Gdy siedzi się w kawiarni z sympatyczną i bardzo ładną dziewczyną, która mówi ci, że twoje życie jest na tyle ciekawe, że powinieneś napisać o sobie książkę, choć sam uważasz je za lekko nudne i banalne, ma się dziwne uczucie. Szczególnie biorąc pod uwagę, że nie "zarzuciłem" żadną z historii story of my life o moich przedziwnych znajomych, byłych znajomych i niedoszłych znajomych :D Niemniej poczucie bycia dla kogoś inspiracją wprawiło mnie w nierzeczywisty nastrój :D:D, nawet jeśli nigdy tak do końca nie wierzę w to co ktoś do mnie mówi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz