Wreszcie udało mi się solidnie pobiegać. Sobota 21km, wtorek 23km dzisiaj 22km. Takie bieganie lubię :) Aby biegać poniżej 10km to nawet mi się ubierać nie chce bo szkoda czasu.
Zwłaszcza wtorek był fajny bo pobiegłem na Górę Św. Doroty, co prawda zwanie ją góra jest trochę przesadne bo ma to tylko 381m n.p.m. i nie wbiega się z jakiejś niskiej wysokości ale zawsze coś. Jak wbiegłem około 7 razy na szczyt to w sumie nabiłem ponad 400 m różnicy poziomów. Po płaskim można biegać, ale to to mnie kręci najbardziej to bieganie pod górę, jak i na rowerze też prawdziwa jazda to jazda pod górkę :) Szkoda jedynie, że w mojej okolicy nie ma większych gór bo ciężko ćwiczyć bieganie po górach bez gór. Potrzebowałbym taki podbieg na mniej więcej około 300 metrów różnicy poziomów jednym wbiegiem, wtedy bym się dał radę tak wytrenować, że by mi żadna góra była nie straszna. Niestety ani w okolicy domu ani działki na Jurze nie mam nic takiego :( i muszę się zadowalać substytutami. Ale i tak lepsze to niż nic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz