czwartek, 18 grudnia 2014

MCXIV. Wilk i luna

Wiersz napisany pod wpływem obrazka z wilkiem patrzącym na księżyc.
(księżyc pisałem jako rodzaj żeński bo tak jest po łacinie, grecku i wielu językach, nie mam pojęcia skąd pomysł, że księżyc jest męski, jak od najdawniejszych czasów w mitologiach zawsze był wiązany z żeńskimi bóstwami)

Wilk i luna 

I wtedy ujrzałeś jej twarz gdzieś na niebie
Pooraną plamami bladych kraterów
Oczy srebrzyste patrzące na ciebie
Wysoko na górze leci tam bez sterów

Blaskiem swoim nocy ona mrok rozprasza
Poświatą ponure przenikając lasy
I by na jej tarczę dziś spojrzeć zaprasza
Która pamięta najdawniejsze czasy

A po drugiej stronie także świecą oczy
Futro nastroszone i czujne spojrzenie
Nic szarego wilka tutaj nie zaskoczy
Gdy wyszedł na skały wysokie wzniesienie

Patrzą tak na siebie wilk i luna w dali
Wśród gór nieprzebytych razem zabłąkani
Nikt nie wie jak długo będą tutaj stali
Na tle skalnych turni, gdzieś na dzikiej grani

Tak w siebie wpatrzeni, wiatr wyje szalony
Chcąc coś ujrzeć w oczach tamtej drugiej strony
Stają zasłuchani, w wiosce biją dzwony
Ktoś o wilkołakaku plecie gdzieś androny

A to tylko szary, stoi wilk na grani
Świeci jasno luna, cicho zasłuchani
Będą patrzeć w siebie bardzo niewyspani
Może tylko wprawnym pędzlem nabazgrani

Świata twórcy, który widok ten maluje
I od swej roboty on nie odstępuje
Teraz patrzy - góry, stoi wilk na grani
Tam daleko luna, k sobie popychani. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...