Ciekawą rzeczą jest obserwacja ewolucji własnego bloga i tego co się pisze z biegiem lat. Jak zacząłem pisać w Internecie pisałem głównie na tematy poświęcone historii i łacinie. Natomiast z biegiem czasu coraz bardziej przechodziłem do koncentrowania się na okolicy, zdjęciach i pisaniu o samym sobie. Zastanawiam się, czy to nie jest jakaś perwersyjna potrzeba, aby siebie samego, swoje działania czy przemyślenia tak w internecie opisywać. No bo właściwie po co to pisać, jak tego i tak prawie nikt nie czyta, a nawet jak czyta to w zasadzie na co mu to? Z drugiej wszak strony tak mam, że lubię po prostu pisać i samo układanie literek w słowa, słów w zdania tych zaś w większe akapity mnie cieszy i bawi. I choć opisywanie dziwnych treści, jakie lęgną się w zakamarkach ludzkiego umysłu może niesie w sobie znamiona szaleństwa, to jednak samo pisanie pomaga układaniu myśli w głowie.
Bodajże chyba sam Cyceron twierdził, że jak zaczyna coś pisać, to sam proces pisania prowadzi go do tego, że coś układa mu się w myśli. Nie ma wcześniej większego planu a dopiero potem w trakcie pisania w jakiś sposób ta treść powstaje, niejako samoczynnie. I ja też tak często miałem, choć jestem jak pchła przy słoniu porównując się do jednego z najlepszych stylistów w języku łacińskim, że pisząc coś nie bardzo miałem plan co pisać tylko po prostu zaczynałem pisać, a treść w jakiś sposób sama powstawała. Zdarzało mi się pisać artykuły w przypadku których to co powstało włącznie z tematem bardzo mocno lub wręcz zupełnie odbiegało od tego co to miało być w momencie, gdy do pisania siadałem. Bo pisząc czuję się nieraz jak ktoś siedzący w łódce na rzece, który nie wie gdzie i w jakie miejsce meandrujący prąd szeroko rozlanej rzeki go doprowadzi. Porusza się to tu to tam zagląda w różne zakamarki i daje się unieść toni, unieść wodzie, która płynie.
Ale też zwykle w życiu dawałem się unieść wodzie która płynie, oczekując znaków przeznaczenia. Nie wiem czemu, może to chore, ale zawsze miałem wiarę w przeznaczenie i w to, aby obserwować otoczenie szukając jego znaków. Może to bez sensu, może to i głupie. Ale zawsze wierzyłem, że to co ma się stać się stanie bez względu czy ja tego będę chciał czy nie. Jak liść na wietrze pędzony tu i tam nie wiedzący, gdzie ten wiatr go doprowadzi. Bo czy liść możne znać zamiary wiatru? Czy może w jakiś sposób przeniknąć w jaką stronę ten wiatr będzie wiał? Nullo modo.
I bardzo często tak miałem, że to co chciałem się nie spełniało po to, aby spełniało się coś lepszego niż chciałem, czego by nie było, gdyby było to pierwsze. Zawsze mnie to dziwiło, dlaczego tak właśnie się dzieje. Ale nie ma po co opierać się losowi, tylko płynąć, płynąć z podmuchami wiosennego wiatru mając wiarę, że wiatr ten zawsze prowadzi nas do czegoś lepszego. I wiele razy było tak, że ludzie spalali się w walce o coś, goniąc za karierą, za wieloma rzeczami, a ja to samo dostawałem w pewnym momencie jakby na mnie ktoś spuszczał dary od losu, które po prostu spływały, a ja czasem wręcz się przed nimi broniłem, jakbym nie koniecznie chciał, aby one przyszły. Zawsze mnie to zastanawiało dlaczego tak się dzieje.
Gdy widzę zaś przelatującego łabędzia, który swym śpiewem rozdziera toń lutowego powietrza to wiem, że ten łabędź i ten śpiew jest symbolem wiosny i kwitnących kwiatów, które tak lubię. I gdy czuję lekki wiatr muskający mą twarz, wiem że niedługo wykwitną z ziemi pierwsze krokusy. A przeznaczenie będzie mnie dalej nieść w tym wietrze, między kwitnącymi kwiatami, jak pyłek, który unosi się nad ich kolorowymi kielichami. Gdzie mnie on doprowadzi nie wiem, ale wiem że zawsze trzeba mieć wiarę, że doprowadzi on do czegoś lepszego.
Wstąp do mnie... W czas wielkiego Postu o duszy ubogaceniu pomyśl!
OdpowiedzUsuńhttp://blog-wiary-objawionej.blogspot.com/2013/02/ufo-czyli-nol-albo-nlo-nad-helem.html#links
Patrzcie, jeszcze ewangelizować mię chcą na moim własnym blogu. Ja wierzę tylko jak napisałem w jednym z wcześniejszych postów słowami podanej tam piosenki "In my sword I trust" ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe skąd się to bierze bo na moim poprzednim blogu też trafił mi się kiedyś taki jeden co chciał mnie na coś tam nawracać Czy ja wyglądam na potrzebującego nawrócenia :P
OdpowiedzUsuń