piątek, 4 kwietnia 2014

DCDXXXIX. ...

Przekonałem się niedawno, a dokładnie w środę, że to iż ludzie są profesorami na uczelni, nie znaczy jeszcze, że pozbyli się mentalności plemiennej. Obcy to dla nich wróg i śmieć i lepszy ktokolwiek byle swój niż najlepszy obcy, a wiedza, dorobek itp. to tylko nic nie znaczące bzdury. Jak kibole na ten przykład Wisły i Cracovii biegający z bejsbolami po mieście, skłonni ukatrupić każdego kto nie jest "swój". A gdyby ich najlepszy kumpel z którym się wychowali omyłkowo założył koszulkę przeciwnego klubu obcięli by mu łeb maczetą zanim zorientowali się kto to.

Całej parodii sytuacji dodaje, że jedna z tych osób swoją pozycję zawdzięcza tylko temu, że kiedyś obcy uznali go za swego i wyciągnęli pomocną dłoń. A z drugiej strony osoba, która niby jest nie swoja jest byłą studentką i wychowanką naszego wydziału, a osoby które uznały ją za nie swoją na tym wydziale nie studiowali a tylko na nim pracują. Świat po drugiej stronie lustra? Nie, oto rzeczywistość w której żyjemy, byłem zażenowany  i czułem wstyd za moje władze, że mają mentalność kibola. Ale, że wiele widziałem i mało co mnie może zdziwić zdziwienia nie czułem, bardziej po początkowym wkurzeniu smutek, bo po pewnych osobach spodziewałem się więcej. I gdy "przystawiono mi nóż do gardła" abym podjął decyzję sprzeczną z moimi zasadami, dobrem nauki i  honorem poczułem się jak kiedyś wiele lat temu jak w pewnym parku grupa kiboli wyskoczyła do mnie przystawiając nóż do gardła, abym wykrzyczał chwale ich klubu. I choć tylko głupi nie ustąpi kibolowi, który przystawia ci nóż do gardła, a krzyknąć "XXX mistrzem jest" szczególnej szkody nie czyni, to niesmak pozostaje jak smak goryczy wykrzywiającej usta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...