Sportowo - ćwiczeniowo to był piękny rok. Przejechałem na rowerze 4000km, przebiegłem 1020km, przeszedłem po górach 355km a dodatkowo 115 godzin interwałowych treningów w domu. Pobiłem wiele swoich rekordów: rekord na 10 km, na 21km, przejście najdłuższej trasy w życiu po górach, najdłuższy ciągły bieg pod górę w życiu. Pięknie, przepięknie :) Wiele razy czułem się jakby mi u ramion wyrastały skrzydła, a ja dziki i wolny pędził poprzez toń błękitnego nieba do gwiazd, jak bardzo uwielbiam to uczucie endorfinowego haju, prawdziwie jak narkoman heroinę.
Choć ciągle wiele rzeczy mi się nie udaje i zwłaszcza w zakresie sprawności ogólnej mam ogromne braki, które dostrzegam, ale tak jest jak ktoś zabrał się za trenowanie mając ponad 20 lat a na poważnie ponad 30, będą w podstawce i średniej szkole w ogóle nie wysportowany i potem nie wraca do dawnej formy, ale wszystkiego uczy się na nowo. Ale nie powinno być to usprawiedliwieniem, bo nie ma usprawiedliwień dla własnej słabości a granicą jest jedynie niebo, można być lepszym, można, można, można, można. W zakresie formy mam jeszcze tyle do zrobienia jak choćby:
- pompka pilometryczna z klaskaniem za plecami - cudo, zakochałem się w tym od pierwszego wejrzenia, taki bajer, na razie doszedłem do poziomu pompki pilometrycznej z uderzeniem się w piersi jak mi wyjdzie w boki, ale posuwam się na przód :)
Ale w końcu nie ma się gdzie spieszyć, co prawda podręczniki twierdzą, że z wiekiem forma słabnie, ale na własnym przykładzie widzę, że empiria temu zaprzecza, a teoretycy niech tam sobie wypisują co chcą :D:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz