3 maja 1791 roku przyjęta została konstytucja. Tego dnia obowiązuje święto, podczas którego w huraoptymistycznym stylu przedstawia się samą konstytucję, jako cos wielkiego, wspaniałego. Druga konstytucja na świecie i pierwsza w Europie. Witaj majowa jutrzenko, pompatyczne przemowy, patriotyzm, i tym podobne gadki. A co za tym w rzeczywistości się kryje, co faktycznie sprawiła konstytucja 3 maja?
Wiele można mówić o zamachu stanu podczas zatwierdzania konstytucji, terroryzowaniu posłów. Przegranej wojnie w obronie konstytucji, daniu się wykiwać pruskiej dyplomacji, niepotrzebnym drażnieniu Rosji, które prowadziło bezpośrednio do III rozbioru Polski itp. Ale nie chcę o nich pisać, gdyż na ten temat można znaleźć informacje na łamach wielu naukowych i popularnonaukowych książek.
Natomiast warto zwrócić uwagę na dwie kwestie, dwa wydarzenia, związane z konstytucją majową, które kładą się na niej piętnem hańby i pozwalają zadać pytanie – po co to wszystko?
Pierwszą sprawą jest kwestia łaciny. Konstytucja majowa i dokumenty z nią związane zrywały z kilkusetletnią tradycją Rzeczypospolitej wprowadzając język polski jako język urzędowy w miejsce łaciny. Była to niesłychana hańba, naplucie w twarz pokoleniom własnych przodków, które ustanowiły Rzeczypospolitą, jako kraj z dominującym językiem łacińskim. Ale był to także wielki błąd polityczny. Jak mawiał Talleyrand to było cos więcej niż głupota, to był błąd. Natychmiast antagonizował on całą niepolskojezyczną ludność Rzeczypospolitej – Litwinów, Białorusinów, Ukraińców, Żydów, Ormian, Niemców. Od tego momentu przestała dla nich być to wspólna Najjaśniejsza Rzeczypospolita a zaczęła być polska okupacja. Od tego czasu nie chcieli już z nami wspólnego państwa, które przestało być dla nich ojczyzną a stało się macochą i najeźdźcą. Była to praktycznie jedna z przyczyn rozbiorów Polski o co mieli słuszne pretensje choćby Litwini.
Druga kwestia to problem Księstwa Siewierskiego. Niezależnego, małego państewka, które przez kilkaset lat od roku 1443 istniało na pograniczu Polski i Księstw Śląskich obejmując tereny dzisiejszego Siewierza, Czeladzi i Koziegłów. Ten sejm zwany w Polsce „wielkim” dokonał czynu, który sam zwalczał u innych. Tak jak Polska była rozgrabiana przez zaborców – Prusy, Rosję i Austrię, tak sejm ten dokonał aktu rozbiorów Księstwa Siewierskiego. Czy to nie objaw wręcz jakiegoś obłędu, że chcąc się bronić przez agresją ze strony silniejszych państw ,taki los zgotowano małemu, niezależnemu państewku, nie posiadającego siły wystarczającej, aby stawić opór.
W latach 1790-1793 położono kres istnieniu niezależnego Księstwa Siewierskiego dokonując inkorporacji jego północnej części – Siewierza i Koziegłów do Polski. Niepodległa pozostała jedynie cześć południowa z miastem Czeladzią tworząc Wolne Miasto Rzeczypospolitej. Ciekawe jak w tym przypadku wyglądało sumienie zasiadających posłów, z których większość byli to łapówkarze notorycznie biorący pieniądze od obcych państw. Jak mieli czelność sami mając wiszącą nad sobą grozę rozbiorów dokonać odgórnej inkorporacji kraju, który nie mógł się bronić? Ale pewnie ich sumienie było takie samo jak dzisiejszych parlamentarzystów.
Tak więc słysząc przemówienia o majowej jutrzence i dążeniu do walności, warto pamiętać, ze wielki sejm zgotował innym okupację, rozbiory i niewolę. Zerwał z językiem Rzeczypospolitej i faktycznie wbił gwoździe w jej trumnę. Powinno być to święto, ale raczej dzień żałoby narodowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz