czwartek, 26 lutego 2015

MCLXXV. Ostatnia kula

Ładna piosenka :)


Zapadam w ciemność i las
to moje życie, to mój dom
przyjaciel księżyc w porę zgasł
mateczka noc okryła mgłą
już nie mam dokąd uciec stąd
a nogi nie chcą nosić mnie.
Domyka się obławy krąg
do rana sam wykrwawię się.

Za to, że wolnym chciałem być
ścigają mnie jak sfora psów
ci co na smyczy wolą żyć
i nie podniosą nigdy głów.
Moja wolności nie znał cię
żaden niewolnik, żaden pies.
Dla nich obroża zwykła rzecz
dla mojej szyi pętlą jest.
Dla mej wolności ....
mojej wolności ...

Tylu przyjaciół przeszło już
na drugą stronę, w lepszy świat
garbate krzyże pokrył kurz
w dziurawych hełmach gwiżdże wiatr.
Szukali światła w mroczne dni
przed Bogiem tylko chyląc kark.
Pośród klęczących dumnie szli
w pogardzie mając każdy targ.

Za to, że wolnym chciałem być
ścigają mnie jak sfora psów
ci co na smyczy wolą żyć
i nie podniosą nigdy głów.
Moja wolności nie znał cię
żaden niewolnik, żaden pies.
Obroża dla nich zwykła rzecz
dla mojej szyi pętlą jest.
Dla mej wolności ....
mojej wolności ...

Wstaje świt, opada mgła
nadchodzi nowy piękny dzień.
Moja wolności przy mnie trwaj
najbardziej teraz kocham cię.
Ostatni nabój, krzyża znak
burzy się krew, szczęknęła broń,
wybaczcie jeśli coś nie tak
przez chwilę lufa chłodzi skroń.

Za to, że wolnym chciałem być
ścigają mnie jak sfora psów
ci co na smyczy wolą żyć
i nie podniosą nigdy łbów.
Moja wolności nie znał cię
żaden niewolnik, żaden pies.
Obroża dla nich zwykła rzecz
obroża dla mnie pętlą jest.
Dla mej wolności ....

mojej wolności ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...