wtorek, 10 kwietnia 2012

CCLXXI. Kolory świata

Lubię gdy księżyc porą dzienną
W pochmurnym niebie świeci nikło
Gdy słońce tarczą swą promienną
Wysuwa rękę by nie znikło

Gdy kwiaty kwitną gdzieś na łące
Która się kolorami mieni
A koło lasu dwa zające
Kicają, trwa się zieleni

Lubie, gdy żar się leje z nieba
Pot ciurkiem leci z mojej twarzy
Niczego więcej mi nie trzeba
Tylko się taki obraz marzy

Pięknie na skale stać wysokiej
Patrzeć z niej z góry na krąg świata
Widok jaskółki niebieskookiej
Gdy lotem przestrzeń tam omiata

Pod górę stromą szybko jechać
Gdy słońce w koło jasno świeci
Wtedy jest miło się uśmiechać
Płomień w mym sercu się roznieci

By jeszcze mocniej pędzić w górę
By ponad ziemią lecieć wysoko
Aby nie wjechać w żadną dziurę
I mieć jak sokół bystre oko

Lubię też zapach ksiąg tych starych
Pokrytych kurzem dawnych dni
Pełnych przeróżnych myśli mądrych
I lubię kiedy mi się śni

Powieść niezwykła, surrealna
Spowita białych mar  welonem
Jak zawiesina koloidalna
Gdy zdejmiesz całą z niej zasłonę

Cudnie jest pisać różne teksty
Na kompie lub też na papierze
Znajdować słów nowe konteksty
Jak pobłyskują gdzieś w eterze

Zwłaszcza gdy lato lub też wiosna
Nadchodzi, kiedy kwitną kwiaty
Wtedy znów pora jest radosna
Świat piękny jest i przebogaty

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...