Dziś jak mówię komuś, że kiedyś miałem nadwagę to zazwyczaj robi głupi uśmiech i kompletnie nie chce w to uwierzyć. Albo każe pokazać jakieś zdjęcia, bo to przecież niemożliwe :D Niemniej tak autentycznie było, że w podstawowej szkole miałem nadwagę, może nie jakąś wielką ale jednak. Nie umiałem biegać, byłem bardzo słaby z jakichkolwiek ćwiczeń. Nawet były lata, że niektórzy mówili na mnie gruby. Ale pewnego razu zaparłem się, zaparłem się, że muszę schudnąć, bo tak dalej być nie może.
Nie drastycznie, bo nigdy w coś takiego nie wierzyłem, to daje tylko jazdę wagi w dół i w górę, ale powoli zacząłem zmniejszać dawki jedzenia i z roku na rok chudnąć. Pamiętając o podstawowej zasadzie, której nieprzestrzeganie prowadzi do tak zwanego efektu jo jo, że do poprzedniego jedzenia powrotu nie ma już nigdy. W pewnym momencie stałem się taki chudy jak inni. A potem doszedłem do tego, że jestem jednym z najchudszych, może nie dlatego, że ja tak schudłem tylko w pewnym momencie inni zaczęli grubnąć. W sumie na dziś to bym nawet mógł ze 2 kilo utyć i może by się to przydało. Ale kto był kiedyś gruby, to zostaje mu to gdzieś w psychice. Do dziś ważę się prawie codziennie i jak tylko waga wskazuje coś więcej czuję jakiś ścisk w sercu, choć mogłaby więcej, choć w sumie powinna, to gdzieś tam na dnie głowy czai się lęk, że to znowu wróci.
Ale jak zdążyłem się przekonać, nie tylko ja tak mam. Kilka razy rozmawiając z bardzo szczupłymi osobami przekonywałem się, że one też twierdzą, że kiedyś były grube. Co więcej mam wrażenie, że często osoby, które np. w podstawówce czy średniej szkole były chude potem łatwo grubną, bo o to nie dbają. A ktoś kto był gruby a potem schudł, on zawsze gdzieś tam na dnie głowy ma ten lęk i ten ścisk w sercu, który powoduje, że jak tylko wskazówka rusza w niewłaściwą stronę zaraz zmniejsza się dawki jedzenia. Nie jest to może jakaś uniwersalna reguła, ale jak napisałem z rozmów z wieloma ludźmi coś takiego mi wychodziło, więc chyba coś w tym jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz