czwartek, 31 stycznia 2013

CCCLXXXIX. Somni pars tertia I

Hodie somniavi me in magnam rupem escendo. Erat mons magnus praecepsque et ego magna cum celeritate vere dicere possum non escendi sed cucurri in montem et rupem magnam quae in vertice eo erat posita. Celeriter cucurri paene velum alis volantes sicut aves sed non valavi at cucurri. Quid tales visio significare postes, quid sentitis, quid vobis videtur? Ego aliquot interpretationes legi quae sunt nimis bonae itaque somno non crede, nam somno nimis bono non est credendum nam Dii saepe nos falelre amant sicut feminae ;) Et Dii non solum amant homines sed etiam invidiam habent si ei nomis prospere vivunt et tum nimis bono somni non semper bonas res significare possunt sed malas. Intarpretatio mea sapiens videtut? Fotrasse si, fortasse autem res stultas dico nescio, et sicut mos mea est scribo spectavimus quid di nobis et fortuna dabunt. Et spectavimus qualis interpretatio vera est.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

CCCLXXXVIII. Zima i roztopy

Zimową porą gdy śnieg opada
Wirują w wietrze jego drobinki
Stawiając nogę się ziemię bada
Bo w dupę wbiją się jego szpilki

Szeleści wiatrem wir barwy białej
Co ślady w śniegu szybko zakrywa
Pod śniegiem lodu warstwy stwardniałej
Pancerz jest twardy jakby pokrywa

Gdy igły zimna w twarz się wbijają
Od mrozu stawy chrzęszczą skostniałe
Ślady w tym śniegu krótko zostają
Wierzby zniżają się posmutniałe

Lecz kiedy ciepło się znów pojawi
Zacznie się wodna na ziemi plucha
Gdy gęba mokrym się śniegiem dławi
Lepszy od pluchy jest płaszcz kożucha

Ale roztopy wiosnę zwiastują
Wiosnę co kwiatem łąkę maluje
Choć buty mokre cię molestują
Niedźwiedź już wiosny gdzieś oczekuje


niedziela, 27 stycznia 2013

CCCLXXXVII. O Greku co znalazł złoty hełm

Wiersz Tetamatera o Greku który znalazł złoty hełm. Świetny wiersz.
Kiedyś, gdzieś w liceum, a może nawet to było już w późnej podstawówce, gdy zacząłem czytywać o antyku i gdy spodobał mi się tamten świat czułem się właśnie jak ten Grek z wiersza Tetmayera, który znalazł złoty hełm, i ten hełm dla niego jest cudownym hełmem, hełmem w którym chodzili bohaterowie z dawnych wieków, których się widzi jak ich cienie odbijają się i migoczą na błyszczącej tafli stali hełmu. Migoczą i zapraszająco machają do ciebie ręką, ty biegniesz w ich stronę, ale wszyscy w koło postrzegają cię za nie do końca normalnego bo ich zdaniem to tylko stary nikomu nie potrzebny rupieć a nie piękny złoty hełm, a duchy dawnych bohaterów to tylko zatęchłe i zapomniane trupy.

Hełm złoty Grek napotkał na nadmorskim piasku,
hełm może powrotnego spod Troi rycerza;
snadź długo w morzu leżał, lecz nie stracił blasku -
lśnił w słońcu. Wnet go włożył, czując, jak uderza
o jego złotą blachę promieniste słońce.
I wraz w głowie mu wstały by wichry szumiące -
Perseusza, Jazona, Meleagra czyny
zaszumiały mu w duszy. Na wał morza siny
biegnąc, pobiegł do miasta. Nikomu już włosa
nie zdobiły szyszaki - - spojrzano z ukosa,
a on biegł w skały z dumą przybrany w hełm złoty,
dziwiąc ludzi i budząc śmiech podłej hołoty.



CCCLXXXVI. Somniare

Hodie somniavi me cum amico meo per colles properare. Properabamus et regionem spectabamus inter se colloquentes. Non procul alli homines properabant quos cognovimus. Sed multitudinem non amantes (ita in somnis erat nos sentiebamus homines garrulitatem eorum non amare) soli properabamus non longe sed non nimis procul ab eis properantes. Interduum homines quos cognovimus (cognovimus in somnis nam re vera nescio qui erant) ad nos manibus iactare incipiebant ut ad eos veiremus. Sed non non volebamus, malebamus enim soli properare et per colles porro properabamus quoque ad allios manibus quatientes ad non appropinquantes enim neque sine allis neque cum eiis properare volebamus.
Memini regio per quam properabamus erat pulchra et amena, non magni montes st collis parvi, interduum silva tecti, interduum autem agros frumentumque in agris crescentem videbamus. In valle erat urbs vel vicus quem desuper spectare posses si hoc in loco non in somnis sed in vero mundo hoc in loco esses.
Valde interestus sum num est ita visio bona vel mala, nam dificile est talem rem de rebus quae interpretatores somniorum scribunt scire, nam visio mea multos variosque numeros multiplicantes continet quae difficile est dividere et interpretare.

piątek, 25 stycznia 2013

CCCLXXXV. Ad pugnam

Into the battle - do walki

Kolejny świetny utwór Ensiferum z pięknym tekstem, który załączam po angielsku i w tłumaczeniu zaczerpniętym ze strony http://www.tekstowo.pl/piosenka,ensiferum,into_the_battle.html.
A zarazem wideo ze scenami z Władcy Pierścieni swietnie ilustrujące nastrój muzyki granej przez Ensiferum. Wiem, że mam umysł równie a może i bardziej spaczony niźli ten biurokrata z mej poprzedniej notki, który mądrość chciał mordować, ale cóż zrobię, skoro taka bojowa muzyka mi się podoba :D a najbardziej refren :)


We left our homes behind, now we´re following the wolves´trail
Through the deepest forests, beneath the stars we ride
I can see the moon glowing red like the blood of warriors
There´s a prophecy, that tonight many men will die
The fire will burn forever in our passionate hearts
Our destinies are calling us now
We are ready to take their lives

[Chorus]
Into battle we ride with Gods by our side
We are strong and not afraid to die
We have an urge to kill and our lust for blood has to be fulfilled
WE´LL FIGHT TILL THE END! And send our enemies straight to Hell!

Prominent leaders, cast your swords in the wind as a sign of war
Men, prepare for death, ´cause we might never return

Blood will spill and heads will fall
as the swords sparkle, lights the night
The ground rumbles as we attack
in the throes of rage, we will fight
The lightning´s flash, the thunder´s roar
will petrify the weak
We´ll show no mercy, we´ll kill them all!
We are sworn in the name of steel

[Chorus]
Into battle we ride with Gods by our side
We are strong and not afraid to die
We have an urge to kill and our lust for blood has to be fulfilled
WE´LL FIGHT TILL THE END! And send our enemies straight to Hell!

[Chorus]
Into battle we ride with Gods by our side
We are strong and not afraid to die
We have an urge to kill and our lust for blood has to be fulfilled
WE´LL FIGHT TILL THE END! And send our enemies straight to Hell!




Opuściliśmy nasze domy, teraz podążamy szlakiem wilków.
Jedziemy przez najgłębszy las, pod rozgwieżdżonym niebem .
Widzę łunę księżyca, czerwoną jak krew wojowników.
Zostało przepowiedziane że tej nocy wielu mężów poniesie śmierć.
Ogień w naszych sercach będzie płonął wiecznie.
Nasze przeznaczenie nas wzywa, jesteśmy gotowi by odebrać im życie.

Ruszamy do walki z Bogami po naszej stronie,
jesteśmy silni, nie boimy sie umrzeć.
Chcemy zabijać, będzie nam to dane...
Będziemy walczyć do końca,
i poślemy naszych wrogów wprost do piekła...
prosto do piekła...

Widoczni liderzy, unieś swój miecz w powietrze, na znak wojny.
Wojownicy, przygotujcie się na śmierć, ponieważ być może już nie powrócimy...

Krew zostanie przelana, spadną głowy
gdy nasz miecz zabłyśnie rozświetlając noc.
Ziemia huczy gdy atakujemy, w naszym gniewie będziemy walczyć.
Błysk błyskawicy, ryk grzmotu, sparaliżuje słabych.
Nie okażemy litości, zabijemy ich wszystkich,
Jesteśmy przyrzeczeni w imię stali

Ruszamy do walki z Bogami po naszej stronie,
jesteśmy silni, nie boimy się umrzeć.
Chcemy zabijać, będzie nam to dane...
Będziemy walczyć do końca,
i poślemy naszych wrogów wprost do piekła...

czwartek, 24 stycznia 2013

CCCLXXXIV. Biurokracja i pochwała chaosu

Wiersz dedykowany biurokratom i ich spaczonym umysłom :)


Siedzą głupi biurokraci
W słowach lotnych sensu brak
Siedzą jak mądrości kaci
Bzdury swe gadają wspak

Wszystko chcą uporządkować
Objąć dokumentu sznurem
Trawę zielono malować
Co pod starym rośnie murem

Siedzą, radzą przez dzień cały
Patrzą w kartki i laptopy
Wywalają w koło gały
Lecz z głupoty są kłopoty

Każdą sprawę rozpatrują
Dzieląc włosy na pięć części
W swój monitor się wpatrują
Kartka długopisem chrzęści

Choć gadają godzinami
Choć słów setka z ust ulata
Żyją tylko swemi snami
Jak duch gdzieś z innego świata

Każdy biurokrata głupi
Co porządek chce wprowadzać
Niech się jadem swym utrupi
A nie innym chce zawadzać

Chaos bowiem jest piękniejszy
Od porządku i uładu
Nieład zawsze jest mądrzejszy
Niż papier czarnego gadu

Twórczość rodzi się z chaosu
Gdy myśl jako ptak ulata
Wącha znowu kwiaty wrzosu
Zamiast głowę na pniu kata

 Kłaść i czekać na siekierę
Która wkrótce na nią spadnie
Idźcie durnie wy w cholerę
I tak każdy skończy na dnie

By zwłokami stać się, marą
Po co zatem z tym patosem
Czekać na kostuchę starą
Lejąc biurokracji sosem
Zamiast witać się z kosmosem :)

środa, 23 stycznia 2013

CCCLXXXIII. Cogintationes nocturnae

Quo vadis me ipsum rogare debeo. Interduum nescio quo ago hoc in mundo. Nescio qui sum, quem esse velim, et quid faciendus sum. Et quamvis maior sum quam olim eram non plus sed minus scio de mundo de me ipso, de vita mea. Mundus mirabilis sed etiam horrendus mihi videtur. Mundus in quo omnes properant omnes certant omnes invident. Quare? Quiduid agas itaque moriturus es. Non est tibi properandum. Sed non debeo alios vituperare nam ego melior non sum, semer aliquid volo nescio quid semper cito omnia facio nescio quare. Neque sapiens neque benus neque talis sum qualis velim esse possum. At multi putant me sapientem sed ego ita non sentio. Aliquando permitti animam meam et eam invenire non possum. Neque tantos libros lego quam olim legi, neque hilarus sum. Debeo esse sed non possum.  Stultus sum vere stultus et tantum in lingua latina de stultitia mea scribere mihi placet ;) Nimis stulte hodie scribo sed fessus sum et nihil mihi hodie placet nihil me delectat. Et quare me non delectat spero me profesorem nonumquam ero quem semper me fore speravi et quem esse volui sed quamvis debeam non gaudeo et letus non sum. Quare non sum. Velim ut aves per altissimas montes pervolare velim semper vincere sed homini omnia datum esse non potest. Nihil me delectat si aliquam rem habeo me delectare desinet, me fatigat. Horrendum. Sunt dies me sentio non vivere rem meliorem esse quam hoc in mundo esse et vita sua vivere, sed sunt dies quibus me vita mea delectat. Nimis scripsi, silendum est, dormiendum est, non stultae res in blogo scribendum.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

CCCLXXXII. Mgły nad doliną


Nad ciemną, zimną górską doliną
Szybują ptaki czarne, skrzydlate
W mgle pogrążone jak spięte liną
Wzrok ich przenika drzewa brodate

Mgła się unosi jak całun mleczny
Swymi palcami głaszcze gałęzie
Czarny kolor nie jest bajeczny
Na dębach nie chcą zwisać żołędzie

Już ciemne chmury niebo zasnuły
Gromy owładną światem w półmroku
Pioruny będą w głaz stary kuły
Po burzy znowu nastanie spokój





CCCLXXXI. Tetmajer - dawna chwała

Kolejny ciekawy wiersz Tetmajera, który można by uznać za alegorię upadku dawnych imperiów. I tak zawsze śniła mi się chwała dawnych dni, rzymu, grecji i bizancjum, średniowiecznego rycerstwa. I choć tak faktycznie pewnie nie do końca chciałbym pewnie żyć w dawnych czasach bez wszystkich zdobyczy cywilizacji, do których jestem tak bardzo przywiązany, to jednak choć to może tylko poza, tylko zabawa, tylko jakaś aberracja umysłu zamknięta w jednej z jego części, to mogę razem z Tetmajerem powiedzieć - Dawna chwała mi się śni, dawna chwała dawnych dni, przeleciały orły nam, zamiast wody został szlam.


Dawna chwała

Dawna chwała mi się śni,
dawna chwała dawnych dni,
dawna siła, dawna moc
śni mi się w miesięczną noc.

Gdzie wśród wielkich, dumnych skał
z szumem wielki potok gnał,
niosąc życia bujny sok:
dziś pozostał suchy stok.

Przyleciały orły tu,
co nie były dawno tam - 
zamiast wody naszły szlam,
zamiast jodeł porost mchu.



sobota, 19 stycznia 2013

CCCLXXX. Somni latine descripti

Hodie animal magnum somniavi - bisonium et ille stabat et me spectavat. Temptaturus scire quid somnus dicere posse in Interrete quero. Et video bisonum videre res bonas significare, oppulentas et prosperas. Dicunt bisonum videre est prosperitatem fruere. Sed in uno loco vidi aliam interpretationem quoque bonam sed anxiosam, nam legi bisonum videre est hostes potentes sed stultos quos sagacitate sua facile vincis. Itaque scire velim qui sunt illi hoses mei - gubernatores mei in universitate esse mihi videtur, sed certus non sum nam non semper in somnis res facile descriptae sunt et non est facile somnos interpratae. Sed illo esse sentia, nam ego non sum homo eorum et ei timent me habilitatem habere non homines de parte eorum. Sed videbimus qui vincet nam somnum meum malum dicere nullo modo possum. Ego ut lupus esse debeo semper in umbra stare spectare et si infirmi erunt lacerare.

Lupus amat lacerare
Acutis dentibus imprimare
Semper omnia observare
Leporis corporem laniare

Stat solus non in sole
Oculi eius lucent terrible
Os subridet cum amore
Sine voce ululat horrible


czwartek, 17 stycznia 2013

CCCLXXIX. Tetmajer - Parodia życia

Parodia życia

Żyjemy często, jako te smutne jelenie
urodzone i w puszczy wyrosłe za młodu,
które - stworzone wielkie przebiegać przestrzenie -
zamknięto do zwierzyńca, w trzy morgi ogrodu.

Mogą w biegu korzystać z sił swoich zapasu,
mają drzewa i wodę w potoku do picia,
żyją całkiem jak w puszczy - na trzech morgach lasu - -
zabija je smutek tej parodii życia.


Tak jak nieraz pisałem bo życie to tylko sen i wielkie złudzenie, tak wiec nawet wcale nie wiadomo czy ono w ogóle istnieje a co dopiero aby dalej rozważać o tym jakie jest ono.  Jakby toczyło ono się na różnych płaszczyznach  każda z nich bardziej złudna jet od drugiej. I bez względu co by się nie działo pozostanie tylko smutek za wielką przestrzenią, którą chciałoby się przebiegać po bezkresny horyzont. A zamiast niej jest tylko lina zaciskająca się wokół szyi. 

środa, 16 stycznia 2013

CCCLXXVIII. Birotare

Jako że wiosna się zbliża i niedługo na co mam nadzieję będzie pora na nowy sezon rowerowy :) trzeba by zrobić tu podsumowanie poprzedniego. A jako że od dwóch lat jeżdżę z licznikiem dającym możliwość zgrywania przejechanych tras, ich profilów i wielu innych rzeczy do komputera tak też nic, co przejechałem umknąć mi nie może tylko w komputera odchamianiach, że tak powiedzieć by można, na wieczną rzeczy pamiątkę zostaje. I tym sposobem moja mania opisywania wszystkiego i zbierania danych się na nowo odezwała.

Tak wiec w roku 2012 przejechałem na rowerze 4630km w tym na górskim 2880 a resztę na krosowym.
Podział moich jazd na miesiące przedstawia się następująco:

Jasnozielone słupki to jazdy rowerem krosowym - którym zwykle jeżdżę po miastach.
Ciemnozielone to rower górski którym najczęściej jeżdżę na Jurze.

Suma pokonanych wzniesień to 36,5 km.

Zaczęło się świetnie bo jeździłem już w połowie marca a potem było jeszcze lepiej, wakacje to prawdziwy odlot i jazda prawie non stop codziennie. Niestety z uwagi na brak czasu musiałem odpuścić we wrześniu :( i nie mogłem dociągnąć tego do października, a szkoda bo może udałoby się dobić do 5000 przejechanych kilometrów. Ale cóż poradzić rower rowerem a czasem są ważniejsze rzeczy, których oby było jak najmniej :D

wtorek, 15 stycznia 2013

CCCLXXVII. Zaczarowany las - Tetmajer

Kolejny wiersz Tetmajera w stylu bajkowo fantazy. Tak popularne dziś motywy w stylu Tolkienowskim też można znaleźć w wierszach Tetmajera o czym świadczy chociażby dzisiaj zamieszczany wierszyk. Może nie podoba mi się on aż tak jak poprzednio zamieszczone, ale z uwagi na ten magiczny klimat postanowiłem go tu umieścić.


Zaczarowany las

Zaczarowany las - pomiędzy drzewa
elf biały mignie i w cień się rozwiewa;
oczy potworów z zielonej głębiny
jak karbunkuły świecą i rubiny.
A na wierzchołku rozbujanych drzew
zrywa się, milknie dziwny, ostry śpiew.

W gąszczu pełzają olbrzymie połozy
i szklistą skórą pod słońce migocą;
błękitne węze na srebrzyste brzozy
skrętem się winą i wzrokiem się złocą,
a na wierzchołku rozbujałych drzew
zrywa się, milknie dziwny, ostry śpiew.

Rozpar słoneczny wydobywa z kwiatów
ogień śmiertelnie silnych aromatów,
z zabójczą mocą odurzają głowę
potworne kwiaty sine i pąsowe.
A na wierzchołku rozbujałych drzew
zrywa się, milknie dziwny, ostry śpiew.

Tam dusza moja przed swych oczu męką
szlona smutkiem z wiru życia bieży
i konwulsyjnie wzrok zakrywszy ręką
w gorączce, w wizjach, w półobłędzie leży,
aż z rozbujałych obudzi ją drzew
ten dziwny, ostry, jak krzyk orli, śpiew.....


poniedziałek, 14 stycznia 2013

CCCLXXVI. Stary wędrowiec

Wiersz napisany z nudów w czasie pewnego zebrania :)

Tam gdzie wyrasta świeży łan żyta
 A mak czerwienią pięknie zakwita
 Gdy słonce z ziemią się znowu wita
Stary wędrowiec o drogę pyta

Podąża duktem do miasta swego
Lecz nie zobaczy już nigdy jego
Zbójców gromada zaś czyha tego
Tam gdzie jest wylot jaru wielkiego

Choć złota nie ma wędrowiec stary
Książę zaś zabrał dziadka talary
Rozbójnik temu nie chce dać wiary
Sztylet wyciąga, bierze za bary

Trzęsie się w strachu ciało staruszka
Wypadła z szaty mu mała puszka
Lesz w środku nie ma nawet okruszka
Śmierć przewidziała mu kiedyś wróżka 

Gdy młodym będąc o rade pytał
W miasteczku kędy wczoraj zawitał
Tam gdzie pies stary nocą skowytał
Będzie się dzisiaj bram niebios chwytał



CCCLXXV. Czarna róża - Tetmajer

Fakt, iż znalazłem w necie dużo kompetentniejszy wybór wierszy Tetmajera w porównaniu z tymi, które znalem dotychczas niechybnie musiał spowodować, ze niektóre, te w rzeczy samej bardziej mi się podobające, lub mające dla mnie jakiś urok będę tutaj in blogo meo zamieszczał. Co w połączeniu z zimą, która to roku pora ogólnie na blogu więcej zawsze pisywać zwykłem do ilości zwiększenia notek prowadzić musi. Także dziś wiersz o czarnej róży, Tetmajera. A że temat różany był tu obecny od zawsze to dla przypomnienia linki do kilku innych wierszy o różach:

Wiersze Abelarda i Juany Iniez de la Cruz:
http://keraunos-takiesobieprzemylenia.blogspot.com/2012/02/xcviii-versus-de-rosa-de-poesia.html

Mój wiersz o róży:
http://keraunos-takiesobieprzemylenia.blogspot.com/2012/08/cccxxi-wiersz-o-rozy.html

Wiersz Williama Blake o róży po którego przeczytaniu wpadłem na ekscentryczny pomysł, aby w klapie marynarki nosić srebrną różę, gdy uda mi się pewna sprawa :D
http://keraunos-takiesobieprzemylenia.blogspot.com/2012/09/cccxxix-roza-wedug-wiliama-blake.html

Mój wiersz o róży napisany po łacinie:
http://keraunos-takiesobieprzemylenia.blogspot.com/search/label/rosa


A po tym wszystkim jako powiadają, do sedna rzeczy przechodząc, Czarna róża Tetmayera.


Czarna róża

Serce me spało, a moja myśl
tonęła gdzieś w lazurze,
nagle ujrzałem przy sobie tuż
skromniutką, czarną różę.

Wspaniałą krasą jej kwiat i liść
bynajmniej się nie płoni,
a przecież dziwny jakiś czar
przykuwa wzrok mój do niej.

Czarna różyczko! zerwę cię,
na piersi przypnę sennej -
serce się budzi - cóż to? ma dłoń
chwyta za kwiat kamienny!

Odchodzę smutny - w tej chwili znów
z kamienia kwiat wykwita;
wracam - i znowu moja dłoń
za zimny kamień chwyta.




niedziela, 13 stycznia 2013

CCCLXXIV. Dusza i ciało

Przeglądając mój stary blog natknąłem się na fajny wpis, który tu nie był dotąd zamieszczany a który bardzo aktualny jest i chyba zawsze takim będzie. Wiec "przedruk" (z kilkoma poprawkami) z poprzedniego bloga:

Dusza i ciało

Powiadają, że ciało jest grobem duszy, która w nim uwięziona niby w lochu ciemnym światła słonecznego pozbawiona gnije i wzlecieć nie może. Dusza owa jak kajdanami przykuta do ciała, które puszką jeno będąc wartości nie ma, chciałaby wzlecieć w niebo jak ptak, by w podniebnych krainach przebywając lecieć nad polami i górami i patrzeć w dal niezmierzoną. Lecz wtem kajdan pęta w szyje duszy się wpijają, a raczej nie duszy, gdyż ta istota niematerialną będąc bólu w rzeczy samej czuć nie może, ale w ciało w którym ją uwieziono. I tak łańcuchem spętana na ziemię spada jak orzeł, którego łucznik strzałą niechybna doścignął. Skacze, wzlecieć chce, lecz nijak rozbić tego nie może.

A dusza owa świata niebiańskiego pragnąc, opuścić ten świat plugawy, w ziemskiej krainie leżący chce wzlecieć w obłoki wiedzy, i uwolnić się od materii. Lecz jak zrobić ona to może gdy ciało, te okowy w których jest trzymana, ją wiąże i nie chce jej tego dozwolić.

Wtem jednak myśl się pojawia, czy rzeczywiście ciało duszy więzieniem być musi, a jeśli już wiezieniem jest to czy jak owi Grecy twierdzili musi być również jej grobem. Bo przecież i więzienie różne być może. Możesz w lochu ciemnym gdzieś w jakimś azjatyckim kraju siedzieć, rano nogami skorpiona którego na twarzy czujesz budzony, lub też pałką strażnika, który ciało twe pomasować postanowił. Ale możesz też na ten przykład do więzienia w takiej Norwegii trafić, gdzie masz telewizor, boisko do pogrania w piłkę i żyjesz sobie wygodnie od trosk wszelakich wolny. Tak więc i wiezienie rzeczą straszną być nie musi, i choć lepiej by w nim siedzieć nie było to skoro już trzeba i wyjścia z karceru tego nie ma zamiast na kraty w oknie narzekać, tak więzienie ukształtować, by pobyt w nim więźnia przyjemniejszym uczynić.

Tak też czasu swego gdy lat mniej miałem myślałem, że więzienie jak to wiezienie, warte nic nie jest i trudno aby więzień miał się nim zajmować. Nie lepiej to duszą swą i umysłem się zajmować zamiast jakimiś kratami za którymi siedzieć przyszło. Co tam ciało własne i na co ono komu ani jak wygląda ani w co jest ubrane, wszystko to tylko kajdany jedynie od których uwolnić się trzeba.

Ale potem z wolna zaczęło mi się zdawać, że jednak zamiast karaluchów na więziennej podłodze może lepiej kwiaty w wazonie nawet w celi więziennej postawić. I tak więźniem być nie przestając i o podniebnym wzlocie w umysłu czystego krainę myśląc, organizacją i tego więziennego życia się zająłem. Boć przecież i Grecy owi którzy o tym, że ciało grobem duszy jest mówili, w rzeczy samej często odwrotnie postępować im przyszło. Oni to przecież sportu są wynalazcami, który nie duszę, a ciało kształtuje, aby i ono formę odpowiednią miało. Który to sport ciało kształtując nie pozwala mu jedynie workiem nieczystości, duszy grobem i wiezieniem pozostać, ale jej drugą stroną, z którą ona złączona nie jak kajdaniarz z więzieniem swym, ale jak dwie strony tej samej monety, które obie muszą być razem złączone, aby moneta powstała, a gdy jednej brakuje moneta nullo modo esse potest.  Tak wiec może jednak dusza bez ciała też żyć nie może i jednak ciało to jej do istnienia jest niezbędne. A któż to wiedzieć może. Ale skoro nie może wiedzieć to lepiej nie zakładać od razu, że to worek plugastwa jedynie, a przynajmniej bezpieczniejszym tak się wydaje.

CCCLXXIII. Birotare necesse est vivere non est necesse

Wiem, że wiele razy to pisałem na tym i moim poprzednim blogu, ale nie mogę się powstrzymać :) Tym, czego najbardziej mi brakuje zimą jest jazda na rowerze. To poczucie wolności pędu powietrza szaleństwa. Jeżdżenia po całej okolicy, wysiłku adrenaliny. Można niby ćwiczyć w domu co nieraz robię ale to jest tylko taka marna namiastka. Nic nie zastąpi roweru, nim mógłbym jeździć bez końca choćby dnie całe. I chciałbym aby zimą się już skończyła i przyszła ciepła piękna wiosna pełna zielonej trawy, kwiatów i jazdy na rowerze. Bez tego dziwnie się zawsze czuję. Zamieniłem widzę bloga w obszar narzekactwa :D Ale birotam properare vere mihi necesse est. Dicere itaque possum birotare necesse est vivere non est necesse secundum illum a Pompeio dictum. Et ita in titulo scripsi et ita dico et ita dicturus sum usque ad verem.

CCCLXXII. Niezbadany rycerz

Inny, mniej znany wiersz Kazimierza Przerwy Tetmajera o rycerzach, równie świetny jak poprzednie. Nie wiem dlaczego mało znany i ciężko go w necie znaleźć. Ciężko w internecie o pełny zbiór wierszy Tetmajera, najczęściej tylko wybory tych najpopularniejszych, co nie znaczy najlepszych, bo jakoś te najpopularniejsze jak wiersze o XIX wieku itp. mniej mi się podobają, bo może trochę nie trafiają w mój styl. Natomiast te które najbardziej lubię są zwykle rzadsze i nawet jak gdzieś się je zamieszcza, to prawie nigdy nikt ich nie interpretuje. 


"Kędyż to jedziesz nad morską toń.
Przy boku brzęczy ci rdzawa broń,
a z hełmu twego kita rozkwita,
jak ptak czerwony wiatr w siebie chwyta - -
kędyż to jedziesz? Pozostań tu,
ja ci miękkiego uścielę mchu,
ja ci od boku odpaszę broń,
na mojej piersi przytulę skroń
i ręce moje miękkie i białe
otrą ci z kurzu lica zgorzałe.
Kędyż to jedziesz, rycerzu, stój,
zatrzymaj konia, przyjm spokój mój..."

"Dokąd ja jadę? Czyliż wiem sam?
Ram z wiatrem lecę, raz z morzem gnam,
raz włos mi stepu schwyca dziewica,
het w step ze sobą rwie obłędnica,
raz mię cudowne widziadło gór:
tęsknota woni w skał wiedzie mur,
to mię nad cichy uroczny rzek
szum: wiedzie z dala nasenny lek,
lub w kopiec mrówek patrzę się długo,
jak chodzą, wiją się wieczną strugą,
lub w gwiazdy patrzę i ścigam je
w wieczornym mroku, w porannej mgle..."

"Nie znasz spoczynku, nie wiesz, co sen.
Pójdź, zaprzędź palce w mych włosów len;
patrz: jam rusałka, wodna Urodna,
leśna Szumiąca, twej chęci godna,
jam z traw Wykwitła, jak kwiatów blask,
ja to zapalam słoneczny brzask,
ja muchy złote puszczam przez dłoń,
ja z gór dalekich zwołuję woń,
och! ham Świetlana , jam Zwierciadlana,
z źródeł kryształu w osąg ulana,
te włosy moje to rzeki szum
wklęty w zaśnięty magnetyzm dum..."

"Patrz, kęcy leci ten orli ptak,
patrz, gdzie na szczycie tam widać znak,
jaka go ręka, siła stawiła?
Jak cud tys piękna, jak cisza miła,
ale ten znak mię porywa tam - -
to sztandar jakichś niebieskich bram,
tam, za ta bramą niebieską, Bóg,
śpichrz nieskończenia, świętości bróg,
ach, tam jest takieś świątalne życie,

tam dotrzeć koniem, stanąć na szczycie,
stamtąd, na skrzydłach rozpiętych wszerz,
spiąć konia - skoczyć, z gwiazd dzwonić wież
!..."

piątek, 11 stycznia 2013

CCCLXXI. ....

Heri et hodie aliquot res in interrete inveni ubi Ea erat. Nescio quare tam valde ea in mentem meam inclusabat, scio autem ego multum mutavi et sum in variis rebus aliis homo quam antea fui antquam eam cognovi. Nescio quare eam tam bene memini, nam neque valde puchra, neque bona femina erat. Sed erat in ea qliquis quod non erat in allis. Et res quae mihi dicebat semper memoria teneo. Et quamvis scio numquam postea eam videbo oblivisci eam nullo modo possum quamvis velim, et valde volo sed non possum. Quare? Quare? Quare?

Konaj, me serce ...

Konaj, me serce - - po co żyć ci dalej?
 Żadne z twych pragnień nigdy się nie ziści - -
wrzej, aż cię ogień wewnętrzny przepali,
i uschnij, na kształt oderwanych liści.

Milcz i umieraj. Ileżeś to razy
zadrgało próżno; klątwy ileżkrotne
na twe szalone rzucałeś ekstazy,
i znów milczało - - dumne i samotne.

Ale tej nocy posępnej i sennej
nie zdołasz milczeć, szał buntu cię zrywa,
z milczenia twego powstajesz Gehenny,
na ustach twoich drga klątwa straszliwa...

Gdyby ta klątwa zmieniła się w gromy,
skały się skruszą i spłomieni morze,
zadrży sklep niebios wiecznie nieruchomy,
gwiazdy zeń runą w przepaść..

Kazimierz Przerwa Tetmajer



CCCLXX. O "wykorzystywaniu" badań naukowych i z czym mi się to słowo kojarzy ;)

We współczesnej nauce i tym co z nią robią kolejni ministrowie najbardziej mnie przeraża ta dominacja ciasnego praktycyzmu i komercyjnego podejścia. Ten obrzydliwy bełkot, w którym mówi się o tym, aby komercjalizować badania naukowe, wykorzystywać je i o tym, że na badaniach i ich wynikach uczelnia powinna zarabiać.

Fuj, jaka obrzydliwość. Zwłaszcza to słowo o "wykorzystywaniu" wyników badań. Takie to modne a tak wstrętne. Słowo to bowiem budzi od razu moje negatywne skojarzenia. Zajmując się nauką a nawet dawniej jak byłem w szkole, gdy chciałem być uczonym, a zawsze odkąd sięgnę pamięcią chciałem nim zostać, wyobrażałem sobie Naukę jako księżniczkę a siebie jako rycerza w srebrnej zbroi, który walczy w jej imieniu ;)  Sama myśl o tym, że mógłbym  ją do czegoś wykorzystywać :d budzi moją niechęć.

Wykorzystywanie nauki natomiast kojarzy mi się z pijanym menelem, który gdzieś na melinie pół świadomy w oparach alkoholu łapie ją za włosy i gwałci na starym brudnym skrzypiącym łóżku. O ile nie wątpię, że są tacy, którzy woleli by być na miejscu tego menela, ja dalej chcę pozostać rycerzem. A ministrowie i inni, którzy chcą utopić wszystko w bagnie praktycyzmu nich idą precz i utopią się w rzygowinach tego menela o którym wyżej pisałem.

CCCLXIX. Luna lucet


Księżyc poetów i księżyc szaleńców
Księżyc wilkołaków i księżyc odmieńców
Co jest w tym światłe, które tam się pali
Że przyciąga do siebie choćby świat się walił

Księżyc tajemniczy i księżyc złowrogi
Księżyc przepiękny zagięty jak rogi
Twarz jego poorana kraterami cała
Na niebie dalekim wydaje się mała

Księżyc wampiryczny księżyc cały w blasku
Wisi tam jak koła pisane na piasku
Można patrzeć na jego tarczę koloru srebrnego
Która rozświetla futro wilka ukrytego



wtorek, 1 stycznia 2013

CCCLXVII. Rok 2012

Miniony rok zaczął się dla mnie marnie. Pełno kłopotów nerwów stresu. To był dziwny rok, kolejny dziwny który kontynuował wszystkie sprawy z poprzedniego. Ale od pewnego momentu nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko się zmieniło. Nagle wszystko zaczęło się udawać i był to chyba najlepszy rok od wielu lat. Może najlepszy w moim dotychczasowym życiu. Rok wielkich zwycięstw. Od pewnego momentu wszystko za co się zabrałem przynosiło sukces. Już dawno tak nie miałem, aż żal że ten rok już się skończył, bo jakoś wątpię, żeby najlepszy nie tylko mógł być lepszy ale że mógłby mu dorównać. Rok w którym a zwłaszcza w jego drugiej połowie zwyciężałem zawsze i wszędzie. Zwyciężałem w sprawach zawodowych ale też w wielu aspektach zwyciężyłem samego siebie i wiele rzeczy zrozumiałem. A gdzie szedłem zwycięstwo szło za mną. Dziwne. Dziwne i niesamowite.

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...