Słuchając innego wyglądu Vetulaniego dowiedziałem się, że neuronauka potwierdza to co zawsze czułem intuicyjnie, że lepiej koncentrować się na tym co piękne niż na tym co brzydkie. Okazuje się, że brzydota i piękno choć wydawać by się mogło, że wypływające z tego samego źródła mają zupełnie innym mechanizm. A dokładniej zupełnie inne obszary mózgu zapalają się gdy patrzymy na coś co oceniamy jako brzydkie a inne gdy patrzymy na to co piękne. Gdy patrzymy na to co brzydkie zapala się część naszego mózgu, którą mamy wspólną z innymi zwierzętami - ergo jesteśmy wtedy zwierzęciem. A gdy patrzymy na to co oceniamy jako piękne zapala się część mózgu, którą ma rozwiniętą jedynie człowiek :) Czyż to nie jest piękne, że jest to kolejna cecha odróżniająca nas od zwierząt, ze postrzegamy piękno. A ponieważ jak napisałem w notce "Rzymianie i barbarzyńcy" cechą człowieka cywilizowanego powinno być wyeliminowanie ze swej duszy wszelkiej zwierzęcości zwracanie uwagi na piękno a jak najmniejsze zwracanie uwagi na to co brzydkie jest właśnie eliminację pierwiastka zwierzęcego z siebie?
I czyż nie jest ciekawe, że antyczni Hellenowie byli chyba jedną z nielicznych jeśli nie jedyną cywilizacją, która w kanonie artystycznym stawiała na pierwszym miejscu piękno i ogólnie lubiła piękno we wszystkim. I stąd taki magiczny czar hellenizmu. Jak wspaniale wiele odkryć współczesnej neuronauki potwierdza to co mówili antyczni Grecy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz