piątek, 30 stycznia 2015

MCXLVI. Czarny koń

Czarny koń

Czarny koń gdzieś pędzi w dali
Słońce jego grzbiet dziś pali
Piasek wbijają kopyta
Droga przed nim nieprzebyta

Tam daleko gdzieś w oddali
Gdzie się piasek z niebem styka
Mieczem błyska z twardej stali
I o drogę jeźdźca pyta

Pasek tłumi się, kotłuje
Ptak gdzieś z góry obserwuje
Jak na koniu pędzi czarnym
Jeździec szlakiem tym niegwarnym

Kopyt mocne uderzenia
Piach wzbudzają i złudzenia
Błyska coś - fatamorgana
Wiatrem chusta potargana

Czarny płaszcz i czarne oczy
Widok konia ten zaskoczy
Jedzie, jedzie jeździec w dali
Słońce cały czas czas znów pali

Czarny kaptur twarz otoczy
Zanim mu wypali oczy
I już znika koń skrzydlaty
Przez horyzont popielaty

Czarny płaszcz  przecina  krawędź
Jak skrzydlaty, biały łabędź
Nie ma jeźdźca i pustyni
Ranek, nikt dźwięków nie czyni

Gdzie jest koń i gdzie płaszcz czarny
Wschodzi dzisiaj ranek parny
I czy jeszcze coś tam było
Czy to wszystko mi się  śniło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...