Pisałem ostatnio kilka razy o Pogorii i o tym, że tamtejsze trasy rowerowe należą do najładniejszych w okolicy. Ale dotyczy to tylko jednej strony jeziora - zachodniej. Od drugiej strony - wschodniej, też są jakieś ścieżki, ale ziemne, mocno opiaszczone i rzadko się tam zapuszczałem, chyba co najmniej dwa lata tam nie dotarłem.
Ale kilka dni temu czytałem artykuł, że majowe deszcze uszkodziły mocno tamtejsze ścieżki i dlatego lepiej się tam na rowerze nie zapuszczać. Skoro wiec lepiej się nie zapuszczać dlatego też postanowiłem się zapuścić ;) Trasa ciężkawa, pełno piachu, po opadach wszystko tonie w błocie, małych jeziorkach, płyną niewielkie strumyczki, których nie było, a jary wyżłobione po deszczach są faktycznie potężne. Byłem jedynym wariatem, który tam jechał, inne istoty ludzkie zapuszczały się tam jedynie kładami lub terenówkami. Kilku kładowcom mnie nawet opryskało. Przejechać cały wschodni brzeg dałem rade, ale kończyło się na tonięciu w błocie, podrapanych nogach korzeniami, krwi i brudzie. Na dokładkę zamiast górskiego roweru miałem crosowy i jego zbyt wąskie opony w żaden sposób nie chciały jechać w piachu i błocie.
Niemniej było bardzo fajnie i z wycieczki jestem bardzo zadowolony. Zamiast zwykłej jazdy asfaltem taplanie się w błocie itp. atrakcje są fajne. Zawsze takie jazdy dłużej się pamięta niż zwykłe bezbarwne jedzenie, więc polecam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz