem ich aby nie kolidowały z rowerem i wydaje mi się, że był to błąd.

Moja forma choć w zasadzie była bardzo dobra jednak ciągle mnie nie satysfakcjonuje. Jeśli któregoś dnia wejdę na jakąś dużą górę i z niej zbiegnę i mnie NIC nie będzie bolało, wtedy będę usatysfakcjonowany. Powinienem być twardy jak stal i szybki jak błyskawica. A tu ciągle nie jest tak jak ma być. Choć pewnie, dla obserwatora "zewnętrznego" jest dobrze lub nawet bardzo dobrze, to mnie to cały czas mało, ciągle coś we mnie woła, że nie jestem jeszcze dość dobry, że mogę być jeszcze lepszy.

wtorek, 9 września 2014

MXXVIII. Ébredj Magyar

Pobyt w Budapeszcie przypomniał mi piosenki Karpatii, których swego czasu słuchałem. Ponowne przeszukanie neta pozwoliło znaleźc wiele świetnych utworów, w szybkim szalonym stylu jaki lubię, podniosłym i bojowym. Jak to:


wtorek, 26 sierpnia 2014

MXXVII. ISIS

Ścięcie amerykańskiego dziennikarza i reakcja na nie pokazuje, całą hipokryzję tak zwanego zachodu. Oczywiście tego człowieka szkoda, i przykro, że zginął, zwłaszcza, że z relacji wynikało, że było to odważny i dzielny mąż (sit tibi terra levis), ale nie rozumiem dlaczego, gdy ginie jeden obywatel amerykański to jest rwetes, a gdy ci sami islamscy fanatycy z ISIS mordują setki jazydów (jednej z najstarszych społeczności na Bliskim Wschodzie), torturując ich, zakopując żywcem, itp. odzew jest średni. Czyżby jedno amerykańskie życie było więcej warte niż setki jazydzkich?

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...