środa, 29 maja 2013

DLXXVII. Angielski

Zwariowałem, albo coś w tym stylu w każdym razie od około kilku miesięcy wziąłem się za naukę, w pewnym sensie powtórkę języka angielskiego. Niby nic dziwnego, ale jak ktoś czytywał mojego bloga a zwłaszcza poprzedniego, to zorientował się w moim niechętnym, a były okresy, że nienawistnym stosunku do tego języka. Nie, abym go jakoś wielce polubił, ale coraz bardziej to potrzebne, a odstawanie od świata można zrealizować w inny sposób, np. przypiąć sobie różę, o czym był poprzedni wpis. Zresztą i po angielsku można poczytać o czymś ciekawym.

Boję się tylko, że po komórce, przed której posiadaniem broniłem się przez lata, a dziś trudno mi się po niecałych 2 latach posiadania bez niej obejść, jest to jakaś kolejna cześć mojej osobowości, z której zrezygnowałem :/  Jeśli, któregoś dnia mi odwali na tyle, że zacznę jeździć autem, a jestem chyba coraz bliżej tego, to zamienię się w kogoś kogo kiedyś nazwałbym skomercjalizowanym pajacem. Myślę zresztą, że moja obecna osoba, po wieloma względami, nie spodobała by się mnie sprzed pewnej liczby lat.

Nie wiem czy to dobrze, czy to źle, ale czuję się z tym dziwnie. Ale wiem, jak było w przypadku komórki - jak zaczyna się robić coś czego przez lata nieużywanie było w pewnym sensie symbolem mojej ekscentryczności, to człowiek zaczyna mieć dziwne uczucie. I nawet nie idzie o to, że ja jestem jakiś anty-technologiczny, bo wiele rzeczy zacząłem używać bardzo szybko a "zinternetyzowany" jestem aż za bardzo, tylko bardziej o pewne symbole, symbole mojej osobowości. A może sobie tylko kiedyś wymyśliłem, ze to są symbole? I jak widać znowu widzę mgłę o której pisałem niedawno, mgła, mgła jest wszędzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...