Zawsze będziemy bardziej podziwiać Achillesa opisanego przez Homera, z wszystkimi jego niedostatkami, niż idealnego bohatera, jakiego wcieleniem jest Eneasz Wergiliusza, ponieważ dzięki złudzeniu i sile przekonywania ten pierwszy wydaje się bardziej wiarygodny.
Ładne zdanie przeczytane ostatnio w jednej z książek o interpretacji Iliady. Doskonałość do której z jednej strony chciało by się dążyć z drugiej jest strasznie nudna, bezbarwna, i choć zanim w jakimś zakresie ją zobaczysz wydawać się może najbardziej pożądana, potem okazuje się, że paradoksalnie wszystko mając wszystkiego jej brak, bo przecież nie najważniejszy jest cel, i nie najważniejszy jest aby do tej doskonałości dojść, gdyż do niej nie dojdzie się nigdy, co z istoty samej tejże doskonałości wynikać powinno, a najważniejsza jest droga, bo skoro na końcu drogi nie ma nic to i dojść nie ma do czego, ale aby nie stanąć w miejscu, co także nudne i głupie mi się wydaje, tzreba do niej dążyć, ale w taki sposób aby nigdy tam nie dotrzeć, co nie jest trudne przecież, bo choć początek drogi zawsze wydaje się prosty, jasny i wyraźny, to jej kraniec zaciera się gdzieś jak horyzontu krawędź w gorącym upalnym słońcu, gdzie wszystko faluje, wiruje i nie wiesz czy to co tam gdzieś jakimś punktem jest na horyzoncie fatamorganą czy może prawdziwą rzeczą jest, ale nawet wtedy iść tzreba iść w drogę, która końca nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz