środa, 22 sierpnia 2012

CCCXXI. Wiersz o róży

Skoro i Abelard napisał wiersz o róży i Iniez de la Cruz też,
(oba wiersze są zamieszczone tutaj:

to cóż by niby mnie miało powstrzymac przed tym abym i ja swego nie napisał. Co prawda mój gorszym będzie, bo gdzie by mnie do nich równać, ale co tam. Przynajmniej jakiś jest.

Różo, która kolcem skóry płaszcz przebijasz,
Łodygę zieloną wyciągasz do słońca,
Płatków swych czerwienią me serce zabijasz,
Mógłbym tak na ciebie  patrzeć bez końca.

A ty wtedy przecinasz me ciało,
I po ręce spływa kropla świeżej krwi,
I choć nic się takiego nie stało,
I choć krew także pięknie lśni,

I gdy patrzę na płatki czerwone,
Bólu wtedy nie czuje ma dusza
Ale kiedy  spojrzę w inną stronę,
Widzę jak kropla krwi się porusza.

Wtedy ból przenika do  głębi,
Jak trucizna on wnika i pali,
Jak gdy dziób zagięty, jastrzębi
W łeb królika na polu gdzieś wali.

I nie widzę już płatków czerwieni,
Barwę taką ma tylko krew na ręce.
I już róża się pięknie nie mieni,
Już nienawiść przenika me serce.

Chiałbym chwycić kij gruby, dębowy,
I kwiat róży uderzyć czerwony,
Taka myśl mi przychodzi do głowy,
Lecz to tylko są głupie androny.

Po co bowiem róży kwiat ścinać?
Wkrótce i tak tutaj go nie bedzie,
Gdy jesienny wiatr będzie zginać,
Gałązki na których wiszą żołędzie. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...