Blog poświęcony, przemyśleniom, okolicy, Czeladzi, Jurze, i wszystkiemu co tylko przyjdzie mi do głowy.
niedziela, 29 listopada 2015
MCCCVI. Elysion
In altero mundo aliam lunam et res mirabiles videri possis si fueris. Et si musicam audias in anima tua res miras perpulchre pictas videbis, visiones mirabiles, homines alio modo quam in terra properantes, alia animalia, flores et omnia mira et mirifice depicta. Audi et oculis clausis specta!
piątek, 27 listopada 2015
MCCCV. Niczego nie chcieć
Jakże stoicka postawa była mi mocno wrodzona, nawet za czasów jak nie wiedziałem, ze tak ona się nazywa, od dziecka nie lubiłem niczego chcieć, ani o nic się nikogo prosić. Za dawnych czasów moich rodziców zawsze one wkurzała, i nie mogli zrozumieć mojej obojętności do wielu rzeczy. Że zamiast już "chcieć" mogę najwyżej mieć postawę w stylu "no, dobra jak chcesz, to ostatecznie niech będzie" ;). Wkurzało to często moich znajomych, szefów i wiele innych osób majach ze mną do czynienia. Niektórzy po pewnym czasie uczyli się z tym żyć, zdarzali się tacy, którym się podobało, ale wielu nie bardzo mogło zrozumieć moją postawę wobec świata, życia, otoczenia i tak jest zresztą do dziś. Ludzie chcieliby, aby coś chciał, a ja bardzo rzadko coś chcę. Bo tylko doskonała obojętność i niechcenie nic daje wolność, wolność=obojętność, gdy coś chcesz możesz tego nie dostać a wtedy nie jesteś wolny, gdy coś chcesz ktoś możne ci to zabrać a wtedy nie jesteś wolny. Tylko nic nie chcąc można być wolny. Co nie znaczy, abym twierdził, że ja zawsze i wszędzie aż tak bardzo nic nie chciałem i że nigdy nie zboczyłem z prostej ścieżki "nie chcenia nic" w otchłań pragnień niepotrzebnych bezwartościowych rzeczy. Niemniej zawsze gdzieś tam, nawet gdy nie zawsze udawało mi się tego trzymać wiedziałem, że tylko obojętność daje wolność. Wolnym jesteś tak długo jak niczego nie chcesz.
MCCCIV. Co jest wartościowe
Czemu raczej nie szukam jakiegoś dobra, z którego czułbym korzyść wewnętrzną, a nie błyszczał nim tylko na zewnątrz? Te wszystkie dobra, na które ludzie patrzą z podziwem, przy których uważnie przystają, które jeden drugiemu ze zdumieniem wzajemnie wskazuje - świecą od zewnątrz przepychem, od wewnątrz - nędzą.
Seneka - De Vita Beata
Bo wartościowe jest tylko to co nie przynosi żadnych korzyści, z czego nic nie mamy poza wewnętrzną satysfakcją. Jeśli bowiem coś przynosi korzyść to dąży się do tego z uwagi na tą korzyść a więc samo w sobie wartościowym nie jest. Podobnie dążenie, do stanowisk, zaszczytów i podziwu innych świadczy o jakiejś wewnętrznej małości duszy, bo skoro tego chcemy, to znaczy, że czujemy się wewnętrznie mali. I jeśli sam ze sobą czujesz się gównem, nawet cesarska korona nie zabije tego w tobie, ze gdzieś tam wewnątrz siebie jesteś tylko gównem. Gównem które pragnie podziwu innych bo wie czym na prawdę jest i chce za wszelką cenę to ukryć. Dlatego tylko to co wewnętrzne, tylko to co robione dla samego siebie, bez oglądania się na innych, bez wiedzy innych ma sens i wartość. Nie ma żadnych innych jesteś tylko ty sam i twoja opinia o tobie, reszta to tylko złudzenie, ułuda zrodzona z choroby rozumu. Ułuda, którą chcesz zabić swe przekonanie o własnej bezwartościowości.
czwartek, 26 listopada 2015
MCCCIII. O polskiej fladze
Pomyśleć, że są ludzie w Polsce ("Polacy" ?), którym przeszkadza polska flaga. Czemu w takim razie nie wyjadą, w końcu to nie więzienie? Granice są przecież otwarte. Że zacytuję Cycerona Exire ex urbe iubet consul hostem. Interrogas me, num in exilium; non iubeo, sed, si me consulis, suadeo ;)
wtorek, 24 listopada 2015
MCCCI. T25 - Faza beta
Miałem już takie wrażenie na wiosnę a teraz widzę to zupełnie wyraźnie - nie wiem czemu ale faza beta jest dla mnie prostsza od alfa, choć powinno być odwrotnie. Owszem tętno w czasie ćwiczeń mam szybsze, ćwiczenia niby są bardziej zaawansowane - ale nie ma w żadnym filmie żadnego momentu aby czegoś nie był w stanie zrobić w pokazywanym tempie, a tymczasem w fazie alfa w jednym a minimalnie jeszcze w drugim filmie ciągle pomimo robienia programu drugi raz takie momenty są. Zastanawiające. Będę musiał robić ten film do skutku, może potem w połączeniu z fazą beta, gdzie w piątek jest tylko jeden filmik.
poniedziałek, 23 listopada 2015
MCCC. Patryjotyzm, martytrologia i wola walki
To co najbardziej przeszkadza mi w klasycznej wersji polskiego patriotyzmu to jego martyrologiczny odcień. Zamiast radości i chęci zwyciężania jest w nim - w patriotycznych uroczystościach i piosenkach - jakiś smutek i melancholia. Chciałbym, aby w naszym patriotyzmie i w naszych piosenkach na ten temat była taka siła, moc, radość i wola walki jaka jest w Rosyjskich. Aby śpiewano o Polsce jak oni śpiewają o Rosji. Z dumą, mocą i pewnością siebie. Jak to:
W całej naszej historii chyba tylko w wiekach XV-XVI, może trochę XVII często czuje się w tekstach z epoki taką dumę i przekonanie jacy jesteśmy świetni.
Nie chcę słyszeć o dostawaniu w dupę w powstaniach, chcę zobaczyć płomień zwycięstwa w naszej duszy!
sobota, 21 listopada 2015
piątek, 20 listopada 2015
MCCXCVIII. Nemesis II
Myślę też, że ta Nemseis która spodka Europę będzie karą za Wielką Zdradę, którą opisałem kilka postów temu. To pomsta Bogów na ludziach, którzy wyrzekli się swej przeszłości i tradycji, więc będą musieli umrzeć lub przyjąć obcą tradycję jako własną.
czwartek, 19 listopada 2015
MCCXCVII. In taberna
Certus nom sum, an hanc versionem cantilenae In taberna in blogo meo posui necne tamen hodie eam inveni et hoc daturus sum:
MCCXCVI. Nemesis
Polecam przeczytać (cytat z tekstu):
Nemezis uśmiecha się na wasz widok Francuzi i Europejczycy. Na widok waszego zadziwienia, szoku, strachu na przemian zastępowanego potupywaniem, tromtadracją z jaką jej wygrażacie. Uśmiecha się na widok sentymentalnego festiwalu świeczek, grafik na portalach społecznościowych, marszów milczenia. Uśmiecha się gdy gorliwie bronicie się przed świadomością dlaczego spada na was jej bicz. I dlaczego spadnie jeszcze nie raz.
Całość pod linkiem:
http://www.kresy.pl/publicystyka,opinie?zobacz/wasza-nemezis-sie-usmiecha
Jak dla mnie oczywiście w tekście brak zwórcenia uwagi na delatynizację Europy jako sedno problemu, ale reszta ciekawie i dobrze napisana.
Nemezis uśmiecha się na wasz widok Francuzi i Europejczycy. Na widok waszego zadziwienia, szoku, strachu na przemian zastępowanego potupywaniem, tromtadracją z jaką jej wygrażacie. Uśmiecha się na widok sentymentalnego festiwalu świeczek, grafik na portalach społecznościowych, marszów milczenia. Uśmiecha się gdy gorliwie bronicie się przed świadomością dlaczego spada na was jej bicz. I dlaczego spadnie jeszcze nie raz.
Całość pod linkiem:
http://www.kresy.pl/publicystyka,opinie?zobacz/wasza-nemezis-sie-usmiecha
Jak dla mnie oczywiście w tekście brak zwórcenia uwagi na delatynizację Europy jako sedno problemu, ale reszta ciekawie i dobrze napisana.
środa, 18 listopada 2015
MCCXCV. Czarny sztandar
Czarny sztandar
My, potomkowie legionów Scypiona
Krew z krwi dumnego Katona
Zdradzeni przez przodków, liberalną hołotę
Która przeszłość sprzedała i cnotę
Nasze dni są już dokładnie policzone
Odkąd wszystko co piękne zostało zmiażdżone
Wkrótce na śmierć pójdziemy prowadzeni
Przez Islamu chordy zniszczeni
A tych którzy napluli przodkom na groby
W napadzie szalonej umysłu choroby
Zetną pod czarnym sztandarem mieczem
I nikt z nich z życiem już nie uciecze
Gdzie rozbrzmiewała łacińska mowa
Zabrzmi Islamu surma bojowa
Gdzie się Westalka na szczyt wspinała
Okrzyk usłyszysz tylko imama
Jak płomień suchy las pożera
Resztki Europy wiatr poniewiera
Który z pustyni wrogów prowadzi
I cały zachód już wkrótce zgładzi
Może jedynie, lecz trudno w to wierzyć
Powstaną szeregi Słowiańskich rycerzy
Aby Sclavińskie okopy
Ostaniem były szańcem ginącej Europy
MCCXCIV. ...
Pisząc notkę o końcu Europy dobrze udało mi się trafić w temat biorąc pod uwagę, że dokładnie tydzień później doszło do zamachów w Paryżu. Ciekawe, chyba była to jakaś intuicja.
MCCXCIII. ..
Zdanie w zasadzie dotyczy epoki modernizacji Japonii, ale poniekąd i wszystkich procesów modernizacji jakie zaszły od XIX wieku.
Useless beauty had a place in the old life, but the new asks olny for ugly usefulness.
Useless beauty had a place in the old life, but the new asks olny for ugly usefulness.
wtorek, 17 listopada 2015
MCCXCII. Filary zachodniej cywilizacji
W ostatnim czasie w kontekście ISIS przywołuje się często Samuela Huntingtona i jego zderzenie cywilizacji. Jego przykład to kolejny przykład kogoś kto patrzy niby dobrze, wie, a potem nie dostrzega tego co sam powiedział. Stwierdza on bowiem, że odwiecznymi filarami zachodniej cywilizacji są: filozofia grecka, prawo rzymskie, łacina i chrześcijaństwo. By potem, gdy pisze o możliwej odnowie słabnącej cywilizacji zachodu skupiać się głównie na słabnącej roli chrześcijaństwa (całkiem słusznie bo to oczywiście jedna z ważnych przyczyn kryzysu zachodu) a całkowicie pomijać zanik roli łaciny w XX wieku, o której sam wcześniej twierdził, że była jednym z filarów zachodniej cywilizacji (i której zanik jest tak samo lub wręcz w większym stopniu przyczyną kryzysu zachodniej cywilizacji). Tak właśnie, nawet skądinąd nawet trafnie przewidujący intelektualiści stają się ślepi, gdy chodzi o łacinę, nawet jak gdzieś tam wcześniej sami dostrzegli jak ważny element zachodniego świata ona stanowiła. Nie ma zachodu bez łaciny, bez niej to tylko pusta wydmuszka.
poniedziałek, 16 listopada 2015
MCCXCI. Socolata in somnis
Hodie somniavi me socolatam vidrere odoremque eius sentire. Secundum paginibus interretialis ubi interpretationes somniorum inveniri pose legi socolatam videre temporem prosperum vitae significare.Id interpretationem bonam esse videtur. Nonulli vires bonam est animum bonum fore eam visionem significare.
Sed in aliquod loci vidi etiam peiorem interpretationem nam sunt qui putant socolatam videre temptationem qua vinci non est debere significare. Quam autem interpretationem verioram esse? Imprimis memini me in solno odorem socolatae illus sensi et odor ilius pulcherrimus fuisset.
Sed in aliquod loci vidi etiam peiorem interpretationem nam sunt qui putant socolatam videre temptationem qua vinci non est debere significare. Quam autem interpretationem verioram esse? Imprimis memini me in solno odorem socolatae illus sensi et odor ilius pulcherrimus fuisset.
niedziela, 15 listopada 2015
MCCXC. Co jest pod freskiem II
Podsumowując mój poprzedni post, cóż takiego jest pod freskiem, który zeskrobało z pięknej ściany, na której od wieków był namalowany, przeklęte pokolenie zdrajców? - odpowiem słowami, które napisałem kiedyś na inny temat a które dobrze tu pasują:
Jest tylko nicość rozpostarta.
Nicość jak dziwna diabła karta
sobota, 14 listopada 2015
MCCLXXXIX. Co jest pod freskiem czyli o wielkiej zdradzie
Pooglądałem trochę telewizji o tych zamachach, a jako że rzadko mi się zdarza oglądanie magicznej skrzynki, to jak słucham tego co tam mówią, to ciężko mi to wytrzymać, takie to głupie.
Wszędzie "terroryści", jak niezidentyfikowani "naziści", którzy kiedyś ni z tego ni z owego kiedyś napadli na Polskę? Może przebrani Marsjanie to byli? - zamiast Muzułmanie.
"Nieznane motywy". Ale przecież każdy zna motywy robiących zamachy Muzułmanów - jest nimi chęć pójścia do raju. ISIS przerzuciło pod przykrywką imigrantów do Europy setki bojowników. Podejrzewam, że większość raczej wkurza się, że tak długo musi czekać, a nie wzbrania się przed wysadzeniem w powietrze razem z niewiernymi. Na co taki człowiek ma czekać i ile? A jak go w międzyczasie przejedzie auto, dostanie zawału, umrze na coś innego to co? To z raju nic nie wyszło! Czy po to tu przejechał, aby mu odebrano możliwość raju? Więc się pewnie denerwują, że centrala każe czekać, zamiast od razu zabrać za drogę do zbawienia.
I najlepsze: "nieudała się asymilacja", trzeba "wdrożyć programy asymilacji". Ale jakiej asymilacji? Europa to pustynia duchowa, więc niby do jakiego systemu wartości mają się ci muzułmanie asymilować? Do wielkiej pustki? Po jednej stronie mają jasny i spójny system wartości (abstrahując od jego sensowności czy obcości dla naszej łacińskiej cywilizacji) a po drugiej poza hedonistyczno-konsumpcjonistycznym bełkotem nie mają nic. Nie można nawrócić się na nicość. Ja do pewnego stopnia ich nawet rozumiem, dlaczego nieraz dzieci czy wnukowie emigrantów, którzy sami byli lekko indyferentni religijnie i kulturowo we Francji, Anglii, Niemczech nawracają się na Islam - on daje im jakiś system wartości, a Europa daje im wartości materialne, ale w sensie duchowo kulturowym nie ma nic do zaproponowania, odkąd sama odeszła od swojej tradycji. Rozumiem ich i może gdybym był muzułmaninem lub potomkiem muzułmanów, zostałbym taki jak oni. Ale że jestem Europejczykiem jedyne zakorzenienie w kulturze i jedyny system wartości może dać mi łacińska cywilizacja i na taką dawno temu "przeszedłem". W sumie przeszedłem trochę taką duchową drogę jak oni, od swoich kilku poprzednich pokoleń, które dawno temu zdradziły łacińską cywilizację i się od niej odwróciły stając indyferentne - do mojego do niej powrotu.
Herbert napisał kiedyś ładny wiersz o którym mogę napisać, że go kocham i nienawidzę odi et amo.
Wszędzie "terroryści", jak niezidentyfikowani "naziści", którzy kiedyś ni z tego ni z owego kiedyś napadli na Polskę? Może przebrani Marsjanie to byli? - zamiast Muzułmanie.
"Nieznane motywy". Ale przecież każdy zna motywy robiących zamachy Muzułmanów - jest nimi chęć pójścia do raju. ISIS przerzuciło pod przykrywką imigrantów do Europy setki bojowników. Podejrzewam, że większość raczej wkurza się, że tak długo musi czekać, a nie wzbrania się przed wysadzeniem w powietrze razem z niewiernymi. Na co taki człowiek ma czekać i ile? A jak go w międzyczasie przejedzie auto, dostanie zawału, umrze na coś innego to co? To z raju nic nie wyszło! Czy po to tu przejechał, aby mu odebrano możliwość raju? Więc się pewnie denerwują, że centrala każe czekać, zamiast od razu zabrać za drogę do zbawienia.
I najlepsze: "nieudała się asymilacja", trzeba "wdrożyć programy asymilacji". Ale jakiej asymilacji? Europa to pustynia duchowa, więc niby do jakiego systemu wartości mają się ci muzułmanie asymilować? Do wielkiej pustki? Po jednej stronie mają jasny i spójny system wartości (abstrahując od jego sensowności czy obcości dla naszej łacińskiej cywilizacji) a po drugiej poza hedonistyczno-konsumpcjonistycznym bełkotem nie mają nic. Nie można nawrócić się na nicość. Ja do pewnego stopnia ich nawet rozumiem, dlaczego nieraz dzieci czy wnukowie emigrantów, którzy sami byli lekko indyferentni religijnie i kulturowo we Francji, Anglii, Niemczech nawracają się na Islam - on daje im jakiś system wartości, a Europa daje im wartości materialne, ale w sensie duchowo kulturowym nie ma nic do zaproponowania, odkąd sama odeszła od swojej tradycji. Rozumiem ich i może gdybym był muzułmaninem lub potomkiem muzułmanów, zostałbym taki jak oni. Ale że jestem Europejczykiem jedyne zakorzenienie w kulturze i jedyny system wartości może dać mi łacińska cywilizacja i na taką dawno temu "przeszedłem". W sumie przeszedłem trochę taką duchową drogę jak oni, od swoich kilku poprzednich pokoleń, które dawno temu zdradziły łacińską cywilizację i się od niej odwróciły stając indyferentne - do mojego do niej powrotu.
Herbert napisał kiedyś ładny wiersz o którym mogę napisać, że go kocham i nienawidzę odi et amo.
Jak rozumieli Liwiusza mój dziadek mój pradziadek
bo na pewno czytali go w klasycznym gimnazjum
o mało stosownej porze
gdy w oknie staje kasztan – żarliwe kandelabry kwiatów –
a wszystkie myśli dziadka i pradziadka biegły zdyszane do Mizzi
która śpiewa w ogródku pokazuje dekolt oraz boskie nogi do samych kolan
albo Gabi z wiedeńskiej opery w lokach jak cherubin
Gabi z zadartym noskiem i Mozartem w gardle
czy w końcu do poczciwej Józi ucieczki strapionych
bez urody talentu i większych wymagań
a więc czytali Liwiusza – poro kwiatostanów –
w zapachu kredy nudy nafty którą zmywano podłogę
pod portretem cesarza
bo był wówczas cesarz
a imperium jak wszystkie imperia
zdawało się wieczne
Czytając dzieje Miasta ulegali złudzeniu
że są Rzymianami lub potomkami Rzymian
ci synowie podbitych sami ujarzmieni
zapewne miał w tym udział łacinnik
w randze radcy dworu
kolekcja cnót antycznych pod wytartym tużurkiem
więc za Liwiuszem wpajał w uczniów pogardę dla motłochu
bunt ludu – res tam foeda – budził w nich odrazę
natomiast wszystkie podboje wydawały się słuszne
znaczyły po prostu zwycięstwo tego co lepsze silniejsze
dlatego bolała ich klęska nad Jeziorem Trazymeńskim
dumą napawały przewagi Scypiona
śmierć Hannibala przyjęli z niekłamaną ulgą
łatwo zbyt łatwo dali się prowadzić
przez szańce zdań ubocznych
zawiłe konstrukcje którymi rządzi imiesłów
wezbrane rzeki wymowy
pułapki składni
– do bitwy
o nie swoją sprawę
Dopiero mój ojciec i ja za nim
czytaliśmy Liwiusza przeciw Liwiuszowi
pilnie badając to co jest pod freskiem
dlatego nie budził w nas echa teatralny gest Scewoli
krzyk centurionów tryumfalne pochody
a skłonni byliśmy wzruszać się klęską
Samnitów Gallów czy Etrusków
liczyliśmy mnogie imiona ludów startych przez Rzymian na proch
pochowanych bez chwały które dla Liwiusza
niegodne były nawet zmarszczki stylu
owych Hirpinów Apulów Lukanów Uzentyńczyków
a także mieszkańców Tarentu Metapontu Lokri
Mój ojciec wiedział dobrze i ja także wiem
że któregoś dnia na dalekich krańcach
bez znaków niebieskich
w Panonii Sarajewie czy też w Trebizondzie
w mieście nad zimnym morzem
lub w dolinie Panszir
wybuchnie lokalny pożar
i runie imperium
bo na pewno czytali go w klasycznym gimnazjum
o mało stosownej porze
gdy w oknie staje kasztan – żarliwe kandelabry kwiatów –
a wszystkie myśli dziadka i pradziadka biegły zdyszane do Mizzi
która śpiewa w ogródku pokazuje dekolt oraz boskie nogi do samych kolan
albo Gabi z wiedeńskiej opery w lokach jak cherubin
Gabi z zadartym noskiem i Mozartem w gardle
czy w końcu do poczciwej Józi ucieczki strapionych
bez urody talentu i większych wymagań
a więc czytali Liwiusza – poro kwiatostanów –
w zapachu kredy nudy nafty którą zmywano podłogę
pod portretem cesarza
bo był wówczas cesarz
a imperium jak wszystkie imperia
zdawało się wieczne
Czytając dzieje Miasta ulegali złudzeniu
że są Rzymianami lub potomkami Rzymian
ci synowie podbitych sami ujarzmieni
zapewne miał w tym udział łacinnik
w randze radcy dworu
kolekcja cnót antycznych pod wytartym tużurkiem
więc za Liwiuszem wpajał w uczniów pogardę dla motłochu
bunt ludu – res tam foeda – budził w nich odrazę
natomiast wszystkie podboje wydawały się słuszne
znaczyły po prostu zwycięstwo tego co lepsze silniejsze
dlatego bolała ich klęska nad Jeziorem Trazymeńskim
dumą napawały przewagi Scypiona
śmierć Hannibala przyjęli z niekłamaną ulgą
łatwo zbyt łatwo dali się prowadzić
przez szańce zdań ubocznych
zawiłe konstrukcje którymi rządzi imiesłów
wezbrane rzeki wymowy
pułapki składni
– do bitwy
o nie swoją sprawę
Dopiero mój ojciec i ja za nim
czytaliśmy Liwiusza przeciw Liwiuszowi
pilnie badając to co jest pod freskiem
dlatego nie budził w nas echa teatralny gest Scewoli
krzyk centurionów tryumfalne pochody
a skłonni byliśmy wzruszać się klęską
Samnitów Gallów czy Etrusków
liczyliśmy mnogie imiona ludów startych przez Rzymian na proch
pochowanych bez chwały które dla Liwiusza
niegodne były nawet zmarszczki stylu
owych Hirpinów Apulów Lukanów Uzentyńczyków
a także mieszkańców Tarentu Metapontu Lokri
Mój ojciec wiedział dobrze i ja także wiem
że któregoś dnia na dalekich krańcach
bez znaków niebieskich
w Panonii Sarajewie czy też w Trebizondzie
w mieście nad zimnym morzem
lub w dolinie Panszir
wybuchnie lokalny pożar
i runie imperium
Lubię bo pięknie oddaje to co stało się w Europie a nienawidzę, bo jak z niego wynika pokolenie Herberta i jego ojca, czyli z mojego punktu widzenia, gdzieś moich dziadków / pradziadków dokonało WIELKIEJ ZDRADY. A ja chciałem od swych najmłodszych lat, które sobie przypominam, czytać Liwiusza tak jak odczytywali do dziadowie i pradziadowie Herberta. By móc jak oni ulegać złudzeniu że jestem RZYMIANINEM i potomkiem RZYMIAN. Gdzieś w obrębie mojej późnej podstawówki / wczesnego liceum (nie było wtedy bowiem gimnazjum) nastąpiło moje "nawrócenie" na rzymskość, gdy czytając o tamtych czasach zobaczyłem jak pokolenie moich przodków zdradziło swą kulturę. Trochę jak ci młodzi muzułmanie zaciągający się do ISIS. I mnie też dumą napawały przewagi Scypiona gdy o nim w podstawowej szkole książkę pierwszy raz czytałem i Flaminiusza, i Cezara i niezliczonych, którzy budowali podwaliny naszej cywilizacji. A potem mniej więcej w średniej szkole "nawróciłem" się na język łaciński zrozumiawszy że to łacina stworzyła Europę. Nie chciałem badać co jest pod freskiem i dlatego budził we mnie echo teatralny gest Scewoli i krzyki centurionów a nigdy nie wzruszałem się klęską Samnitów czy śmiercią tysięcy Galów, jeśli już to może klęskami Etrusków i Greków trochę jako że oni też reprezentowali stare i piękne cywilizacje. A czytając o upadku Konstantynopola choć wiedziałem, jaki jest koniec, zawsze do ostatniej strony liczyłem, że stanie się cud i Imperium Romanum zmartwychwstanie.
I to doświadczenie było częścią dziesiątek pokoleń młodych ludzi w Europie, którzy żyli przede mną. A to doświadczenie zostało im odebrane przez pokolenie moich dziadków i pradziadków przez WIELKĄ ZDRADĘ i odejście od łacińskiej cywilizacji. Ludzie, którzy odebrali im to doświadczenie rzymskości są na głębszym poziomie odpowiedzialni za kryzys europejskiej tożsamości i to co się obecnie dzieje. A muzułmanie nigdy się nie zasymilują, ponieważ nie można "nawrócić się" na pustkę. Współczesna Europa nie ma im żadnych wartości do zaproponowania, tak jak nie miała ich do zaproponowania mnie. Tego nie widzą tak do końca nawet ci którzy mówią o europejskich wartościach ponieważ nawet nie bardzo rozumieją czym one są. Nie rozumieją, ze to łacina stworzyła Europę. Pokolenie naszych dziadków i pradziadków nam je odebrało i oby gdzieś tam po drugiej stronie spotkała je za to kara!
MCCLXXXVIII. ...
Najbardziej "zabawnym:" jeśli słowo zabawne jest tu na miejscu w kontekście wydarzeń w Paryżu jest używanie przez rożne portale określeń "szok" czy "niedowierzanie". Mówić w tym przypadku o szoku to tak jakby ktoś był zszokowany, że jak wchodzi do pokoju i naciska włącznik światła to ono się zapala. Faktycznie dziwaczne i szokujące.
MCCLXXXVII. Paryż we krwii
Tak jak niejednokrotnie pisząc notatki moje to przewidywałem, kultur tak różnych jak zachodnia kultura, choć od korzeni swych łacińskich oderwana i islamska, wspólne w jednym kraju mieszkanie na dłuższą metę przelew krwi wielki spowodować musi. I tak dzisiaj, gdy Paryż spływa krwią myślę, że to nie jest wypadek i to nie jest wyjątek, to tylko zwiastun, mały, drobniutki zwiastun tego co wkrótce, przy czym wkrótce należy w historycznym znaczeniu rozumieć, czyli nie rok lub dwa ale może kilkanaście lub nawet jeśli szczęście mieć będziemy kilkadziesiąt lat, dziać się będzie we Francji, Niemczech i innych krajach do których wpuszczono wojujący islam. Kto wygra tego nie jestem w stanie przewidzieć, i trudno na to pytanie odpowiedzieć, ale trzeba być ślepym, aby nie dostrzegać, że ofiary będą liczone w milionach. I to wszyscy ci którzy wojujący Islam wpuścili do Europy a często jeszcze go zapraszali będą mieć tą krew na rękach. Współczesna Europa i ogólnie demokratyczne państwa są gotowe na wojnę klasyczną, ale kompletnie nieprzygotowane na nowy typ wojny hybrydowej, odbywający się za pomocą ekspansji demograficznej i terroru. Dodatkowo całkowite oderwanie od europejskich wartości - a europejskie wartości to nie jakieś duperele o których mówią w Parlamencie Europejskim ale kultura łacińska, tylko pogłebia ten stan, bo powoduje, że Europejczycy są w zasadzie pozbawieni jakichkolwiek spójnych podstaw kulturowych, bo trudno za takie uznać pseudooświeceniową komercyjną papkę pozbawioną sensu, ładu i składu.
Oczywiście szkoda ofiar które zginęły, ale przecież od dawna było wiadomo, że coś podobnego musi się stać, a jedynym pytaniem jakie rozsądny człowiek może sobie zadawać, to nie czy, ale kiedy to się stanie. Dlatego nie wiem czy to będzie już, czy stan zawieszenia jeszcze potrwa trochę lat, ale jestem przekonany, że to dopiero początek, jak w filmie zwiastun, zapowiedź, tego co będzie się dziać.
Oczywiście szkoda ofiar które zginęły, ale przecież od dawna było wiadomo, że coś podobnego musi się stać, a jedynym pytaniem jakie rozsądny człowiek może sobie zadawać, to nie czy, ale kiedy to się stanie. Dlatego nie wiem czy to będzie już, czy stan zawieszenia jeszcze potrwa trochę lat, ale jestem przekonany, że to dopiero początek, jak w filmie zwiastun, zapowiedź, tego co będzie się dziać.
piątek, 13 listopada 2015
MCCLXXXVI. Corvus et nebula
Via obscura corvus et nebula
Strepitus tacitus auditur
Inter arbores mira creatura
Insana per terram vagitur
Strepitus tacitus auditur
Inter arbores mira creatura
Insana per terram vagitur
MCCLXXXV. De exercitationibus meis
Paene annum cotidie (septies in septimana) domi exercitationes facio secundum variis programatis quas in interrete inveni. Sentio meliiorem esse exercitationes facere cum programate quam se ipse exercare. Si programmatum habes non debes quotidie cogitares quid faceas quid exercitas sed scis certissime. Ego quoque talis sum piger me sine descriptione nihil facere posse :) Sed si descripionem bonam et accuratam habeo secundum eam facillime omnia facio. Descrupionem rerum acturum continentem rem sacram mihi esse. Et nunc paene cotidie exercitans formam fisicam meam cotidie meliorem fieri puto. Placet id mihi nam antiqui non solum animum sed etiam corporem exercere debere sentiebant. Et me eorum vestigia properantem quod ei praeceperunt faciendum est. Sentio autem ita me fore ut sanus sim. Et omnibus quoque ab summo corde suadeo ut exerceant se cotidie domi nam si corporem snum habeant etiam anima eorum sana fit.
czwartek, 12 listopada 2015
MCCLXXXIV. De eligendo vitae genere II
I jeszcze taka perelka:
Quamquam mirari possis, et iure podobno,
Esse scelus księdzo cnotliwą ducere żonam
Et non esse scelus kurwam choware kucharkam
środa, 11 listopada 2015
MCCLXXXIII. De eligendo vitae genere
Ciekawym czemu, w różnych szkolnych wyborach gdy fragmenty wiersza Kochanowskiego "Carmen macaronicum de eligendo vitae generae" są zamieszczane nigdy nie pokazują tego fragmentu :D
Czyżby młodych nie należało pouczać mądrymi słowy :D
Fors et aberrassem, quae sunt humana niemądre
Ingenia, et iam me chytrus tentare diablus
Coeperat, ut żonam nobis pojmare liceret
Et niepotrzebnam capiti superaddere curam
Czyżby młodych nie należało pouczać mądrymi słowy :D
MCCLXXXII. Opaska Xiaomi Mi Band
Od ponad trzech tygodni używam opaski Xiaomi Mi Band. Przy jej wykorzystaniu można na smartfonie mierzyć ilość kroków jakie się przeszło w ciągu dnia, fazy snu, a poza tym opaska ma też budzik. Wszystkie trzy opcje działają bardzo dobrze
Dzięki licznikowi kroków można łatwo sprawdzić swoją dzienną aktywność - ja staram się ją trzymać na takim poziomie aby dzienna średnia przekraczała mi 10000 kroków. Co bez treningu codziennego wcale nie byłoby łatwe, bo np. siedząc cały dzień w domu bez treningu to 2000-3000 wychodzi co jest strasznie niezdrowe. Na szczęście z trenowaniem i pracą do której jeżdżę autobusami spokojnie te 11000-14000 dziennie średnio robię. Po analizie tego ile mi kroków daje codzienny trening coraz bardziej jestem przekonany, że nie można normalnie zdrowo funkcjonować bez trenowania codziennego lub prawie codziennego. Brak treningu to samobójstwo dokonywane na własnym organizmie.
Analiza snu - licznik analizuje fazy snu głębokiego i płytkiego. Staram się na tej podstawie znaleźć jakąś zależność np. co robić aby mieć większy odsetek snu głębokiego ale na razie idzie mi to marnie. Niemniej zegarek mierzy ile się spało co jest przydatne.
Budzik - w postaci drgania zegarka na ręce. Moim zdaniem najlepsza opcja tej opaski. Budzik budzi wtedy, gdy jesteśmy w śnie płytkim co jest zdrowe sprzyja wysypianiu się i jest się wtedy mniej zmęczonym. Jak dla mnie rewelacja, dość powiedzieć, że odkąd mam opaskę ani razu nie obudziłem się po 6! Średnią snu mam za te trzy tygodnie nieco ponad 5 godzin i jestem bardziej wyspany niż wcześniej. Jak dla mnie to budzenie to rewelacja!
Poza tym bateria trzyma bardzo długo. Jak naładowałem pierwszego dnia po zakupie, tak trzyma do dziś i jeszcze trochę potrzyma. Myślę, że obiecywane w materiałach 30 dni nie są przesadą.
Po kilku dnia noszenia można się przyzwyczaić i nawet nie czuje się, że coś ma się na ręce.
Biorąc pod uwagę, że opaska jest chińska i kosztuje kilkadziesiąt złotych, zdecydowanie mogę ją polecić.
Dzięki licznikowi kroków można łatwo sprawdzić swoją dzienną aktywność - ja staram się ją trzymać na takim poziomie aby dzienna średnia przekraczała mi 10000 kroków. Co bez treningu codziennego wcale nie byłoby łatwe, bo np. siedząc cały dzień w domu bez treningu to 2000-3000 wychodzi co jest strasznie niezdrowe. Na szczęście z trenowaniem i pracą do której jeżdżę autobusami spokojnie te 11000-14000 dziennie średnio robię. Po analizie tego ile mi kroków daje codzienny trening coraz bardziej jestem przekonany, że nie można normalnie zdrowo funkcjonować bez trenowania codziennego lub prawie codziennego. Brak treningu to samobójstwo dokonywane na własnym organizmie.
Analiza snu - licznik analizuje fazy snu głębokiego i płytkiego. Staram się na tej podstawie znaleźć jakąś zależność np. co robić aby mieć większy odsetek snu głębokiego ale na razie idzie mi to marnie. Niemniej zegarek mierzy ile się spało co jest przydatne.
Budzik - w postaci drgania zegarka na ręce. Moim zdaniem najlepsza opcja tej opaski. Budzik budzi wtedy, gdy jesteśmy w śnie płytkim co jest zdrowe sprzyja wysypianiu się i jest się wtedy mniej zmęczonym. Jak dla mnie rewelacja, dość powiedzieć, że odkąd mam opaskę ani razu nie obudziłem się po 6! Średnią snu mam za te trzy tygodnie nieco ponad 5 godzin i jestem bardziej wyspany niż wcześniej. Jak dla mnie to budzenie to rewelacja!
Poza tym bateria trzyma bardzo długo. Jak naładowałem pierwszego dnia po zakupie, tak trzyma do dziś i jeszcze trochę potrzyma. Myślę, że obiecywane w materiałach 30 dni nie są przesadą.
Po kilku dnia noszenia można się przyzwyczaić i nawet nie czuje się, że coś ma się na ręce.
Biorąc pod uwagę, że opaska jest chińska i kosztuje kilkadziesiąt złotych, zdecydowanie mogę ją polecić.
MCCLXXXI. Dies Libertatis vel Independentiae
Hodie in Polonia festum nationalem Diem Libertatis vel Independentiae nominatum habemus et hac causa aliquod scribendum est mihi in blogo de eo die historiaeque eius. Undecimo autem Novembris habemus eum fesum nationalem in commemoratione rebus que factae sunt anno 1918. Eo anno, Bello Mundano Primo finito Polonia post centum viginti tres anno revivebatur et denuo libertatem recuperavit. Eo die in Francogalia armisticium inter aliantes et germanos factum est quo die bellum finivisse putamus. Pidie autem Iosephus Pilsucius ad varsoviam venisse et libertatem omnibus polonis renuntiavise scimus. Omnes viae varsoviae plene multibus hominibus erant qui gaudentes ludentesque currebant et clamabant Libertas! Patriam denuo habemus! Factum est et in perpetuum erit! Liberi sumus! Hoc in commemorationem festum nationale factum est.
piątek, 6 listopada 2015
MCCLXXX. Focus T25
Zakończyłem fazę alfa treningu Focus T25. Tym razem było dużo lepiej i łatwiej niż w styczniu, choć jeszcze nawet teraz dwa filmiki z zwłaszcza jeden w kilku miejscach sprawiają mi kłopot. Jednak widać wyraźną poprawę - niższe tętna, lepiej nadążam za treningiem i prawie wszystkie ćwiczenia jestem w stanie zrobić (choć w 2 jeszcze nie wytrzymuję tak długiej serii jak na filmie, niemniej jeszcze w styczniu jednego z tych ćwiczeń w ogóle nie byłem w stanie zrobić). Od poniedziałku faza beta :)
MCCLXIX. Śmierć Europy
Ostatnimi czasy czytałem kilka tekstów o śmierci Europy. Autorzy piszą ciekawie i często podają wiele słusznych powodów tego zjawiska, ale nie dotykają samej istoty rzeczy. Europa umiera bowiem przez odejście od łaciny. Czymże bowiem jest europejska cywilizacja, czy liberalizmem?, a to wcześniej jej nie było?, czy oświeceniową filozofią? a to wcześniej jej nie był? czy może chrześcijaństwem? a wcześniej jej nie było? Była. Była, bo Europa to cywilizacja łacińska, a cywilizacja łacińska może istnieć tylko w symbiozie z łaciną. Bez niej jest jak zupa pomidorowa bez pomidorów, po kilku łyżkach ma się ochotę wyrzygać. Odejście od łaciny spowodowało, że weszliśmy na drogę zmierzchu cywilizacji europejskiej - czyli cywilizacji łacińskiej. Za ileś lat na jej gruzach urodzi się pewnie jakaś nowa cywilizacja, ale z klasyczną cywilizacją Europy nie będzie miała ona wiele wspólnego. Wraz z łaciną umarła Europa i tak będzie wyglądało to kiedyś z perspektywy stuleci.
niedziela, 1 listopada 2015
MCCLXVIII. Listopadowa mgła
Ostatnie dwa dni każdemu porankowi towarzyszy zawsze za oknem mglą, mgła, której lekka i zwiewna toń dotyka domów, drzew i trawy, Mgła, która przenika wszystko wokół osadzając się na otaczających obiektach.
Listopadowy ranek w mgle tonie
Gdy duchy powoli przez przestrzeń suną
Wyciągając z grobów lodowate dłonie
Pod widoczną wschodzącego słońca lekką łuną
Pokrywa lepka, wilgotna chmura
Wszystko co świat cały wokół zawiera
Przychodzi do głowy każda bzdura
Gdy oczu światło wśród mgły spoziera
Duchy wychodzą, duchy przejrzyste
Many, dziady, postacie zwiewne
Dłonie mają całkiem bezkrwiste
Czegoś szukają dzisiaj zapewne
I smętna dusza błąka się, kręci
Krążąc wśród grobów, kamieni starych
Pewnie dym zniczy ją tutaj nęci
Lub inne żywych dla zmarłych dary
Bo co innego many dziś wzrusza?
Co powoduje, że się błąkają?
czemu tu krąży martwa dziś dusza?
Jakie zamiary umarli mają?
Słychać tam szmery, gdzie mur się kruszy
W mgle odwracając głowę - spozierasz
Widać spod śmieci myszy tam uszy
Po co w śmietniku myszko tam gmerasz?
Mgła znów ją skrywa, nie widać myszki
Ale coś przecież o murek stuka
Może to duchy rzucają szyszki?
Lub szkielet nogą tłucze po brukach?
Mgła się unosi, wszystko okrywa
Słychać w niej dziwne głosy i dźwięki
Na starym flecie coś tam pogrywa
Słychać kłapanie dziwnej paszczęki.
Idąc w jej środek, w mgły obłok wchodzę
Ona po twarzy lekko mnie gładzi
Cały w jej toni zamknięty brodzę
Nie wiem co mgła na świat sprowadzi.
I nic nie widać, tylko te głosy
Słychać tam wszędzie skąd są nie znając
Coś się porusza jak pola kłosy
Za grobem gdzieś iść zmierzam chowając
Lecz czy wyskoczą tam zza pomnika,
który za chwilę będę omijał?
Widać wśród bieli blaski ognika
Zęby swe w szyję będzie on wpijał
Wnet słońce mgłę przepędza promieniem
Heliosa blask many przegania
Wiatr chmury przepędza tchnieniem
Blask się zza nich wyłania
I tonie cmentarz w słońcu spowity
Poranną porą cichy, kamienny
A tam pod murem człowiek wypity
Klnie na słońca blask promienny
Który w oczy uderza paskudnie
I spokojnie sunąć przeszkadza
Jasno się robi jakby w południe
Subskrybuj:
Posty (Atom)