Po 7 miesiącach niejeżdżenia jeździłem 4 dni pod rząd i przejechałem 220 kilometrów i nic nawet nie bolą mnie nogi. Aż czekam kiedy się to skończy ale raczej na razie mam wrażenie, że z dnia na dzień mam więcej siły.
Mój nowy, kupiony dziś górski rower, też jeździ świetnie, sporo szybciej niż poprzedni, inny sposób zmieniania biegów i tarczowe hamulce, czego się trochę obawiałem, gdyż znajomi ostrzegali mnie, że zbyt gwałtownie hamując tarczówkami można łatwo wylecieć z roweru i się potrzaskać, ogarnąłem momentalnie. Nie wiem jakie oni mieli tarczówki i jak to używali, ale owszem są minimalnie mocniejsze niż v-bake, ale działają bez problemu i starczy kilka minut, aby się przyzwyczaić i chyba trzeba by jadąc z góry na całej szybkości na siłę przedni wcisnąć, aby wylecieć, tylko pytanie po co?
W ogóle w związku z poprawą pogody i rowerem mam taki power i zadowolenie ze wszystkiego, że tylko czekać aż z jakieś strony zbiorę w łeb :d
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz