piątek, 21 listopada 2014

MLXXXVII. Jesienne wzgórza

I znowu wyszedł mi wiersz w oniryczno, mglistym, dziwnym stylu, a wszystko dlatego, że na fejsie zobaczyłem zdjęcie olsztyńskiego zamku we mgle :D Uwielbiam mgłę, a zwłaszcza zamki we mgle :)
A blisko olsztyńskiego zamku są Sokole Góry, w których byłem wiele razy, a które według legend zamieszkują diabły i poniekąd, biorąc pod uwagę wszakże dużą dozę licentia poetica o tychże to górach jest mój wierszyk.

Gdy ziemia liści złotych ciężarem
Uginających się pod nóg naciskiem
Nie dzwonią krzaki owadów gwarem
Błyszczą na ziemi swoim połyskiem

Na horyzoncie wzgórza złociste
Pokryte buków lasem starym
Niebo nad nimi błyszczy gwiaździste
Pokrywa kolor oparem szarym

Nie lata jastrząb między drzewami
Nie kwitną wrzosu wrześniowe kwiaty
Widać gdzieś skały między bukami
Zaschniętych liści dywan bogaty

A diabły skaczą nocy godziną
Pomiędzy głazów załomem mrocznym
gardzą te biesy równą niziną
Skały forsują swym krokiem skocznym

I widać ślady wśród zgniłych liści
Widać jak pazur zęby przebija
Przeczą istnieniu racjonaliści
Głos ich rozsądku wkoło wywija

Lecz ślady dziwne widać na ścieżce
Odbite pośród mchu burej zieleni
Wpatrujcie oczy w ciemności jeszcze
To zobaczycie plamy czerwieni

I czy to jastrząb zagryzł tam szczura
Czy bestia z piekieł kogoś dopadła?
Coś przecież w dali po ziemi szura
A twarz przechodnia jak księżyc zbladła.

Mgła już zapada gdzieś nad górami
Nie widać nocą barwy jesieni
Szura za ścianą coś buciorami
Ziemia kolorem już się nie mieni





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...