Stwierdzenie, że rozpoczął się właśnie Nowy Rok jest bardzo banalne, tak banalne, że inne być nie może. W ostatnich kilku latach towarzyszył temu niepokój cy jakiś nostalgiczny smutek, a w zeszłym roku jakieś dziwne rozstrojenie, i poczucie braku celowości wszystkiego co robię. Chaos, chaos wszędzie. Dziś jednak mam poczucie, które nie wiem jak nazwać, chyba określił bym jako swego rodzaju ekscytacja, tak to chyba będzie najlepsze słowo. Nawet nie oczekiwanie na jakieś konkretne sukcesy, bo w tym zakresie jakby ten rok nie był gorszy niż poprzedni wystarczyłoby w zupełności, ale właśnie ekscytacja, jak skończą się różne plany, pomysły i rzeczy zaczęte w końcówce poprzedniego roku, lekko odłożone na czas świąteczno-feryjny, które czekają mnie od przyszłego tygodnia. Bez względu co i jak wyjdzie od pierwszego tygodnia będzie to ciekawy miesiąc, a ponieważ wszystko o czym pisze nie jest mi jakoś niezbędne, więc nie ma we mnie strachu, jedynie ciekawość. Na jesieni kilka osób zarzuciło mi, że zimno i wyrachowanie staram się realizować moje plany, brak mi spontaniczności a przecież w życiu nie można wszystkiego na zimno planować, a mnie to bynajmniej nie zdenerwowało, a raczej poczułem się zadowolony. Znalazcy to, że wróciłem na właściwą ścieżkę, ścieżkę, która zawsze była moją najmocniejszą stroną.
Natomiast to co postanowiłem i myślę, że póki co udanie, zrobić w drugiej połowie poprzedniego roku, to raz na zawsze rozprawić się z moim pesymizmem i skłonnością do narzekania. Może nie wyszło to w 100%, ale jestem na dobrej drodze. Jednym ze sposobów, które gdzieś wyczytałem w październiku, był pomysł, aby każdego dnia przed położeniem się spać przypomnieć sobie, czy też wybrać 3 rzeczy jaki mi się udały tego dnia, z których byłem zadowolony lub w przypadku których miałem szczęście. Po pewnym czasie bardzo zmienia to perspektywę postrzegania świata.
Od świąt wróciłem też do regularnych ćwiczeń i to takich dłuższych 0,5-1h dziennie. Nie wszystko idzie w tym zakresie idealnie, ale moja forma jest wyraźnie wyższa niż rok temu o tej samej porze roku. Najlepsze efekty przynosi przynajmniej w moim przypadku łączenie ćwiczeń siłowych (sztanga, ciężarki, brzuch) z szybkimi cardio rozpędzającymi tętno do 160-170 i więcej. Zrezygnowałem zupełnie z ćwiczeń w stylu A6W, są skuteczne i owszem, ale nudne, a w ćwiczeniach zawsze nuda to był mój największy wróg, muszę robić szybkie dynamiczne ćwiczenia przy szybkiej muzyce, abym mógł utrzymać przy tym swe skupienie. Inaczej łatwo się nudzę i nie chce mi się ćwiczyć. A i na brzuch zamiast A6W można zaleźć wiele szybszych ćwiczeń, zajmujących mniej czasu, ciekawszych, bardziej zmiennych, a dających takie same lub lepsze efekty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz