Dziś naszło mnie na napisanie krótko o moim ulubionym filmie z czasów jak chodziłem do średniej szkoły i początków studiów. Dziwnym westernie - antywesternie Sama Peckinpaha Dzika banda. W tamtych czasach widziałem ten film multum razy wiec mimo tego, iż nie oglądałem go od lat dużo pamiętam.
To co mnie uderzyło już przy pierwszym obejrzeniu wtedy to fakt, iż w tym filmie nie istnieje dobro co idealnie wpisywało się w mój nihilistyczny sposób myślenia. Można ile razy chce się ten film oglądać i nigdy nie znajdzie się tam nawet śladu pozytywnego bohatera. Jak w większości przypadków jest jakiś mniej lub bardziej klarowny podział na dobrą i złą stronę tu takiego nie ma. Tu wszyscy są źli, jedni bardziej inni trochę mniej źli ale zawsze źli.
Faceci to kanalie i mordercy kobiety to pazerne na kasę dziwki. Stróże prawa to banda morderców i sukinsynów, w Meksyku i rząd i powstańcy są podobnymi kanaliami. Najmniej negatywnymi postaciami, jeśli tak to można nazwać są niektórzy członkowie tytułowej bandy, zwłaszcza Pike, dlatego że kierują się czasem jakimś swoiście pojętym gangsterskim honorem i potrafią np. stanąć po stronie kumpla, niemniej i tak pozostają jedynie zbieraniną szumowin i morderców gotowych bez mrugnięcia okiem zabić każdego kto stanie im na drodze. Z tym, ze wszyscy pozostali są jeszcze gorsi, bo oni nie mają w sobie już nawet śladu jakiegokolwiek honoru czy jakichkolwiek zasad. Film przenika atmosfera kompletnej dekadencji i poczucie schyłku wszystkiego. Co ciekawe dziś aż takim fanem dekadencji totalnej nie jestem, ale kiedyś lubiłem to bardzo, poczucie bezsensu świata, bezsensu życia.
Nie żebym w sens tego nagle uwierzył, no bez przesady, ale poczucie bezsensu aż tak mnie nie męczy, bo znalazłem wiele rzeczy, które dają mi w życiu przyjemność. To zresztą tak na marginesie chyba najbardziej zaskakuje ludzi, którzy mnie dużo lat nie widzieli, a zwłaszcza od czasu średniej szkoły. Podobno, a przynajmniej niektórzy tak twierdzą, że przez całą średnią szkołę nie uśmiechnąłem się nigdy, a i na studiach bywało to rzadkie. Nie wiem czy nie przesadzają, ale jeśli tak to musiałem być niezłym oszołomem :D Dlatego czasem teraz niektórzy bywają zszokowani, że się śmieję z czegoś, dużo więcej gadam i podobno jestem zupełnie inny niż kiedyś. Nie wiem czy aż tak, ale może faktycznie wtedy miałem ludzi tak bardzo w dupie, że nawet mi się do nich zwykle gadać nie chciało.
Ale wracając do Dzikiej Bandy, ta atmosfera bezsensu i poczucie końca wszystkich wartości jakie istnieją bardzo mi się podobała. Może dziś ona aż tak nie szokuje, bo powstało wiele innych nihilistycznych filmów, ale jednak jakiś czas temu rzadko można było znaleźć film pokazujący tak bardzo negatywny obraz świata. Brutalność, cynizm, okradanie trupów i kompletny brak pozytywnych wartości. Czy to nie piękne, nawet jeśli nie, to przynajmniej ciekawsze niż cukierkowy świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz