wtorek, 21 maja 2013

DLXV. Born to be wild

Pogoda co prawda nie bardzo w tym roku, a przynajmniej tylko niektóre dni do czegoś się nadają, ale jak już jest ładna to jeżdżę na rowerze dużo. Tak wiec pięknej niedzieli nie mogłem sobie odmówić jazdy po całej północnej Jurze w jeden dzień "wygłodniały" jazdy objechałem wszystko co się dało - Złoty Potok, Olsztyn, Poraj, Żarki, Mirów, Bobolice. W sumie ponad 120 km. Moja najdłuższa trasa w życiu na Jurze i bodajże 4 lub 5 w historii. Pobity rekord różnicy poziomów w jeden dzień - ponad 1100 metrów. A wszystko to w przepięknym tempie prawie 22km średniej na całej trasie. Jak tylko mam rower pod sobą i błękitne niebo nad głowa to świat robi się piękny :) Fajne jest też to, że wszystko to na zupełnym luzie i bez forsowania tempa. Dawniej przy takiej trasie to po zejściu z roweru ledwie trzymałem się na nogach a teraz to jest luz zupełny, cudne uczucie, ostatnio mam coraz częściej uczucie jakbym mógł autentycznie wzlecieć w niebo.

Ciekawy jestem, gdzie jest granica moich możliwości, bo nie uważam, aby moje jazdy były jakieś wielkie, widziałem osoby co jeżdżą dużo więcej i dużo lepiej. Ale faktem jest, że z roku na rok pobijam swoje kolejne rekordy i choć od lat mi każdy mówi, że więcej już nie dam rady to ja daję radę :D


He's been drifting
For so long,
Searching for the land.
Where heroes roam.

In the horizon,
The last ray of light,
A breeze from the other side,
Before he dies.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Link within

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...