Blog poświęcony, przemyśleniom, okolicy, Czeladzi, Jurze, i wszystkiemu co tylko przyjdzie mi do głowy.
środa, 21 maja 2014
DCDLXXVII. Na skrzydłach wiatru
Wreszcie pogoda jaką lubię i załapałem świetną formę rowerową. W ostatnie 4 dni zrobiłem 280km za każdym razem mając spore jak na mnie średnie między 22-23km na godzinę. Szkoda jedynie, że ten tydzień pięknej pogody jest chyba jedynie przerywnikiem, od od soboty zapowiadają burze i deszcz na nowa. Ale póki świeci słońce trzeba jechać póki sił :) Najbardziej lubię taki moment podczas jazdy, który przychodzi po kilku latach częstego jeżdżenia i tysiącach przejechanych kilometrów, że jazda praktycznie przestaje męczyć. Jedzie się, jedzie i cały czas ma poczucie, że można więcej, a następnego dnia wstaje rano całkowicie rześki i mogę jechać od nowa. A jeszcze zawsze tak mam, że jak dużo jeżdżę to dpstaję takiego odpału adrenaliny, że mało sypiam - około 5 godzin maksimum nie będąc specjalnie zmęczony.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz