środa, 27 lutego 2013

CDXXXI. Życie to tylko jeden dzień

Wiem jak samolubnie zabrzmi ten wpis i dziwnie, ale skoro nawet własna matka mówi nieraz, że mam narcystyczną osobowość i manię wielkości  O_o to co mam na to poradzić :P

W każdym razie w momencie jak mnie przegłosowali na uczelnianego profesora, czyli coś o czym zawsze marzyłem, chyba od małego, czytając książki o dawnych czasach i średniowiecznych uczonych i zawsze chcąc być tacy jak oni, co pewnie nigdy mi nie wyjdzie i na zawsze pozostanę tylko ich marną imitacją, to przed oczami ujrzałem całe moje dotychczasowe życie i przyszła mi na myśl lubiana piosenka po węgiersku.
I przyszedł mi do głowy ten mały chłopak, który będąc ciągle chory, mało sprawny, zbyt gruby, patrzył przez okno jak inni się tam bawią, czytał dziwne książki, i chciał być taki jak uczeni z dawnych wieków.

A oto piosenka Karpatii, którą umieściłem już tu kiedyś na blogu:

http://keraunos-takiesobieprzemylenia.blogspot.com/2012/11/cccl-zycie-to-tylko-jeden-dzien.html

I choć często boleję nad własną głupota, nad brakiem zdolności do wielu rzeczy, nad tym jak słaby i głupi jestem, przynajmniej w porównaniu z tym jakim chciałbym być, to jednak i tak przyszły mi do głowy słowa z tej piosenki:

Życie to tylko jeden dzień,
Dzień przyjaciele i nic więcej
Ale dla tego dnia moi kochani
Warto się było urodzić
Na kościach naszych mięsień wciąż gra
Choć ta ziemia już piła naszą krew
I widzisz wtedy tam daleko Jasność
Spowitą w lekkiej mgle
Zamiast bębnów słyszysz trąby
I bramy Nieba się otwierają
Tam kroczy Nasza Armia
Z powrotem toczy się po Mlecznej Drodze

Bo nieważnym skąd przychodzisz
Co ważne to dokąd zmierzasz
Z flagą niesioną wysoko
Przez silną pięść



I choć może są w życiu sprawy o wiele ważniejsze, wiem o tym, to jednak dziś wiele razy słuchałem Karpatii mając w oczach łzy szczęścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...