W każdym razie w momencie jak mnie przegłosowali na uczelnianego profesora, czyli coś o czym zawsze marzyłem, chyba od małego, czytając książki o dawnych czasach i średniowiecznych uczonych i zawsze chcąc być tacy jak oni, co pewnie nigdy mi nie wyjdzie i na zawsze pozostanę tylko ich marną imitacją, to przed oczami ujrzałem całe moje dotychczasowe życie i przyszła mi na myśl lubiana piosenka po węgiersku.
I przyszedł mi do głowy ten mały chłopak, który będąc ciągle chory, mało sprawny, zbyt gruby, patrzył przez okno jak inni się tam bawią, czytał dziwne książki, i chciał być taki jak uczeni z dawnych wieków.
A oto piosenka Karpatii, którą umieściłem już tu kiedyś na blogu:
http://keraunos-takiesobieprzemylenia.blogspot.com/2012/11/cccl-zycie-to-tylko-jeden-dzien.html
I choć często boleję nad własną głupota, nad brakiem zdolności do wielu rzeczy, nad tym jak słaby i głupi jestem, przynajmniej w porównaniu z tym jakim chciałbym być, to jednak i tak przyszły mi do głowy słowa z tej piosenki:
Życie to tylko jeden dzień,
Dzień przyjaciele i nic więcej
Ale dla tego dnia moi kochani
Warto się było urodzić
Na kościach naszych mięsień wciąż gra
Choć ta ziemia już piła naszą krew
I widzisz wtedy tam daleko Jasność
Spowitą w lekkiej mgle
Zamiast bębnów słyszysz trąby
I bramy Nieba się otwierają
Tam kroczy Nasza Armia
Z powrotem toczy się po Mlecznej Drodze
Bo nieważnym skąd przychodzisz
Co ważne to dokąd zmierzasz
Z flagą niesioną wysoko
Przez silną pięść
I choć może są w życiu sprawy o wiele ważniejsze, wiem o tym, to jednak dziś wiele razy słuchałem Karpatii mając w oczach łzy szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz