Dawno nie było dużej burzy. Nie, abym jej z jakimś niepokojem wyczekiwał, i każdego dnia wyglądał czy ona nadejdzie z niecierpliwością jej wypatrując, ale przecież w grozie swej burza jest piękna. Piękna jest zwłaszcza w nocy, gdy przez ciemny bezmiar nieba przelatują białe połyskliwe błyskawice. Groźna i piękna, dzika i nieokiełznana, wolna i wspaniała.
Płoń
Gdy niebo i ziemia
Splątane w płomieniach
I świat się przemienia
Na pustych kamieniach
Gdy gwiazdy migoczą
Ponieść dają się oczom
Które blask ich zoczą
Przez nieboskłon kroczą
Pioruny błyskają
Przez niebo fruwają
Wzajem się mijają
Gdy dudniąco grają
A drzewo na szczycie
Nie jest już w błękicie
Płonie dziś o świcie
W pochmurnym zachwycie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz