Poprzez zielonego poszycia gęstwinę
Widziałem jak biegnie, chyżo się przemyka
W szczęsliwą mnie Bogowie przywiedli godzinę
Choć jej widok szybko wśród gałęzi znika
Cervam albam videre nie łatwo jest przecie
Choć czasami taka gdzieś rodzi się łania
Bo albinosek nie jest wiele na świecie
Więc umrzeć można od samego czekania
Poprzez trwaw toń zielona jak duch pomyka
Który na wędrowca czatuje zza drzewa
Spero, że cerva nie spotka drapieżnika
Widząc jak alba jej sierść pięknie powiewa
Jak susami skacze i omija drzewa
Warto było jechać przez lasu przestworza
Gdzie skał sterczących iglice dotykają nieba
By ujrzeć jak cerva tu przemyka choża
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz