Jako, że aby samemu wiedzieć co i jak trenować, zdarza mi się przeglądać blogi dotyczące tej tematyki napisze kilka uwag o rzeczach które mnie najbardziej wkurzają gdy czytam strony temu poświęcone, lub reklamy różnych treningów.
Po pierwsze nie mam pojęcia czemu tylu facetów chce trenować na masę. Budowanie masy mięśniowej to jakaś idea fix dużej części męskiej społeczności w necie. Nie neguję potrzeby treningu siłowego, czy posiadania pewnej masy mięśniowe. Ale na co komu, poza kulturystami, np. 60 i więcej kilo samej masy mięśniowej tego doprawdy żadnym sposobem nie jestem w stanie pojąć. Że niby się wtedy np. więcej wyciśnie na sztandze? Ale na co to komu w realnym świecie. Jak z tą swoją masa mięśniową człowiek się męczy jak ma wejść po schodach na wyższe piętro, nie mówiąc o bieganiu po górach itp. Sprawność to: siła, moc, szybkość wytrzymałość, zwinność. Wszystko razem. owszem ktoś może szczególnie lubić którąś z tych cech ale budowa jednej - siły, kosztem wszystkich lub większości pozostałych to raczej droga do kalectwa a nie do sprawności. Typowy szpan młodych chłopaków, jak markowe ciuchy i inne gówno, które nikomu kto ma choćby elementarne resztki rozsądku w głowie nie jest do niczego potrzebny.
Po drugie schudnięcie. Ja rozumiem, ze dużo ludzi zaczyna ćwiczyć, aby schudnąć, i nie ma w tym nic złego. W końcu ja z moją normalną i mieszcząca się w normie wagą jestem postrzegany jako mocno chudy nie dlatego, że jestem jakiś szczególnie chudy tylko dlatego, że inni są grubi :d a przynajmniej duża ich część. I pewnie kiedyś tam na początku też to kiedyś tam dawno temu był jeden z moich motywów. Ale cholera! Jak zaczynasz ćwiczyć to ile będziesz chudł? Pół roku, rok, i osiągniesz wagę jaką chcesz? A potem co? Chudnąć dalej, aby zniknąć z powierzchni ziemi? Zaprzestać ćwiczeń? Bez sensu. Ćwiczy się przecież dla sprawności a chudnięcie to tylko jakiś tam efekt uboczny nie każdemu potrzebny. Tymczasem jak gdziekolwiek są jakieś programy treningowe, te które sam ćwiczę i inne, wszystkie materiały reklamowe piszą tylko o tym ile kto schudł to ćwicząc. A o poprawie sprawności nic lub niewiele. I o ile programy są często dobrze zrobione, to ten marketingowy bełkot ile kto kilogramów schudł i jak to mu kaloryfer się na brzuchu zrobił po 4 tygodniach ćwiczeń :D:D:D wywołuje u mnie efekt wymiotny. Ktoś w ogóle wierzy w ten stek bzdur?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz