Twarz twoja trupio blada
W jeziorze się odbija
I gdy na wodzie siada
To senność szybko mija
Świeci blaskiem srebrzystym hen na niebie daleko
Kraterami pokryta biała jak świeże, zsiadłe mleko
Wpatruję się w twarz twoją
Na niebie ona i wodzie
Lecz nigdy nie będziesz moją
Gdy wodę ruszy przechodzień
Księżyc luną zwany, kochany i znienawidzony
Przez wilki w niebo patrzące on zawsze utęskniony
Czasem tak blisko świeci
Że ręką chciałbyś twarz jego
Dotknąć, lecz ona uleci
I nie dokonasz tego
Bo i ta luna na niebie i twarz jej w jeziora toni
Daleka i niedostępna przed mym dotykiem się broni
Lecz chociaż świeci daleko
I dotknąć jej nie zdołasz
To jak wilk siedząc nad rzeką
Przeciągłym wyciem ją wołasz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz