Od czasów oświecenia ludzkość ogarnęło coś co określiłbym nazwą szał reformowania. Gdy przychodzi nowy premier, nowy minister, nowy szef firmy, rektor na uczelni, itp. każdy jeden chciałby przeprowadzić reformy - czytaj spieprzyć wszystko co jego poprzednicy w pocie czoła przez lata lub dziesiątki lat wypracowali. To jak jakiś wirus, który zapanował nad umysłami mam wrażenie, że każdym z nich kieruje jakaś żądza niszczenia. Ot choćby w szkolnictwie wyższym każda reforma to oczywiście coraz gorzej a jednocześnie każdy świr wybrany na to stanowisko zacznie zwykle mówić o tym co chciałby zreformować, czyli jeszcze bardziej zepsuć :D
Ale nie do końca o tym chciałem napisać tylko o dzisiejszej rocznicy. Jakby nie pogoda dzisiaj to normalnie lubię nawet to święto jako dzień wolny, bo maj długi weekend, etc. Ale nawet do głowy by mi nie przyszło czcić konstytucję 3 maja jako jakieś wydarzenie. Wielkie wydarzenie w historii Polski. To są jakieś jaja. Polska w XVIII wieku miała burdel to prawda i burdel wartało co nieco naprawić też prawda, ale do tego naprawiania wybrano czas i okoliczności najgorsze z możliwych.
W sytuacji słabości i zależności od sąsiadów, podburzani przez pruską agenturę zabraliśmy się za reformowanie, które nas zabiło. Polski bowiem nie zabiła anarchia i bałagan - Polskę zamordował szał reformatorski.
Aby to dostrzec wystarczy proste spojrzenie na daty
- Konstytucja III maja i jako konsekwencja II rozbiór Polski
- potem bzdurne powstanie pseudo-bohatera Kościuszki - i mamy kolejny III rozbiór
Gdyby ni mania reformatorów i szaleńców którzy chcieli ich reform bronić nie byłoby najprawdopodobniej rozbiorów, przynajmniej w tym momencie. Tymczasem za chwilę - ledwie za kilka lat, były wojny napoleońskie które mogły wyglądać inaczej gdyby w ten czas Polska weszła jako państwo całe - wtedy można było reformować. I wtedy byłaby szansa na zwycięstwo nad Rosją, a jeśli nawet nie to starczyło dotrwać do 1815 roku i gdyby Polska przetrwała bez rozbiorów do tego roku i Kongresu Wiedeńskiego to dotrwałaby do I wojny światowej, bo kongres jako ciało bardzo konserwatywne nie rozwiązał by dużego europejskiego państwa. Wszystko to było możliwe i wszystko to było o krok - kilkanaście lat od nas, gdyby nie głupota reformatorów, zaczadzonych ideami oświecenia, nie potrafiących czekać, chcących zepsuć wszystko co ich przodkowie przez setki lat stworzyli - i zepsuli. Zepsuli jak lekarz, który pacjentowi w ciężkiej chorobie podaje drastyczne leki od których pacjent umiera.
A dziś tych psujów wychwala się jako twórców jednej z najbardziej postępowych konstytucji na świecie. I co z tego, że była postępowa, skoro i tak nie obowiązywała bo zaraz były rozbiory? Że konstytucję tą chwalili wtedy różni myśliciele. I co nam z tego przyszło? Czy nie lepiej, gdybyśmy uchwalili najgłupszą konstytucję na świecie, na którą inne narody by pluły, a byśmy przetrwali bez rozbiorów. Moim zdaniem lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz