Jakikolwiek było mi to przykro napisać, a nawet myśleć, pierwszą myślą jaka przyszła mi do głowy po zamachach w Belgii było, że w sumie to dobrze im tak za to wszystko co zrobili z europejską cywilizacją w zachodniej Europie w drugiej połowie XX wieku. Za zdradę tradycji, wynarodowienie i zniszczenie zachodniej kultury. Szkoda Europy, ale owce zawsze zostaną zjedzone przez wilki, to normalna kolej rzeczy :(:(:(
Bardzo ciekawy Węgierski Folk Metal. Szybki i szalony. A poza tym Klara Zach ma związki z Polską, jeśli to, że młody Kazimierz Wielki ją zgwałcił można tak nazwać ;)
Tłumaczenie
(za stroną http://www.tekstowo.pl/piosenka,dalriada,z_ch_kl_ra.html, bo węgierskiego nie rozumiem nic a nic)
Ogród królowej zakwitł przez noc na zielono
Tu biała róża, tam czerwona
Ciemnowłose i jasnowłose panny widać co jakiś czas
Skończyłem pierwszy miesiąc Insanity Max:30. Bardzo fajny program, wyraźnie trudniejszy od Focusa T25. Na pierwszy rzut oka ciężko powiedzieć dlaczego, bo ćwiczenia w zasadzie poza kilkoma wyjątkami nie są specjalnie trudniejsze. Taki Speed 3.0 w Focusie opierał się np. na skompilowanych burpees. A jednak o ile Focusa robię teraz na luzie (z wyjątkiem siłowych programów z fazy gamma w szczególności jak wezmę większe odważniki niż 4kg - np. 7) to Max:30 przychodzi mi ciężej, mam na mim również sporo wyższe tętno. Wydaje mi się, że główną przyczyną nie są same rodzaje ćwiczeń, ale bardziej dłuższe interwały. W Focusie pojedyncze ćwiczenia robiło się dość krótko, co przy zmianie ćwiczeń powodowało że poszczególne partie mięśni odpoczywały. W Max 30 znacznie dłuższe interwały i koncentracja przez 5 minut na ćwiczeniach na konkretne mięśnie powoduje, że ciężej to wytrzymać. Choć jak do wszystkiego i do tego można sie rpzystosowac i często robiłem w jeden dzień Max 30 + jakiś siłowy trening z Focusa, lub mój jeden z ulubionych Speed 3.0.
Jako, że aby samemu wiedzieć co i jak trenować, zdarza mi się przeglądać blogi dotyczące tej tematyki napisze kilka uwag o rzeczach które mnie najbardziej wkurzają gdy czytam strony temu poświęcone, lub reklamy różnych treningów.
Po pierwsze nie mam pojęcia czemu tylu facetów chce trenować na masę. Budowanie masy mięśniowej to jakaś idea fix dużej części męskiej społeczności w necie. Nie neguję potrzeby treningu siłowego, czy posiadania pewnej masy mięśniowe. Ale na co komu, poza kulturystami, np. 60 i więcej kilo samej masy mięśniowej tego doprawdy żadnym sposobem nie jestem w stanie pojąć. Że niby się wtedy np. więcej wyciśnie na sztandze? Ale na co to komu w realnym świecie. Jak z tą swoją masa mięśniową człowiek się męczy jak ma wejść po schodach na wyższe piętro, nie mówiąc o bieganiu po górach itp. Sprawność to: siła, moc, szybkość wytrzymałość, zwinność. Wszystko razem. owszem ktoś może szczególnie lubić którąś z tych cech ale budowa jednej - siły, kosztem wszystkich lub większości pozostałych to raczej droga do kalectwa a nie do sprawności. Typowy szpan młodych chłopaków, jak markowe ciuchy i inne gówno, które nikomu kto ma choćby elementarne resztki rozsądku w głowie nie jest do niczego potrzebny.
Po drugie schudnięcie. Ja rozumiem, ze dużo ludzi zaczyna ćwiczyć, aby schudnąć, i nie ma w tym nic złego. W końcu ja z moją normalną i mieszcząca się w normie wagą jestem postrzegany jako mocno chudy nie dlatego, że jestem jakiś szczególnie chudy tylko dlatego, że inni są grubi :d a przynajmniej duża ich część. I pewnie kiedyś tam na początku też to kiedyś tam dawno temu był jeden z moich motywów. Ale cholera! Jak zaczynasz ćwiczyć to ile będziesz chudł? Pół roku, rok, i osiągniesz wagę jaką chcesz? A potem co? Chudnąć dalej, aby zniknąć z powierzchni ziemi? Zaprzestać ćwiczeń? Bez sensu. Ćwiczy się przecież dla sprawności a chudnięcie to tylko jakiś tam efekt uboczny nie każdemu potrzebny. Tymczasem jak gdziekolwiek są jakieś programy treningowe, te które sam ćwiczę i inne, wszystkie materiały reklamowe piszą tylko o tym ile kto schudł to ćwicząc. A o poprawie sprawności nic lub niewiele. I o ile programy są często dobrze zrobione, to ten marketingowy bełkot ile kto kilogramów schudł i jak to mu kaloryfer się na brzuchu zrobił po 4 tygodniach ćwiczeń :D:D:D wywołuje u mnie efekt wymiotny. Ktoś w ogóle wierzy w ten stek bzdur?
Nocte sedeo legens scribensque undibus maris auscultans. Quies et taciturnitas. Nonne pulchra est nox quam fruere homo posse nonnumquam melior quam dies. Fruor, delector, ausculto, non manes que sunt sed undas pulchritudinem vocem eorum, quae cantant susurruntque. Tempus est amoenus.
Ver quamvis advenire ad nos heri debuit non venisset et nunc nobiscum esse nolit. Non placet mihi Pascham mense martio esse nam tunc non habet talem amoenitatem quam esse posse si exempli causa in fine mense Aprili esse solet, quod tempus calidus saepe est. Sed etiam quamvis tempestate non pulchra tempus feriarum semper mihi placet nam puto ferias et otium rem meliorem quam negotia viro sapienti esse debere. Nam ipsum verbum schola tempus liberum ab vanis rebus significat. Et talem scholam quo modo illi viri antiqui verbi significationem cognoscebant velim cotidie habere ut de rebus que mihi placent legere vel corpus meum exercere possim. Nam homo non debet animum inculcare in rebus externis, mundanisque quae sunt post eum sed cogitare tantum de se ipso, de mente corporeque sua. Eas res execrare et eas utendo furare. Talem vitam Deorum immortalium similem esse dicere posse. Et talem vitam me fruere placet et puto si tantum possum fruor.
"Ludzie, którzy uważają, że ich zdolności intelektualne pozostają niezmienne przez całe życie i zostały określone w procesie dziedziczenia, wykazują skłonność do unikania wyzwań, którym mogliby nie sprostać, ponieważ niepowodzenia byłoby dla nich dowodem ich mniejszych zdolności wrodzonych. I przeciwnie, w przypadku ludzi, którzy otrzymali pomoc pozwalająca im zrozumieć, że wysiłek i proces uczenia się powodują zmiany w mózgu, a zdolności intelektualne w dużym stopniu lezą w zasięgu kontroli, istnieje większe prawdopodobieństwo podejmowania trudnych wyzwań i trwania przy ich realizacji"
Bardzo ważne stwierdzenie o którym warto pamiętać. Ze swojego doświadczenia mam wrażenie, ze duża cześć ludzi zwłaszcza ukończywszy studia, czasem trochę później przestaje być zainteresowana uczeniem się niczego nowego, albo co najbardziej przerażające uważa, że w takim wieku nie można się już niczego nauczyć. Czysty obłęd.
"Zostaliśmy wychowali tak, by myśleć, że mózg jest zaprojektowany na stałe, w sposób niepodlegający zmianie, a nasz potencjał intelektualny od urodzenia pozostaje mniej więcej taki sam. Dziś jednak wiemy, że jest inaczej."
"Interferencję traktujemy jako przeszkodę w uczeniu się, ale niektóre jej rodzaje mogą wpływać na ten proces w zaskakująco pozytywny sposób. Czy wolelibyśmy przeczytać artykuł napisany normalną czcionką, czy też czcionką, która nie jest zbyt wyraźna? Niemal na pewno wybralibyśmy ten pierwszy. A jednak kiedy tekst okazuje się niezbyt wyraźny, lub też wydrukowany jest czcionką, którą nieco trudno jest odczytać, ludzie potrafią lepiej przypomnieć sobie jego treść"
Kolejne potwierdzenie tego, że jak coś jest trudne ma zwykle większa wartość dla naszego umysłu niż w sytuacji gdy jest łatwe. Lepiej zapada w pamięć. Pamiętam wszytskie swoje wycieczki na rowerze czy w góry w których zastał mnie ulewny deszcz lub burza, podczas gdy większość innych zlewa się ze sobą w bezimienna masę.
"Żywimy głębokie przekonanie, że nauka przychodzi nam łatwiej, jeśli skupiamy się na jednej rzeczy i uparcie ją powtarzamy, opinie tego rodzaju znajdują potwierdzenie, gdy wskutek realizacji zasady ćwiczyć, ćwiczyć, i jeszcze raz ćwiczyć osiągamy poprawę stanu naszej wiedzy. Badacze nazywają ów podwyższony efekt chwilową siłą. Techniki, które budują silę nawyku, jak rozkładanie ćwiczeń w czasie oraz ich przemieszanie i różnicowanie, sprawiają, ze wolniej dostrzegamy nabywane umiejętności, a poprawa nie jest w trakcie ich stosowania widoczna, więc nie motywują też do wzmożenia wysiłku."
Koncepcja, która dała mi bardzo dużo do myślenia - okazuje się, ze ucząc się dwóch przedmiotów np. dwóch języku lepiej zamiast pół dnia robić coś w jednym pół dnia w drugim lepiej je mieszać i zmieniać, np. co godzinę lub pół. Często mieszać ćwiczenia i sposób treningu. A przecież znam to ze sportu - interwały! Czemu więc zawsze wydawało mi się, że skoncentrowanie na jednym w nauce jest bardziej skuteczne? Ciekawa koncepcja, warta zastosowania, przez analogie do sportu myślę, że słuszna, a tak bardzo antyintuicyjna.
"Należy zmieniać zagadnienie, zanim je w pełni przećwiczymy"
"Im trudniej przychodzi nauka, tym jest ona solidniejsza, a wyuczona wiedza na dłużej pozostaje w głowie"
Oczywista, oczywistość ;) ale mało kto na co dzień tak do końca zdaje sobie z tego sprawę. Tylko przez trud przez wysiłek, przez ciągła walkę z samym sobą i swoimi ograniczeniami możemy się czegoś nauczyć. Per aspera ad astra. Coś było łatwe - znaczy nic się nie nauczyłeś, tu jak i w kolejnych zasadach o których napisze to samo sprawdza się w nauce i sporcie, bo czym więcej zajmuje się jednym i drugim tym bardziej zdaję sobie sprawę jak trening własnego umysłu i ciała są do siebie podobne i jak bardzo są dwoma stronami jednej monety, nierozdzielnymi i wzajemnie sprzężonymi.
Czytam właśnie "Harvardzki podręcznik skutecznego uczenia się". Książka zaskoczyła mnie nieszablonowym podejściem i faktycznie ciekawymi i cennymi radami, które niektóre gdzieś tam intuicyjnie rozumiałem i stosowałem, ale niektóre nie i to co robiłem okazuje się było czasem anty skuteczne. Zdecydowanie polecam przeczytać, gdyż otwiera oczy na wiele, wiele kwestii dotyczących tego quo modo można uczyć się skuteczniej. W kolejnych notkach mam zamiar zacytować kilka ciekawszych kwestii z tej książki, które najbardziej dały mi do myślenia.
Wczoraj zrobiłem kolejny fajny bieg tej wiosny, pierwszy wykonany ciągiem, bez przestanków. Ponad 17 km zrobione w 1h 40min w tym ponad 200m różnicy poziomów. Wbiegłem na Górę Św. Doroty najwyższy szczyt w mojej okolicy i kilka pomniejszych wzniesień. Na górze zaskoczył mnie śnieg którego się nie spodziewałem i po południowej stronie od której wbiegałem nie było go wcale, natomiast od strony północnej było bo mnóstwo, aż dziwne jak na taką niską górkę w środku miast.
Ładny, prawie 11 km spacer po Brnie - na planie poniżej. Ładne miasto, szkoda, że nie miałem czasu więcej pooglądać. I szkoda, że ranki były za zimne, aby pobiegać. Jak dużo jem na konferencji to samo chodzenie to dal mnie za mało, zwłaszcza jak pobiegać nie można, a na imprezie nikt nie tańczy i nie mogę się wyżyć, a ba dodatek jeszcze śpię więcej niż zwykle ;) Po przyjeździe do domu zacząłem od ponad 1,5 godzinnego treningu interwałowego :D
Wybrałem się dzisiaj na pierwsze w tym roku prawdziwe bieganie. Zrobiłem 16 km w 1.40 minut po okolicznych parkach. Po zimie i zimowych ćwiczeniach mam świetną moc i siłę ale brak biegania i roweru od października spowodował spadek kondycji w sensie zdolności do długotrwałego wysiłku.
Pierwsze pół godziny biegłem tak, że dziwiłem się, czy mi się zegarek nie zepsuł. W 30 minut zrobiłem 6km co jest na poziomie moich najlepszych biegów z zeszłego roku. Byly kilometry które biegłem tempem poniżej 5.00 co nawet w zeszłym roku zdarzało mi się tylko parę razy i to już w sezonie po zaprawie. Biegnąc takim tempem mógłbym przebić barierę 50min na 10 km. Ale potem było gorzej drugie pół godziny musiałem robić minutowe przerwy na chodzenie co 5-10 minut biegu. A ostatnie 40 minut kompletnie siadła mi kondycja i biegłem 2-3minuty biegu minuta chodu.
Pół godziny jest mi po zimie łatwo wytrzymywać, głównie dlatego, że moje treningi cardio zimą tyle zwykle trwają i na tyle wysiłku jestem względnie dobrze przygotowany.
Ale cieszę się bardzo, że w końcu mogłem pobiec większy dystans, zawsze na mnie działa to pozytywnie. Teraz tylko kondycja musi dorównać, mojej szybkości i mocy i chciałbym pobić wszystkie swoje bieganiowe zeszłoroczne rekordy.
Po zakończeniu całego T25 aż do fazy delta zabrałem się za Insanity Max 30. Jako, że zbliża się wiosna, pewnie nie dam rady zrobić całego, ale bardziej spróbować pewnych treningów. Zrobiłem na razie 3 przez trzy kolejne dni. Trening jest cięższy niż T25. I to nie że ćwiczenia jakieś cięższe, bo z tym daje radę bez problemu, tylko dłuższe interwały powodują, że bywają momenty, że nie wyrabiam i muszę robić przerwy. Niemniej po tym jak T25 poza ćwiczeniami siłowymi w sensie wytrzymałościowym zaczął być często dla mnie luzacki (PTE poniżej 3) jest to miła odmiana, dziś przy Friday Fight naciągnąłem PTE do 3,7 co jest całkiem niezłym wynikiem.
W poniedziałek wybrałem się na ranny marszobieg z Zakopanego na Kalatówki. Między 6 a 8 rano. Krótkawo, ale tyle miałem czasu. W gorę dość spokojne wejście z góry biegiem, ale bez forsowania tempa. Miewałem lepsze wyniki, ale na początek zawsze coś. 12km, 350m różnicy poziomów i średnia prędkość 6,6km na godzinę. W każdym razie pierwsze mini wyjście w góry i pierwszy bieg na dystans dłuży niż kilometr w tym roku zaliczony. Zwłaszcza podobało mi się moje tempo na zbiegu 2km - które osiągnęło około 6,20. Co prawda przy zbiegu, ale jak na bieganie w ubraniu zimowym, zimowych butach i po śniegu to wydaje się niezłe.
Nie mogę się doczekać poprawy pogody i wybrania na bieganie a potem rower w realnych warunkach, aby wypróbować jaką mam formę. Jak moja teoria mówi z wiekiem forma powinna rosnąć :) w każdej dziedzinie, inaczej jaki sens byłby ćwiczeń?
Z wszytskich piosenek Nightwish ta podoba mi się chyba najbardziej - piosenka o radości życia. Cudowna piosenka.
Élan
Leave the sleep and let the springtime talk In tongues from the time before man Listen to the daffodil tell her tale Let the guest in, walk out, be the first to greet the morn
The meadows of heaven await harvest The cliffs unjumped, cold waters untouched The elsewhere creatures yet unseen Finally your number came up, free fall awaits the brave
Come Taste the wine Race the Blind They will guide you from the light Writing noughts till the end of time
Come Surf the clouds Race the dark It feeds from the runs undone Meet me where the cliff greets the sea
The answer to the riddle before your eyes Is in dead leaves and fleeting skies Returning swans and sedulous mice Writings on the gardens book, in the minute of a lover's look
Building a sandcastle close to the shore A house of cards from a worn out deck A home from the fellowship, poise and calm Write a lyric for the song only you can understand
Come Taste the wine Race the Blind They will guide you from the light Writing noughts till the end of time
Come Surf the clouds Race the dark It feeds from the runs undone Meet me where the cliff greets the sea
Riding hard every shooting star Come to life, open mind, have a laugh at the orthodox Come, drink deep let the dam of mind seep Travel with great Elan, dance a jig at the funeral
Come Taste the wine Race the Blind They will guide you from the light Writing noughts till the end of time
Come Surf the clouds Race the dark It feeds from the runs undone Meet me where the cliff greets the sea