Dusza i ciało
Powiadają, że ciało jest grobem duszy, która w nim uwięziona niby w lochu ciemnym światła słonecznego pozbawiona gnije i wzlecieć nie może. Dusza owa jak kajdanami przykuta do ciała, które puszką jeno będąc wartości nie ma, chciałaby wzlecieć w niebo jak ptak, by w podniebnych krainach przebywając lecieć nad polami i górami i patrzeć w dal niezmierzoną. Lecz wtem kajdan pęta w szyje duszy się wpijają, a raczej nie duszy, gdyż ta istota niematerialną będąc bólu w rzeczy samej czuć nie może, ale w ciało w którym ją uwieziono. I tak łańcuchem spętana na ziemię spada jak orzeł, którego łucznik strzałą niechybna doścignął. Skacze, wzlecieć chce, lecz nijak rozbić tego nie może.
A dusza owa świata niebiańskiego pragnąc, opuścić ten świat plugawy, w ziemskiej krainie leżący chce wzlecieć w obłoki wiedzy, i uwolnić się od materii. Lecz jak zrobić ona to może gdy ciało, te okowy w których jest trzymana, ją wiąże i nie chce jej tego dozwolić.
Wtem jednak myśl się pojawia, czy rzeczywiście ciało duszy więzieniem być musi, a jeśli już wiezieniem jest to czy jak owi Grecy twierdzili musi być również jej grobem. Bo przecież i więzienie różne być może. Możesz w lochu ciemnym gdzieś w jakimś azjatyckim kraju siedzieć, rano nogami skorpiona którego na twarzy czujesz budzony, lub też pałką strażnika, który ciało twe pomasować postanowił. Ale możesz też na ten przykład do więzienia w takiej Norwegii trafić, gdzie masz telewizor, boisko do pogrania w piłkę i żyjesz sobie wygodnie od trosk wszelakich wolny. Tak więc i wiezienie rzeczą straszną być nie musi, i choć lepiej by w nim siedzieć nie było to skoro już trzeba i wyjścia z karceru tego nie ma zamiast na kraty w oknie narzekać, tak więzienie ukształtować, by pobyt w nim więźnia przyjemniejszym uczynić.
Tak też czasu swego gdy lat mniej miałem myślałem, że więzienie jak to wiezienie, warte nic nie jest i trudno aby więzień miał się nim zajmować. Nie lepiej to duszą swą i umysłem się zajmować zamiast jakimiś kratami za którymi siedzieć przyszło. Co tam ciało własne i na co ono komu ani jak wygląda ani w co jest ubrane, wszystko to tylko kajdany jedynie od których uwolnić się trzeba.
Ale potem z wolna zaczęło mi się zdawać, że jednak zamiast karaluchów na więziennej podłodze może lepiej kwiaty w wazonie nawet w celi więziennej postawić. I tak więźniem być nie przestając i o podniebnym wzlocie w umysłu czystego krainę myśląc, organizacją i tego więziennego życia się zająłem. Boć przecież i Grecy owi którzy o tym, że ciało grobem duszy jest mówili, w rzeczy samej często odwrotnie postępować im przyszło. Oni to przecież sportu są wynalazcami, który nie duszę, a ciało kształtuje, aby i ono formę odpowiednią miało. Który to sport ciało kształtując nie pozwala mu jedynie workiem nieczystości, duszy grobem i wiezieniem pozostać, ale jej drugą stroną, z którą ona złączona nie jak kajdaniarz z więzieniem swym, ale jak dwie strony tej samej monety, które obie muszą być razem złączone, aby moneta powstała, a gdy jednej brakuje moneta nullo modo esse potest. Tak wiec może jednak dusza bez ciała też żyć nie może i jednak ciało to jej do istnienia jest niezbędne. A któż to wiedzieć może. Ale skoro nie może wiedzieć to lepiej nie zakładać od razu, że to worek plugastwa jedynie, a przynajmniej bezpieczniejszym tak się wydaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz