Miałem dzisiaj mocno sugestywny sen, po raz pierwszy od pewnego czasu bardzo dokładnie zapamiętany, Śniło mi się, że stałem na szczycie jakiegoś wzgórza, skały, góry podobnej do szczytów jakie są w Pieninach. Stałem na samym szczycie, była piękna pogoda, niebo błękitne po horyzont, świeciło słonce, krajobraz był bardzo ładny, wkoło rozciągały się górzyste pagórki, pola, wszystko skąpane w lekkim połyskującym słońcu. Dołem pomiędzy pagórkami powolnym nurtem płynęła rzeka, miała wolny i spokojny nurt, była jasna, przejrzysta, na jej dnie pomimo odległości - stałem na górze- widać było kamyki na dnie i żółty odcień piasku połyskujący przez błękitną toń. Wkoło krzątali się ludzie, przypominało mi to widok z jakichś XVII wiecznych niderlandzkich sztychów, piękny, cudny, zapierający dech w piersiach, olśniewający, oszałamiający.
Strasznie sugestywna była plastyka tego snu, którą pamiętam do tej chwili i to, że wszystko miało piękne kolory, błękit nieba, żółć piasku, kolory pól, czerwień kwitnących sadów na horyzoncie. Pamiętam je bardzo dobrze, jakbym widział je realnie a nie we śnie jedynie.
Najdziwniejsze było jednak dalej. W pewnym momencie wdałem się w rozmowę z osobą stojąca za mną, które nie widziałem w mym śnie, a tylko której głos dochodził z poza moich pleców, gdy ja patrzyłem na przejrzysty nurt rzeki (bo rzekę, czystą i połyskująca żółtym piaskiem pamiętam najlepiej). Wdałem się więc w rozmowę na temat tego co to jest za kraina. Nie pamiętam już jaką krainę ja powiedziałem, ale postać za mną stwierdziła, że się mylę i że jest to Francja. Zastanawia mnie czemu akurat Francja bo ani języka nie znam, ani poza przeczytaniem swego czasu jakichś książek o francuskiej historii, nigdy jakoś wielce nie byłem nią zainteresowany. Czy to piosenki Indili po francusku wpłynęły na moją podświadomość?, XV wieczny francuski gotyk flamboyant, widoki jak z godzinek księcia de Berry? symbol czegoś całkiem innego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz