wtorek, 28 sierpnia 2012

CCCXXIII. Spleen II


W gąszczu posępnym mokrym i smętnym,
Pełnym splatanych starych gałęzi,
Podąża wodząc wzrokiem obłędnym,
Szkielet którego widok mnie mierzi.

Spływa jad trupi, kłapią mu kości,
Czaszka się rusza na kręgach oparta,
Bulgota stęchły zapach wnętrzności,
W górę gdzieś idzie, ręka zadarta.

Idzie i słucha jak wiatr krąży w koło,
Porusza kręgi jego jestestwa,
Idzie a głos mu się śmieje wesoło,
Do piekielnego on dąży królestwa.

Jak zombi wolnym podąża krokiem,
W ziemię śmierć wbija stopy kościste,
Zostawia na niej trupią posokę,
Kreśli na liściach znaki ogniste.

A wszystko, drzewa i domy, płonie,
W piorunach błyska niebo, świat cały,
Lecz trup podąża, wyciąga dłonie,
Jakby oczy widzieć nie chciały.

Wtem na płonącą głownię wdeptuje,
Na ziemię spada szkieletu postać,
Spalone kości, popiół wiruje,
Będzie na wieki tu musiał zostać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...