niedziela, 12 lutego 2012

IV. Bertran de Born

Serce me cieszą i oko
Zamków rozbite złomy,
Wrogich wasalów zwłoki
Na wieki już powalonych
Konie ranionych, zabitych
Bezładnie biegnące wokoło.
A gdy się włączam do bitwy,
By wrogom mym stawić czoło,
Jak wszyscy z rodu rycerzy
Niech jednym tym się pochwalę,
Że w pierś niejedną uderzę,
Że wiele czerepów rozwalę
Gdy zginę - to w chwały blasku.
Nie przeżyć mi hańby klęski!
Szczęśliwym, gdy słyszę wrzaski!
Hej, naprzód, na ten bój zwycięski!
Gdy zarżą - bez jeźdźców konie,
Gdy zabrzmią klątwy i jęki,
Gdy padnie twarzą na błonie
Wróg kopią przebity z mej ręki...
Porzućcie włości - panowie,
Zamki i żywot spokojny,
I niech żaden z was nie powie,
Że się wyrzeka wojny



[Bertran de Born
tłumaczenie Bohdan Rudnicki]

12 komentarzy:

  1. Skoro pan jesteś wielbicielem staroci a władasz też jako tako hiszpańszczyzną, polecam dzieła dobrego króla Alfonsa zwanego el Sabio.
    Zebrał tego ponad 400, część własnego autorstwa, część z pewnością innych autorów, a wszystkie opiewają cuda przez Przenajświętszą Panienkę uczynione.
    Cantigas de Santa Maria
    Kilka wykonał pan Maleńczuk z Krakowa; dał sie tu poznać jego niewątpliwy talent wokalny, któremu przy innym repertuarze nie było dane się ujawnić. To trzeba mieć cudowny instrument w krtani i na dodatek umieć go po mistrzowsku używać, żeby wydobyć z siebie takie brzmienia.
    Cantiga "Madre de Deus ora por nos..." (nie mogę sie oprzeć, żeby powiedzieć Mater Dei ora pro nobis ..")
    oraz Cantiga 200 'królewska' "Santa Maria loei"
    A i o Róży też coś będzie ;)
    (Cantiga 10 -
    Rosa das Rosas e Fror das frores
    Dona das Donas, Senor das Senores
    Na tytubce jest multum wykonań różnych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ciekawe muszę obejrzeć. Co do hiszpańszczyzny to jako tako to najlepsze określenie, bo dobrze nią nie władam.

    Madre de Deus ora por nos - to typowa mieszanka hiszpańskiego i łaciny, po hisz powinno być początek Madre de Dios.

    Reszta też z innymi domieszkami np. to das kojarzy się z niemieckim, ale może to portugalski albo prowanslaski. Ciekawe pomieszanie języków.

    Ciekawe co to znaczy
    Bo rosa wiadmo, Dona -pani, Senor - pan
    Fror - może zimno ale to tylko takie skorzarzenie, bo może byc i zakonnik od frater.
    A das - może być, ale pojęcia nie mam.

    W każdym razie fajne teksty.

    OdpowiedzUsuń
  3. jest to galeoportugalski, czyli coś takiego dla nich tam na półwyspie, jak dla nas język Bogurodzicy...

    Fror to dzisiejsze Flor ;)
    das - to jak 'of' in engl.
    'Róża róż'itd

    OdpowiedzUsuń
  4. Na półwyspie jest masa dziwnych jeżyków pośrednich między hiszpańkim, portugalskim łaciną, a czasem z domieszkami innych.

    Może tak zwane gallego - taki język którym mówi się w Hiszpańskiej Galicji - Santiago de Compostella, itp. okolice. Głównie podobno na wsiach i w mniejszych miasteczkach obecnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. a to musze spytać kolegę, który sie zna, do czego wspólczesnego jest ten galeoportugalski zabytkowy podobny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiele jest takich średniowiecznych języków, jak choćby prowansalski, itp.
    A wielu jest takich specjalistów co umieją to odczytywać?
    Bo już taką łacinę w Polsce z czasów baroku to mało kto lubi i umie czytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. do baroku nie mam sentymentu, to już czasy ciemne, brudne i nienormalne. Średnie wieki to jest czas właściwy - myli się, zdrowo jedli, dzieci do szkół posyłali, był szacunek dla wiedzy i wykształcenia, równouprawnienie było, może nawet większe niż teraz...
    A w A(rchiwum)G(łównym)A(kt)D(awnych) mają mnóstwo cudnych rękopisów i czasem wystawiają (n.p. w Noc Muzeów)
    Byłyśmy z Moniką (córą moją) oglądać, a jest co!
    http://www.agad.archiwa.gov.pl/prezentacje/dyplom1.html
    lub
    http://www.agad.archiwa.gov.pl/prezentacje/mazdok.html
    Ciężko sie te cuda czytają, ale przynajmniej "dei gratiae dux Mazoviae..."
    można się dopatrzyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Co do równouprawnienia w średniowieczu to fakt. Ale Barok też nie taki zły bywa zwłaszcza w poezji ciekawej.

    Łacina barokowa jest w pewnym sensie bardziej klasyczna nieraz niż średniowieczna. Np. tą historie o Joannitach co czytam napisaną w XVI wieku to przeczytałem 1000 stron ponad (tych e-bookowych, normalnych to tak z połowę mniej by było) to ze 3-4 razy do słownika zerkałem, więc napisane dość prosto to jest.

    Interesujące dokumenty, ale tu już zwykła znajomość łaciny to mało, trzeba by na paleografii się znać.

    OdpowiedzUsuń
  9. nie, no Jadzi sekretarz całkiem ładnie pisał. Te mazowieckie nasze orły i sokoły bazgrały strasznie, ale jak się samemu trochę popisze piórem gęsim, to się potem łatwiej czyta takie;)
    Trzeba jedynie pamiętać, ze często 'v' i 'u' jest pisane 'u','s' wygląda jak 'f', 'r'jest pisane 'z francuska' czasami( no nie mam takiej czcionki, więc nie wiem, jak inaczej to określić;) znać skróty itp.
    Ale da sie, pomalutku. Szczególnie, jak się wie z grubsza, o czym jest dokument ;)
    Panie w AGADzie zszokowałyśmy z Moniką na nocy muzeów właśnie, pokazując sobie radośnie "o! Popatrz! Władeczek pisał! "Ego, Ladislaus, dei gratiae rex Poloniae..."
    było "- Orany! Pani to czyta?!?"
    nie wyprowadziłam z błędu, nie wyjaśniłam, że bardziej się domyślam, niż czytam, bo efekt był fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. W Warszawie widzę ciekawe imprezy organizują :)
    Faktycznie gęsim piórem piszą jest potem łatwiej. I podejrzewam że trzeba praktyki po przeczytaniu iluś dokumentów np. z transkrypcja potem byłoby łatwiej, jak ze wszytskim;)
    Ale tak z marszu aby takie rzeczy czytać to ciężko. Nawet z inskrypcjami mi się zdarza problem jak za dużo dziwnych skrótów tam jest których nie znam.
    Niemniej faktycznie takie stare dokumenty mają swój urok.

    OdpowiedzUsuń
  11. No właśnie, te skróty.. Dokumenty mają swój własny język niemal. Trudne to, diabelstwo.
    Wolę medyczne różności, to mi idzie całkiem nieźle - z racji wykształcenia chyba (farmacja) Czytam właśnie sobie Trotulę czyli traktat o ginekologii. Czytam, czytam i na razie nic głupiego nie znalazłam. Wszystko z sensem, a lata to były ok. AD1050
    Chociaż na razie przegryzłam się przez zaburzenia miesiączkowania...
    Podobno w antykoncepcji są kwiatki ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bo zawsze dużo lepiej czyta się o temacie na którym znamy się po polsku, i o takim co się dużo już czytało.
    Dlatego mnie się po łacinie najłatwiej czyta o wojnach, bitwach, itp. tu prawie nigdy nie muszę słownika brać co nie czytam. Natomiast przy tematyce na której się nie znam trzeba często tam zaglądać.

    W ogóle moim zdaniem przyjemność używania języka obcego czy to czytania czy pisania zaczyna się jak nie musi człowiek używać słownika częściej niż raz na kilka stron. Inaczej to jest męczenie się a nie czytanie.

    OdpowiedzUsuń

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...