Oczy wilka widziały to zza starych dębów. Był ranek i była mgła a
Paralius znalazł tam Eminildę. Uciekała aż potknęła się na korzeniu, wilk to
widział, i ujrzał jak rycerz szablę swą złotą podnosi, błyskającą klejnotami.
Olbrzymi był, wielki i silny. I widział jak dziewczyna coś prosi, tłumaczy,
krzyczy. Słyszał jej głos, gdy ludzie go nie widzieli, bo stał przycupnięty w
krzakach paproci. A ona tłumaczyła, że to Tatarzy napadli na nich i zabili
Lothiena a ją w las ciągnęli. Wtedy, gdy usłyszeli jak Paralius biegnie uciekli
i ją zostawili. I słyszał wilk, jak mówi, Piękny jesteś Paraliusie taki silny i
wspaniały, Lothien to był tylko młodzik, a ty jesteś wielkim rycerzem. I
zobaczył uśmiech na twarzy Paraliusa, gdy ten szablę wbił w ziemię. Widział jak
dziewczyna i rycerz patrzą na siebie. Stali tam chwilę pół metra oddaleni,
wtedy ona nachyliła się w jego stronę, a on złapał ją za głowę i usta swojej do
jej ust przycisnął a ona objęła go za szyję.
------------
Aurelius biegł ile sił w nogach gdy ujrzał jak Paralius i Emnilda zbliżają
się do siebie. Był od nich kilkaset metrów, ale widział dobrze co się dzieje.
Nie! wykrzyczał z całych sił. Nie rób tego! Paralius nie mógł usłyszeć, był
zbyt daleko. A gdy objął ją, ręka Emildy zjechała mu po plecach, tam gdzie przy
pasie przypięty miał sztylet. Paralius całował ją namiętnie, a wtedy ona lekkim
wolnym ruchem wyjęła go z pochwy i wbiła mu go głęboko w szyję. Paralius padł
na kolana i wyciągnął błagalnym gestem dłoń, a wiedźma chwyciła wbitą w ziemię szablę
szybkim ruchem ścięła mu głowę.
Aurelius biegł krzycząc. W dłoni miał zaciśniętą szablę rzucił się z nią
na Emildę. Błysnęła stal. Wiedźma broniła się zacięcie, ale ani jej umiejętności
walki, ani słowa którymi próbowała go przekonać nie działały na Aureliusa, po
chwili ciął ją szablą przez pierś, a gdy leżała na ziemi ciął ją dalej i dalej
i dalej. A gdy ręka uderzaniem raz po raz zmęczona osłabła, ochłonął. Mgła
podnosiła się do góry a obok we krwi leżał Paralius, stary towarzysz. Podszedł do
niego, płaszcz czarny zsunął mu się z ramienia. Podszedł i spojrzał na zamknięte
oczy. Nie powiedział nic poszedł w las, aby konia znaleźć i przez step dalej
na czarnym rumaku pogalopować. Ale gdyby kto na jego płaszcz spojrzał widziałby dobrze, że lewa
jego strona, tam gdzie wyhaftowany był łeb wilka była cała czerwona, tak jakby
wilk na płaszczu napił się właśnie krwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz