Graffiti na murach - gdy idzie się gdzieś przejść po mieście ciężko ich nie zauważyć. Mam do nich stosunek mieszany. Bo z jednej strony jest to oczywiście wandalizm, niszczenie budynków itp. Z drugiej strony, gdyby coś nagle przysypało nasze miasto, np. wulkan :D to wtedy, gdyby je jak Pompeje odkopano za tysiące lat graffiti byłyby niezwykłym dowodem i artefaktem naszej cywilizacji. I tak jak np. na codzień nie lubimy graffiti, które szpecą nasze budynki, tak graffiti pompejańskie są ciekawym elementem kultury, bardzo interesującym dla badaczy.
Więc nie będąc bazgrania po miejskich murach zwolennikiem, gdy włóczę się, jak to bywa moim zwyczajem, (lub jakby to Horacy powiedział sicut mea est mos ;) ) po parkach i różnych dziwnych miejscach z aparatem w ręce lubię porobić im zdjęcia. Bo przecież w pewnym stopniu ich treść, forma świadczą o nas i po jakimś czasie będą zabytkiem i jakimś elementem naszego istnienia i naszej tożsamości, jak każdy element z przeszłości, który zawsze choćby w swoich czasach był czymś zwykłym i brzydkim, po pewnym czasie staje się istotnym składnikiem naszej tożsamości i pamiątką.
I tak chodząc po jednym z parków otaczających moje osiedle można napotkać miejsce, w którym jest Pewna Muszla Koncertowa, niby czynna ale mocno zaniedbana. Choć pamiętam czasy, gdy była zaniedbana jeszcze bardziej, a w jej wnętrzu, wtedy pustym i zdewastowanym bawiliśmy się w różne gry. I ta muszla, a raczej mury jej stanowią pole do popisu wszelkiego rodzaju grafficiarzy, którzy różne treści na niej wypisują. I tak też dziś kilka takich zdjęć na blogu moim zamieszczam.
Prymitywne "uzewnętrznianie" własnego prymitywizmu. Ot i cała sztuka zwana "graffiti". Podobnie jak italo-disco, disco-polo i rapowanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zgadzam się, chyba nawet gorzej bo jednak rap to w niektórych przypadkach jest jakaś sztuka, a to co tu na zdjęciach to zwykłe bohomazy. Niemniej jednak skoro ktoś to nabazgrał to czemu tego nie uwiecznić, nie tylko piękno, ale i brzydota nadaje się do tego, aby ją pokazywać. I jest też w pewnym sensie symbolem naszych czasów.
OdpowiedzUsuńGraffiti przypomina mi apel Lema o niezaśmiecanie Kosmosu i Jego ostrzeganie przed fetorówką obrzydlnicą, krzesławką-dręczypupą, gauleiterum-flagellansii czy oczajduszkiem bezmyślnym...
OdpowiedzUsuńApel o niezaśmiecanie Polski przydałby się natychmiast. Jeszcze tylko czarni menele na Bronxie podobnie tworzą" [nie jestem rasistą!], barbarzyńcy w Kosowie i kilku innych enklawach "kultury"...
Czytałem kiedyś o nieporadnej "twórczości" graficznej małpoludów i kiedy teraz widzę grafitti, nasuwa mi się nieodparte przekonanie o tym, że historia cywilizacji [i nie tylko] zatacza koło...
Pozdrawiam z głębi Kosmosu
http://blog-wiary-objawionej.blogspot.com/2013/02/ufo-czyli-nol-albo-nlo-nad-helem.html?showComment=1361047097886#c3955747423566499301canie
http://blog-wiary-objawionej.blogspot.com/2013/02/ufo-czyli-nol-albo-nlo-nad-helem.html?showComment=1361047097886#c3955747423566499301
Cóż może gdyby jakiś przedstawiciel kosmicznej cywilizacji do nas trafił wziąłby rysunki te małpoludów jakichś dzieła, któż wiedzieć to może? :D
OdpowiedzUsuń