poniedziałek, 11 marca 2013

DCLXI. ...


 Zastanawiając się nad tym co napisałem wczoraj o rowerze to ciekawa jest ta moja chęć ścigania się z każdym. Swego czasu jak więcej chodziłem po górach miałem tak samo. Jak tylko ktoś szedł starałem się go wyprzedzić. Było to trochę lat temu a do dziś pamiętam prawie wszystkie przypadki jak ktoś mnie wyprzedził i „przegrałem”. Zawsze miałem wtedy poczucie jakbym dostał z pięści w twarz. I sam przecież wiem, że to głupie, bo idzie się gdzieś nie po to, aby się ścigać, ale aby pochodzić, czy pojeździć na rowerze. Dobrze to wiem. Ale wystarczy, że widzę jak ktoś mnie wyprzedza i często tracę kontrolę nad własną głową i jak pisałem wcześniej słyszę głos, który mówi mi abym stanął do walki. 

Kumpel mówił mi, że to od nadmiaru testosteronu i że to z wiekiem mi przejdzie. Ale mówi to od dawna i dalej mi to nie przechodzi. Co prawda on mówi, że musi przejść bo przechodzi każdemu, ale znając moją dziwność to wcale nie byłbym taki pewien. I jak powiada, „normalni” ludzie jak idą na rower czy idą w góry to po prostu idą się przejść, pojechać, pooglądać widoki, a tylko szajbusy ze wszystkiego muszą urządzać wyścig i rywalizację. Od innego kumpla usłyszałem kiedyś, że ciężko się ze mną normalnie jeździ ponieważ zachowuję się jak bestia napędzana testosteronem a jak zobaczę podjazd czy jakąś górę to w moich oczach widać obłęd :D Może coś w tym jest bo o ile na co dzień jestem zwykle raczej spokojny to w takich okolicznościach jeszcze jak puszczę sobie jakąś dziką muzykę wychodzi cały diabeł, który na co dzień siedzi głęboko stłumiony w mej duszy. Mam wrażenie, że im bardziej tłumię go normalnie tym bardziej on wtedy wyłazi, bo musi znaleźć sobie gdzieś ujście. 

Cóż kilka razy powiedziano mi, że faceci są zwykle mało skomplikowani i chcą zwykle prostych rzeczy, za to ja gromadzę w sobie poziom komplikacji za wielu naraz i nigdy do końca nie wiadomo, jaka część mojej osobowości wyskoczy w danych okolicznościach prawdziwie jak diabeł z pudełka. I gdy komuś się wydaje, że wie o mnie wszystko w pewnym momencie okazuje się, że wie bardzo mało. W gruncie rzeczy ja sam tego nie wiem. Słaby i silny, łagodny i brutalny, marzycielski i do bólu pragmatyczny, strachliwy i odważny, leniwy i pracoholiczny a wszystko to całkowicie splątane ze sobą jak jakiś przedziwny zawijaniec.

Taka postawa – chęć ścigania się z każdym, męczy mnie trochę, bo od kilku lat mam ochotę zacząć jeździć autem. Niby mam prawo jazdy tyle, że jeździć nie umiem. Można się co prawda nauczyć bo jego brak nieraz mnie bardzo męczy. Tyle, że trochę boję się sam siebie. W tym sensie, że jak to moje szaleństwo zacznie mi się włączać również jak będę jechał autem, to będzie źle. Bo jak zacznę się ścigać autem to już nie będzie żartów i pewnego dnia skończę tak, że moje zwłoki wyciągną z jakiegoś słupa przy drodze, albo jeziora. Chyba że będę umiał samego siebie i swoje szaleństwo utrzymać w ryzach. W końcu na rowerze nieraz mi się to udaje, tyle że nawet jak udaje się jakiś czas to potem odzywa się i tak. Jak powiadali Rzymianie naturam expelles furca usque tamen recurret. I co bym nie zrobił to ona i tak po jakimś czasie recurret, nawet gdy mnie samemu wydaje się to całkowicie bezsensowne. Bać się samego siebie to chyba trochę dziwna postawa :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...