I jeszcze taki fragment z listów przez Juliana owego Apostata zwanego niegdyś napisanych:
"Może zdziwi się ktoś, jakim to sposobem jeszcze się nie widząc już jesteśmy przyjaciółmi. Lecz jakim to sposobem są naszymi przyjaciółmi ci, co żyli przed tysiącem, a nawet dwoma tysiącami lat? Tym mianowicie, że byli ludźmi pod każdym względem prawymi, o pięknych i dobrych charakterach. I my pragniemy stać się takimi, jeśli nawet - w moim przypadku przynajmniej - daleko od tego, jednakże już sama chęć poniekąd zamieszcza nas w jednej z tamtymi kategorii"
I znów Julian pisze tak prawdziwie, tak mądrze, tak jakbym sam mógł napisać, gdybym umiał pisać tak pięknie jak on. I chyba jedno tylko żal, ze jego biografię przed tylu laty już po raz pierwszy przeczytałem, i choć potem czytałem ją jeszcze sporo razy, to ten pierwszy najpiękniejszy z nich będąc nigdy już się nie powtórzy. I jakoś zawsze ten szalony w pewnym sensie Julian, który chciał zawrócić koło historii był mi jedną z najbliższych postaci w dziejach. Bo zawsze odkąd pamiętam wolałem życz przeszłością i to co w dawnych czasach się działo było mi bliższe i bardziej rzeczywiste od tego co we współczesnych się dzieje. to czasy współczesne snem jakowymś mi się zdawały, snem z którego wnet obudzić się przyjdzie i wrócić do tych sobie właściwych. I jedynie z biegiem lat myśl przychodziła, że nigdy obudzenia nie będzie i żyć w świecie tym jak kajdanach duszę więżących tzreba będzie. I czasem mam wrażenie, że w osobie mej są dwie osoby jedna żyjąca w tych czasach i nawet w jakimś sensie dobrze sobie w nich poniekąd radząca, druga zaś, która jak ptak chciałaby w niebo wzlecieć, unieść się ponad światem i gdzieś tam hen ponad horyzontu kresem czasy dawne, antyczne oczami swymi ujrzeć. I lecieć, lecieć szybując w dal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz